Łukasz Krzystek z Kalwarii przerwał atak Daniela Boby. Fot. Jerzy Zaborski
V LIGA WADOWICE. Po sześciu tygodniach Kalwarianka znowu zwycięska, a przełamała się kosztem D&R Unii w Oświęcimiu 1-0 (0-0)
Kalwarianie przed wyprawą do Oświęcimia wygrali w 3 kolejce. Od tamtej pory przegrywali niemal wszystko, bo między porażki zaplątał się jeden remis, trzy kolejki temu na własnym boisku z Babią Górą (1-1). - Przełamanie przyszło w trudnym momencie - podkreśla Mateusz Staniec, trener kalwarian. - Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że w Oświęcimiu czeka nas trudna przeprawa, bo przeciwnik był w podobnym do nas położeniu. W dodatku naszą sytuację komplikowała trudna sytuacja kadrowa. W środku pola zabrakło nam Gładysza. Z kolei Studnicki z Danielem zagrali mimo choroby. Co nas jednak nie dobiło, to tylko mogło wzmocnić. To dlatego musieliśmy rozpocząć defensywnie.
Jednak trener Staniec zachował w rękawie jednego asa. - Może nasza defensywna taktyka w pierwszej połowie utwierdziła gospodarzy w przekonaniu własnej świetności, że oto gole dla nich są tylko kwestią czasu - tłumaczy kalwaryjski szkoleniowiec. - Jednak miałem na ławce Rupę, który także nie był z pełni sił, więc mógł zagrać tylko połowę. Zdecydowałem się, że wejdzie po przerwie, by rozruszać zespół i tak też się stało. Szybkie objęcie prowadzenia po przerwie jeszcze bardziej nas zdeterminowało.
W sytuacji wyjścia przez Adriana Mazugę na samotne spotkanie z bramkarzem goście reklamowali spalonego. - Kilka razy w meczu moi chłopcy palili akcje, ale w tym przypadku wszystko było zgodnie z przepisami, jestem o tym przekonany - kończy Mateusz Staniec.
Jerzy Zaborski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?