Niezwykła pasja dyrektora
Niezwykła pasja dyrektora
Tatry polskie i słowackie Roman Podorski dokładnie "zszedł" już dobrych kilka lat temu; dzisiaj tamtejsze szczyty są dla niego tylko niewinną rozgrzewką przed poważniejszymi wyprawami
Mało kto wie w Tarnowie o niezwykłej pasji dyrektora Romana Podorskiego. Dotychczas dyrektor Podorski znany był jako wieloletni szef Urzędu Statystycznego w Tarnowie. Okazuje się, że ten pochodzący z Wilna, o skromnej posturze 61-letni mężczyzna, z wielką konsekwencją wspina się po górach, z bardzo dobrymi rezultatami.
Tatry polskie i słowackie Roman Podorski dokładnie "zszedł" już dobrych kilka lat temu; dzisiaj tamtejsze szczyty są dla niego tylko niewinną rozgrzewką przed poważniejszymi wyprawami.
Dyrektor zaliczył już kilka alpejskich szczytów liczących powyżej 3000 metrów. Nie należy do żadnego klubu wysokogórskiego, nie ma sponsorów, na wspinaczkę wybiera się ze znajomymi z różnych stron Polski.
W dniu 11 sierpnia tego roku Roman Podorski wraz z kilkoma innymi osobami wszedł na Elbrus, wygasły w Kaukazie Wielkim (Rosja) wulkan o dwóch szczytach. Najwyższy ma 5642 m n.p.m. i przez niektórych alpinistów uważany jest za koronę świata. _Stąd do Tarnowa, w linii prostej, jest ponad 3,5 tys. km.
Dzięki Romanowi Podorskiemu na Elbrusie powiewa proporzec z herbem Tarnowa i symbolem Głównego Urzędu Statystycznego.
- Pod Elbrusem koczowaliśmy przez tydzień, chcieliśmy mieć czas na zaaklimatyzowanie się
- opowiada Roman Podorski.
- _Mimo to wyruszałem na wspinaczkę z pewnymi obawami. Tym bardziej, że w pewnym momencie gwałtownie pogorszyła się pogoda. W dodatku z przełęczy dawnego wulkanu wydobywają się gazy, co też może mieć wpływ na samopoczucie.
Wyruszyliśmy 11 sierpnia o 5 nad ranem, u celu byliśmy o 14.30. Na szczęście obyło się bez jakichś komplikacji. Tylko w drodze powrotnej trzeba było pomagać przy zejściu trzem kolegom, którzy na tak dużej wysokości źle się poczuli. W takich warunkach może się to przydarzyć. My, "dziadkowie" - był wśród nas kolega starszy ode mnie jeszcze o rok - dobrze znieśliśmy te trudy.
Cała grupa alpinistów miała jeszcze pecha, ale niegroźnego, który polegał na tym, że wskutek pogorszenia warunków, z samego szczytu nie udało się oglądnąć Morza Czarnego. Przykryły go chmury i mgła.
- Innych doznań nie brakowało - _śmieje się pan Roman.
- _Jeszcze przed wyruszeniem byłem zdziwiony, że w tak piękną, bezchmurną noc może zerwać się ogromna wichura.__Wszystko jakoś w końcu przetrzymaliśmy.
W tamtym roku niewiele brakowało, a Roman Podorski siegnąłby po Mont Blanc, ale na wysokości 4 tys. m n.p.m. dalszą wspinaczkę uniemożliwiła bardzo niesprzyjająca pogoda.
- Moim marzeniem, po
40 latach chodzenia po górach, jest zdobywanie kolejnych "koron świata" - przyznaje Podorski. - Myślę teraz o Kilimandżaro. Nie są to, moim zdaniem, nierealne marzenia. W końcu od Elbrusa szczyt ten wyższy jest tylko o 200 metrów...
Roman Podorski powiada, że góry zdobywa głównie dla pięknych krajobrazów.
- Wprawdzie po wyjściu na Elbrus nie ujrzeliśmy tego, czego oczekiwaliśmy, ale będąc w tamtym rejonie pierwszy raz zobaczyłem coś, czego nigdy nie widziałem wcześniej, na przykład w Alpach. Zaskoczony byłem fantastycznie granatowym niebem, na którym migotały wielkie, srebrzyste gwiazdy. Wydawało mi się, że wystarczy tylko sięgnąć ręką, by zdjąć je z tego nieba...
(ZIOB)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?