Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Serce mają wielkie

Redakcja
Skawa Wadowice przeszła do historii wiosennych rozgrywek jako pierwszy pogromca Karpat Siepraw, zwyciężając je a własnym boisku 4-2 (2-1). Dzięki temu podopieczni Tadeusza Świderskiego awansowali na 5 miejsce w IV lidze.

IV LIGA. Naszpikowana młodzieżowcami Skawa Wadowice pokonała rewelacyjnie spisujące się wiosną Karpaty Siepraw

W Skawie obawiano się tego meczu, bo w jej bramce z konieczności stanął junior Konrad Krawczyk, zastępując odsuniętego za kartki Przemysława Kubasa. Okazało się, że junior został bohaterem spotkania, broniąc przy stanie 1-1 karnego doświadczonemu Krzysztofowi Zającowi. - Przed meczem dużo rozmawiałem z naszym zawodnikiem, żeby do seniorskiego występu podszedł tak samo, jak do juniorskiego - Tadeusz Świderski zdradza otoczkę tego, co działo się przed meczem. - Okazało się, że warto rozmawiać. Zawodnik wyszedł na boisko bez kompleksów. Inna sprawa, że kibice nie pomogli mu się zaaklimatyzować, bo może i przy pierwszej bramce popełnił drobny błąd, ale to nie znaczy, że jeden z drugim może sobie na nim używać. Jeszcze raz okazało się, że łaska kibica na pstrym koniu jeździ. Kiedy obronił karnego, wszyscy zgotowali mu owację na stojąco - dodaje wadowicki szkoleniowiec.
Młodzież odegrała kluczową rolę w meczu przeciwko niepokonanym dotąd Karpatom. - Pięknie ze skrzydła atakował Mateusz Mosór, bo to po jego podaniach Damian Kowalczyk, kolejny młodzieżowiec, strzelił dwie spośród swoich trzech goli. Byłem przygotowany na to, że przy prowadzeniu 3-1 rywale ostro na nas ruszą, ale nic takiego nie miało miejsca, Odniosłem wrażenie, że sieprawianom zabrakło sił - analizuje wadowicki szkoleniowiec.
Wadowicka młodzież pokazuje tym, którzy ją skreślili, że są w błędzie. - Podczas, gdy inne kluby muszą się martwić, jak zestawić kadrę, żeby być w porządku z regulaminem, mając w niej dwóch młodzieżowców i czasem pod nich "przekopywać" cały skład, w naszej drużynie takich problemów nie ma. Mieliśmy w wyjściowym składzie czterech młodzieżowców i walczyliśmy bez respektu z rywalem, który wiosną cztery razy wygrał na obcych boiskach. Serce moi piłkarze mają do gry naprawdę wielkie - podkreśla Tadeusz Świderski.
Ze spokojem porażkę przyjął Leszek Janiczak, trener Karpat. - Kiedyś musieliśmy wiosną przegrać i stało się to w Wadowicach. Pamiętajmy jednak, że podstawowy cel, czyli utrzymanie, zrealizowaliśmy, a to rywale wykreowali nas na faworyta rozgrywek - tłumaczy szkoleniowiec. - Punktem zwrotnym meczu było zmarnowanie przez Krzyśka Zająca karnego, przy stanie 1-1. Lider naszego zespołu chciał uderzyć tuż przy słupku, ale zrobił to zbyt lekko. On wcześniej nie marnował "jedenastek". Powodem naszej porażki była słabsza postawa bloku defensywnego z doświadczonym Tomaszem Szablowskim na czele. Może dlatego, że zmagał się z gorączką. Zapominany już o wyprawie do Wadowic. Dla nas liczy się najbliższe, derbowe spotkanie z Mogilanami - kończy Leszek Janiczak.
Jerzy Zaborski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski