Małgorzata Ożóg z Kalwarii jako pierwsza mieszkanka zabrała głos na sesji FOT. ROBERT SZKUTNIK
W Kalwarii Zebrzydowskiej mieszkańcy wywalczyli sobie prawo zadawania pytań burmistrzowi i radnym na sesjach. Pierwsza sesja z nowymi uprawnieniami już się odbyła. Przyszło dwudziestu mieszkańców gminy. Dziesięciu zabrało głos.
Swoje problemy przedstawiłoby może więcej przybyłych, ale sesja, na której decydowano także o budżecie i kredytach, trwała ponad siedem godzin i nie wszyscy dotrwali do końca. Punkt obrad zezwalający na zadawanie pytań wpisano dopiero na koniec sesji.
- To duży sukces nie tylko naszej grupy, która walczyła o prawo głosu na sesjach, ale wszystkich mieszkańców. Myślę, że z każdą sesją ludzi, którzy chcą zabrać głos będzie więcej - mówi Tomasz Baluś z Inicjatywy § 18, która zmusiła samorząd do zmiany statutu gminy.
Wpisano do niego, że "przewodniczący może udzielać głosu osobom spoza rady, po uprzednim zgłoszeniu się ich do zabrania głosu". Jak się okazało, problemów w gminie nie brakuje. Mieszkańcy pytali m.in. o to, czy nie można czegoś zrobić z nielegalnym spalaniem trujących odpadów z warsztatów stolarskich w przydomowych kotłowniach; o to, czy drzewa grożące przechodniom zostały już wycięte; o chodniki dla pieszych; o sprawę rekultywacji nielegalnego wysypiska śmieci. Były także pytania o zarobki najważniejszych urzędników. Mieszkańcy pytali też o zatrudnienie w magistracie i jednostkach samorządowych osób związanych z obecną władzą.
Wszystkich poruszyła historia schorowanej starszej pani, która zwróciła uwagę na skandaliczne warunki lokalu socjalnego, w jakim mieszka i bierność urzędników.
- W Kalwarii nie jest chronione bezpieczeństwo mieszkańców. Nie ma ochrony ani zdrowia, ani życia, ani środowiska - mówiła Małgorzata Ożóg, która jako pierwsza skorzystała z nowego prawa.
Warto dodać, że mieszkańcy byli zbulwersowani zachowaniem burmistrza Zbigniewa Stradomskiego, który tuż przed punktem dopuszczającym ich do głosu... wyszedł z sali. Jak wyjaśnił przewodniczący rady - burmistrz poszedł do lekarza.
- Nieobecność burmistrza potwierdza tylko moją opinię o jego arogancji i cynizmie - mówi Jerzy Rojek, współtwórca Inicjatywy § 18. Według Rojka, burmistrz przeszkadza w budowaniu społeczeństwa obywatelskiego, bo nawoływał do niebrania udziału w referendum, jakie zorganizowali mieszkańcy aby go odwołać, a potem oskarżył w sądzie grupę referendalną.
Burmistrz uważa, że potrzeba udzielenia głosu mieszkańcom to dowód na to, że radni nie mają kontaktu z wyborcami. - A to oni powinni być reprezentantami mieszkańców gminy - mówi burmistrz.
Robert Szkutnik
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?