Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Serce ważniejsze od wzroku, czyli krakowianie grają w blind football

Iwona Krzywda
Przygodę z blind footballem podopieczni Stawarza rozpoczęli w 2008 roku, w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących przy Tynieckiej 6
Przygodę z blind footballem podopieczni Stawarza rozpoczęli w 2008 roku, w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących przy Tynieckiej 6 Fot. Anna Kaczmarz
Społeczeństwo. Niewidomi piłkarze krakowskiego klubu Tyniecka Nie Widzę Przeszkód udowadniają, że niepełnosprawność nie stoi na drodze do uprawiania żadnego sportu. Kopać zaczynali dla przyjemności. Dziś marzą o kolejnych turniejach, zwycięstwach i medalach.

Nie potrzeba im zdrowego wzroku, by zrozumieć magię futbolu. Nie widzą piłki ale także przeszkód, by profesjonalnie w nią grać. W Krakowie przy Tynieckiej działa jedna z nielicznych w Polsce drużyn złożonych z niewidomych piłkarzy. Klub właśnie z sukcesem zadebiutował na międzynarodowej arenie.

- U mnie w rodzinie w piłkę nożną grają wszyscy - dziadek, tata, bracia. Z internetu dowiedziałem się, że istnieje coś takiego jak blind football i przyniosłem ten pomysł na Tyniecką - wspomina początki istnienia drużyny Tyniecka Nie Widzę Przeszkód jej kapitan, Marcin Ryszka. - Tutaj spotkały się nasze wspólne pasje do sportu. Chłopaki chcieli kopać piłkę, więc postanowiłem im w tym pomóc - dodaje Mateusz Stawarz, trener drużyny.

Cisza na trybunach

Blind football jest dyscypliną stosunkowo młodą, ale zyskującą coraz szersze grono zwolenników wśród osób niewidomych i słabowidzących. Wymyślili ją Hiszpanie. W grze na boisku o wymiarach 20 x 40 m bierze udział 5 zawodników - 4 graczy w polu i bramkarz, który jako jedyny jest osobą widzącą. Boisko podzielone jest na 3 strefy, w każdej inna osoba pełni rolę przewodnika dla piłkarzy, podpowiadając gdzie znajduje się piłka i gdzie ją zagrać. - Tak jak w tradycyjnym futbolu, wcześniej przed każdym spotkaniem ustalamy taktykę gry, dostosowując ją do naszej dyspozycji, poziomu przeciwnika i rangi meczu - tłumaczy Stawarz.

Żeby ułatwić graczom zadanie, futbolówka wbudowane ma specjalne grzechotki, z kolei atakujący bez piłki zawodnik zobowiązany jest uprzedzić przeciwnika o swoim zamiarze hiszpańskim słowem „voy”.

Entuzjastyczne reakcje publiczności mile widziane są więc tylko po golach, przez większość spotkania na trybunach panuje spokój. W ciszy łatwiej usłyszeć to, czego nie widać.

Przygodę z blind footballem podopieczni Stawarza rozpoczęli w 2008 roku, w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla Dzieci Niewidomych i Słabowidzących przy Tynieckiej 6, gdzie trener do dziś pracuje w roli nauczyciela wychowania fizycznego. Na początku piłki wydające dźwięki robili sami. Pierwsze specjalne futbolówki dostali w prezencie od międzynarodowej federacji zrzeszającej niewidomych sportowców, w odpowiedzi na skierowany do działaczy list.

Pełną profesjonalizację działań przyniósł początek tego roku. - Kiedy pojawiła się szansa wyjazdu na Euro, zdecydowaliśmy o założeniu oficjalnego klubu - tłumaczy kierownik drużyny Piotr Niesyczyński. Sekcję blind footballu pod swoje skrzydła wzięło Stowarzyszenie Nie Widzę Przeszkód, stworzone przez absolwentów ośrodka przy Tynieckiej.

W tym czasie z grupy pasjonatów, dla zabawy przychodzących pograć w piłkę, wykluł się liczący dzisiaj 10 osób zespół, który chce rywalizować i wygrywać kolejne mecze. - Teraz nasze działania są dwufalowe. Nadal część osób uczestniczy w treningach dla zabawy i rekreacji, ale jest też grupa chłopaków, którzy trenują już bardziej profesjonalnie, pod kątem kolejnych imprez - mówi Stawarz.

Trenują bardziej profesjonalnie i z pasją walczą o zwycięstwa. Tak jak Ryszka, który ostatni turniej w Pradze rozegrał ze złamaną kością w stopie. Na ból się nie skarżył, a na wizytę u lekarza znalazł czas dopiero wtedy, gdy na jego piersi zawisnął medal.

