Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siatkówka. Anna Grejman wróciła do Muszyny, ale na grę jeszcze poczeka

Łukasz Madej
Anna Grejman (na pierwszym planie) ma 23 lata, występuje na pozycji przyjmującej
Anna Grejman (na pierwszym planie) ma 23 lata, występuje na pozycji przyjmującej fot. Andrzej Szkocki
Ekstraklasa siatkarek. Anna Grejman, która przed bieżącym sezonem ekstraklasy doznała kontuzji kolana na zgrupowaniu reprezentacji Polski, wczoraj w końcu dołączyła do klubowych koleżanek z Muszyny. Do tej pory 23-letnia przyjmująca rehabilitację przechodziła w Łodzi.

- Powiem tak: jest w klubie, ale trudno to jeszcze nazwać treningiem. Ania do połowy stycznia będzie przechodziła ostatni cykl rehabilitacji - mówi Bogdan Serwiński, trener Polskiego Cukru Muszynianki Enei, dodając: - To już jednak zupełnie inna rehabilitacja niż do tej pory. Ruchowa, na wyższym od tego poprzedniego pułapie.

Od teraz Grejman będzie mieć ciągły kontakt z drużyną.

- Wspólnie z zespołem będzie przechodzić rozgrzewkę, natomiast potem zespół będzie udawać się do swojej pracy, a Ania na zajęcia indywidualne, które na razie są dalekie od takich czysto siatkarskiego - dodaje trener.

W tych rozgrywkach to właśnie Grejman miała być liderką muszynianek.

- Zdecydowanie, i miała ku temu wszelkie predyspozycje - przyznaje Serwiński. - W poprzednim sezonie znajdowała się w naprawdę bardzo dobrej dyspozycji. Do tego była podstawową zawodniczką kadry. Ale przytrafiła się, jak to często bywa, złośliwość losu. Dla drużyny to strata, której nie dało się już w żaden sposób powetować. Ania może w końcówce sezonu wniesie coś do zespołu - dopowiada szkoleniowiec.

23-latka na boisku pojawi się być może za około miesiąc.

W minioną sobotę muszynianki przegrały u siebie 0:3 z Chemikiem Police. W pierwszym secie zdobyły zaledwie 9 punktów, w drugim 16, a wyrównana walka toczyła się tylko w trzecim - 20.

- Nie będę zaklinał rzeczywistości, nie będę mówił, że nawiązaliśmy równą walkę, a tylko jakiś łut szczęścia przeważył szalę na korzyść Chemika. Bo jakąś wyrównaną rywalizację toczyliśmy tylko w trzecim secie - nie ukrywa Serwiński.

W nim muszynianki prowadziły nawet 19:17. - Ale dwie pierwsze partie to zderzenie ze ścianą. Okazało się, że zespół z Polic to dla nas Himalaje, a do tego zeszła jeszcze lawina. Taka jest bolesna prawda z konfrontacji z aktualnie najlepszym polskim zespołem.

Duże znaczenie dla przebiegu gry miała sfera mentalna.

- Mój zespół, mimo prób i deklaracji, nie potrafił się przełamać. Był niesamowicie stremowany, a to się przełożyło na niemoc siatkarską. Stres był zbyt duży, żeby zaprezentować coś więcej. Przykra, bolesna lekcja. Ale z każdej sytuacji, nawet najtrudniejszej, można wyciągać jakieś pozytywy. A tym może być wola przysłowiowego odkucia się w najbliższym meczu. Zresztą, widać było, że porażka z Modeną w Lidze Mistrzyń wyzwoliła w Chemiku niesamowitą pozytywną sportową złość. Oczywiście, to tylko rozważania teoretyczne, ale teraz z kolei w moim zespole taka porażka powinna wyzwolić chęć rewanżu - uważa trener.

W piątek „Mineralne” wybiegną na boisko w Pile.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski