Zakładano nawet komplet zwycięstw. Tymczasem po premierowej wygranej nad Polonią (10:1) przyszły dwie wpadki. Czara goryczy przelała się we wtorek, po kompromitującej porażce u siebie z Naprzodem Janów (1:5).
– Przegraliśmy, bo biomet był niekorzystny – ocenił mecz kapitan Unii Jerzy Gabryś. – Już na porannym rozjeździe nic nam nie wychodziło. Miałem złe przeczucia, które znalazły potwierdzenie w rzeczywistości.
Niekorzystna aura towarzyszyła trenerowi Peterowi Mikuli. Wydaje się, że jego los w Oświęcimiu już dawno był przesądzony; tajemnicą poliszynela było, że nie ma zbyt dobrych relacji nie tylko z zawodnikami, ale także z działaczami. Trudno wyciągać inne wnioski, skoro na mecz z Naprzodem, mający być dla oświęcimian „spacerkiem”, przyjechał oglądać Unię kandydat na nowego szkoleniowca. Zatem – czekano na pretekst do zwolnienia Mikuli, bo pewnie wkalkulowano porażki Unii w nadchodzący weekend w Sanoku z mistrzem i u siebie z wicemistrzowskimi Tychami. Przegrana z Naprzodem zatem tylko przyspieszyła to, co wisiało „w powietrzu” od dawna.
Po Oświęcimiu krążą już anegdoty, że w Unii zmienia się trenera na początku rozgrywek. Mikula swoją pracę w Oświęcimiu rozpoczął rok temu od trzeciego meczu, a przejął Unię od Jewgienija Lebiediewa po... wygranym meczu z Katowicami (2:1).
– Nie będziemy się rozwodzić nad __okolicznościami zmiany trenera – mówi już na wstępie Ryszard Skórka, prezes Unii. – Rozstaliśmy się po dżentelmeńsku, czyli za porozumieniem stron.
Oświęcimianie chcą jednak pozostać przy szkoleniowcu zza południowej granicy. Faworytem w wyścigu do przejęcia posady trenera Unii jest 53-letni Czech Josef Dobosz, który – pięć lat temu – pracował już w Oświęcimiu. – Proszę mi wierzyć, że ofert nam nie brakuje – utrzymuje Skórka.– Podobnie jak w przypadku zawodników, tak i w doborze trenera decydującą rolę odgrywają finanse. Musimy szukać człowieka na naszą kieszeń.
Problem z Doboszem jest taki, że ma ważną umowę w Opavie, więc najpierw tam musi uporządkować swoje sprawy.
Dla oświęcimian porażka z Naprzodem była policzkiem, bo w Janowie występuje kilku wychowanków Unii. Oni potrafili się sprężyć do gry na „starych śmieciach”. – Wielu moich zawodników musiało najpierw odrobić „szychtę”. Po zaliczeniu dniówki zjedli szybki obiad i pojechali na __mecz – mówił Waldemar Klisiak, trener Naprzodu, człowiek rodem z Oświęcimia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?