Europejska lekcja

O jakości wykonywanej przy Tynieckiej pracy, najlepiej świadczy fakt, że aż czterech przedstawicieli klubu znalazło się w polskiej kadrze na rozegranych w sierpniu Mistrzostwa Europy. Do Anglii oprócz Ryszki polecieli również Martin Jung, Krzysztof Bednarkiewicz i Jarosław Farbaniec, a członkiem sztabu szkoleniowego został Stawarz.

Dla naszej reprezentacji wizyta na wyspach była bardzo srogą lekcją blind footballu. Jak to zazwyczaj bywa w przypadku występów polskich orłów na wielkich turniejach, wygrać udało się tylko ostatni mecz „o honor”. Jedynym z Polaków, który na Euro zdołał znaleźć drogę do bramki przeciwników, był gracz Tynieckiej. Gol Junga zapewnił biało-czerwonym zwycięstwo nad Grecją. - Czułem ogromną radość, ale emocje szybko opadły i euforię zastąpiło pełne skupienie. Długo musieliśmy się skutecznie bronić, żeby dowieźć wynik do końca, bo bramka padła na samym starcie gry - wspomina Jung.

Na mistrzostwach polskiej ekipie zabrakło przede wszystkim ogrania. Przed turniejem nasi piłkarze nie mieli bowiem okazji, by w sparingach spróbować swych sił w starciu z najlepszymi przedstawicielami dyscypliny - Anglikami czy Hiszpanami.

Poniesioną z kretesem europejską porażkę, gracze krakowskiego klubu szybko potrafili przekuć jednak w sukces. Tuż po zakończeniu rywalizacji na Euro zadebiutowali na klubowej arenie międzynarodowej i z rozegranych w Pradze Trzecich Klubowych Mistrzostw o Puchar Miast Europy Środkowej przywieźli brązowe medale. Tyniecka Nie Widzę Przeszkód okazała się lepsza od ekip z Rosji czy Niemiec. Jak zgodnie podkreślają piłkarze, tak dobrego występu by nie było, gdyby nie doświadczenie zdobyte w Anglii.

Pomimo sukcesu na klubowych mistrzostwach, na kolejny zaplanowany na październik międzynarodowy turniej gracze Tynieckiej nie pojadą. Wszystko ze względu na ograniczony budżet. - Po wyjeździe do Pragi na wydanie kolejnych 3 tysięcy złotych nie możemy sobie pozwolić - tłumaczy Niesyczyński. Na jego barkach w dużej mierze spoczywa zadanie organizowania środków na funkcjonowanie klubu. Podstawę stanowią dotację samorządowe i darowizny od sponsorów. Oprócz wyjazdów na turnieje opłacić trzeba piłkarskie stroje czy piłki. Koszt jednej futbolówki to ok. 250 zł, często zdarza się zaś, że ta po kilku mocniejszych strzałach nie nadaje się już do gry.

Być jak Anita Włodarczyk

To, czego najbardziej brakuje drużynie, to jednak profesjonalne, wysokie na jeden metr bandy okalające boisko. Ułatwiają one orientację i zapobiegają uciekaniu piłki poza plac gry. Koszt atestowanych band to blisko 50 tysięcy złotych. W Polsce pochwalić się nimi mogą tylko we Wrocławiu, gdzie przy okazji Euro 2012 lokalnym graczom sprezentowała je UEFA.

Krakowscy piłkarze na co dzień swoje treningi odbywają w sali gimnastycznej ośrodka przy Tynieckiej albo na świeżym powietrzu, korzystając z uprzejmości sąsiedniego Gimnazjum nr 22. Zamontowanie nawet bardziej prowizorycznej i tańszej drewnianej wersji band pozwoliłoby im osiągnąć kolejny poziom profesjonalizmu i doskonalić nawyki gry, których teraz w widoczny sposób im brakuje. - Zajęliśmy trzecie miejsce na bardzo prestiżowym turnieju, a gdybyśmy mieli te bandy, to kto wie, czy nie bylibyśmy najlepsi. Anita Włodarczyk też najpierw trenowała pod mostem, a teraz jest rekordzistką świata - śmieje się Ryszka.

Jung marzy, by jak Anita, reprezentować kiedyś Polskę na igrzyskach olimpijskich. Nawet jeśli na paraolimpiadzie nie uda mu się wystąpić, zapewnia jednak, że w blind football grać nie przestanie. - To przede wszystkim moja wielka pasja. Piłka jest pretekstem, żeby wyjść do ludzi, nie zamykać się w domu, rozwijać - mówi.

Cele sportowe pozostają drugorzędne również dla trenera Stawarza. Na Tynieckiej przede wszystkim chce tworzyć miejsce, gdzie wokół futbolu skupia się młodych ludzi, wpływając na ich rozwój fizyczny, ale również kształtowanie charakterów.

- Zależy mi, żeby wychowywać moich zawodników na szlachetnych ludzi - mówi. - Takich, którzy potrafią walczyć o prawdę.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski