Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siatkówka. Nuda mi nie grozi. Chcę założyć siatkarską szkołę

Rozmawiał Paweł Pązik
Glinka-Mogentale była m.in.  dwukrotną mistrzynią Europy (2003, 2005), dwa razy wygrała też Ligę Mistrzyń (z VakifBank Stambuł)
Glinka-Mogentale była m.in. dwukrotną mistrzynią Europy (2003, 2005), dwa razy wygrała też Ligę Mistrzyń (z VakifBank Stambuł) fot. ANDRZEJ SZKOCKI
Rozmowa. 37-letnia Małgorzata Glinka-Mogentale, jedna z najlepszych polskich siatkarek w historii, zakończyła karierę.

- Kiedyś musiał przyjść ten moment. Powiedziała Pani: dość, już nie gram. Dlaczego to stało się właśnie teraz?
- Chyba dlatego, że osiągnęłam to, co chciałam. Po powrocie do Polski nie myślałam, że będę grała jeszcze dwa lata. Tak się jednak wszystko szczęśliwie poukładało, że Grupa Azoty wraz z Chemikiem Police stworzyły superdrużynę. Gdyby nie to, nie widziałabym siebie w innym zespole po tych 14 latach spędzonych za granicą.

Wszystko potoczyło się dla mnie naprawdę nadspodziewanie pozytywnie. No i zagrałam dwa sezony, czas szybko zleciał. Nie powiem, że było mi łatwo. Proszę mi uwierzyć, że ten pobyt w Chemiku i sukcesy zostały okupione bardzo dużym wysiłkiem. Zdobyłam jednak to, co chciałam. Ale różne czynniki, wiele spraw miało wpływ na to, że coraz częściej docierał do mnie komunikat: odpuść sobie, czas na zmianę. Nie bez znaczenia były sprawy osobiste, w tym takie, dla niektórych może banalne, jak rozpoczęcie przez córkę nauki od września w pierwszej klasie. Ale i organizm sygnalizował, że potrzebuje odpoczynku. Zaczęłam odczuwać problemy z kolanami, których do tej pory nie miałam.

Nie chciałam więc tego ciągnąć na siłę, robić krzywdy sobie, a tym bardziej ludziom, którzy na mnie liczą. Wydaje mi się, że ten moment jest najbardziej odpowiedni na taką decyzję. Było mi naprawdę ciężko ją podjąć. Tym bardziej że Chemik nie był jedynym klubem, który proponował mi dalszą współpracę i miałam ciekawe propozycje. Jednak zobaczymy, jak to będzie.

Może kiedy sobie tak porządnie odpocznę, to mnie coś najdzie i pomyślę, że jeszcze bym sobie zagrała. Nie zatrzaskuję więc furtki raz na zawsze, bo ja nie lubię tego słowa "zakończyć". Powiedzmy, że ja po prostu robię sobie przerwę, nic nie kończę, bo ja cały czas jestem w środowisku sportowym i siatkarskim. Nie będę się z nikim żegnać, bo z siatkówką zostanę na pewno do końca życia.

- Wszystkie wybory w swoim życiu i karierze uzależniała Pani od zdania najbliższych. Jak rodzina zareagowała na tę decyzję?
- Nic się tutaj nie zmienia, nie ma jakiejś wyjątkowej sytuacji. Funkcjonujemy normalnie, jak zawsze. Teraz są wakacje, jesteśmy razem, jest piękna pogoda, spędzamy czas w ogrodzie. Po prostu w pewnym momencie nie pójdę na trening. Zobaczymy, jak to będzie jesienią. Na pewno czeka nas duża zmiana, ale nie robię z tego tragedii. W życiu musimy podejmować decyzje, trzeba się zmierzyć z różnymi wydarzeniami. Daję sobie jakiś czas na dostosowanie się do nowej sytuacji. Ale spokojnie, na pewno nie będę dramatyzować, a i nudzić się też na pewno nie.

- Gdyby dzisiaj, w obecnej rzeczywistości, miała Pani 19 lat i sportowe sukcesy na swoim koncie, co Pani by zrobiła?
- Nic zaskakującego, wyjechałabym za granicę i grała tam jak najlepiej, uczyła się od najlepszych. Moim zdaniem, żeby szlifować talent, doskonalić umiejętności, trzeba się otaczać różnymi ludźmi, przebywać w różnych środowiskach i brać stamtąd wszystko, co najlepsze. Tylko wtedy rozwijasz się jako człowiek, zawodniczka. W innym wypadku stoisz w miejscu, a to w rezultacie oznacza, że się cofasz. Chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że niektórych siatkarek nie stać na takie odważne decyzje z różnych powodów i w pełni szanuję takie wybory.

- Czy jest Pani spełnionym sportowcem?
- Na pewno bardzo chciałabym mieć medal olimpijski, ale to naprawdę ciężka sprawa. Trzeba mieć bardzo mocny zespół, aby zawalczyć na takim turnieju. Byłam na igrzyskach, to dla mnie też bardzo ważna sprawa, duże przeżycie. Uczestniczyć w czymś takim, czuć tę atmosferę, tego nie wszyscy mogą doświadczyć. No i zawsze można było zdobyć więcej tych medali, sukcesów. Czy to z reprezentacją, czy w klubie wygrać więcej razy Ligę Mistrzów. Ale czy ja wiem, czy ja jestem taka zachłanna na te wszystkie sukcesy? (śmiech) Fajnie, że w ogóle coś tam zdobyłam, że coś wygrałam, bo czasami bywa tak, że sportowcy przez całą karierę nie osiągną nic spektakularnego.

- Co teraz będzie Pani robić? Jak wykorzysta Pani swoje doświadczenie?
- To zależy, czy ktoś będzie chciał z tego skorzystać. Oczywiście są jakieś pomysły i propozycje, żeby zdyskontować to, co potrafię najlepiej. Moim marzeniem jest założenie szkoły, która będzie dostarczać nowe talenty, uzdolnioną młodzież do siatkówki. Wcale nie z zamiarem bycia trenerem, ale stworzenia miejsca, które będzie dla nich dobre i bezpieczne. Poza tym mam przed sobą całe mnóstwo rzeczy do zrobienia i nadrobienia. Przyznam, że już kilka razy słyszałam pytania typu: No i co ty teraz będziesz robiła? A ja odpowiedziałam, że ja już się w życiu narobiłam, a teraz może odpocznę, coś zobaczę, znajdę coś nowego.

- Na przykład zajmie się Pani trenowaniem córki Michelle?
- Nie, nie, bez przesady. Na pewno bardzo bym chciała, żeby w przyszłości zajęła się siatkówką, bo to moim zdaniem bardzo dobry sposób na życie. Zobaczymy, czas pokaże. Na pewno krzywdy jej nie zrobię, będę chciała jak każda matka jak najlepiej dla swojego dziecka. Na wszystko przyjdzie czas, także na takie decyzje, które na pewno nie będą podejmowane wbrew jej woli czy zainteresowaniom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski