Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sikorski, groźba i szantaż

Jan Maria Rokita
Luksus własnego zdania. Ewidentnie ktoś zmusił Radosława Sikorskiego do bezsensownego zaprzeczania faktom i ośmieszenia się wobec opinii publicznej.

Bo to przecież, że prezydent Putin od czasu Pomarańczowej Rewolucji w roku 2004 analizował możliwości likwidacji państwowości ukraińskiej i otwarcie mówił o tym podczas rozmów z zagranicznymi politykami – nie jest doprawdy żadną tajemnicą. Wariant taki był od tamtego czasu planem B rosyjskiej strategii, na wypadek gdyby nie udało się trwale ustabilizować w Kijowie jakiejś wersji promoskiewskiego reżimu. Żeby się o tym przekonać, wystarczy sięgnąć do analiz warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich z tamtego czasu.

To, że Putin musiał o tym mówić premierowi Tuskowi podczas jego pierwszej wizyty w Moskwie – jest niemal oczywistością, tym bardziej że od czasu upadku liberała Jelcyna po raz pierwszy witano na Kremlu polskiego premiera jako potencjalnego „przyjaciela”, pragnącego odwilży w napiętych dotąd polsko-rosyjskich relacjach. W geście dobrej woli Putin zniósł nawet wtedy embargo na import polskiej żywności.

Jeśli w relacji Sikorskiego znalazło się coś nowego, to tylko to, że rosyjski prezydent tak otwarcie postanowił kusić Tuska „polskim Lwowem”. Ale to raczej anegdota na temat bezceremonialności i brutalnego stylu rosyjskiego prezydenta, niźli jakaś istotna nowa wiedza na temat rosyjskiej polityki tamtego czasu.

Odkąd Niemcy, Francuzi i Rosjanie wypchnęli Sikorskiego z rokowań na temat Ukrainy, a wkrótce potem Ewa Kopacz pozbawiła go funkcji szefa MSZ, były szef polskiej dyplomacji prowadził w zachodnich mediach kampanię, mającą na celu zdemaskowanie prawdziwych celów rosyjskiej polityki. Z perspektywy interesu Polski, nie wspominając już o Ukrainie, trudno przecenić znaczenie tej kampanii.

Dla zachodnich obserwatorów i polityków Sikorski odszedł ze stanowiska w okolicznościach niejasnych, pod wpływem niezrozumiałej dla nich wewnątrzpolskiej intrygi personalnej. Zachował przy tym spory kapitał autorytetu i zaufania, sprawiający, że europejskie i amerykańskie telewizje, gazety i portale zapraszały go, jako znawcę spraw wschodnioeuropejskich. Trzeba powiedzieć jasno: Sikorski sprawnie szkodził interesom Putina, logicznie i ze spokojem dowodząc, że nie wolno zostawiać Ukrainy samej i w żadnym razie nie należy łagodzić antyrosyjskich sankcji. Teraz tę akcję Sikorskiego, w interesie Rosji, gwałtownie przerwano.

Stała się bowiem rzecz całkiem niespodziewana. Drugorzędny spór pomiędzy Sikorskim i amerykańskim dziennikarzem na temat tego, czy wywiad dla Politico należało autoryzować czy też nie, nagle przerodził się w wielką aferę kompromitującą obecnego marszałka Sejmu.

Co tu dużo mówić, Sikorski nie wykazał charakteru i pozwolił zrobić z siebie idiotę. Zaszantażowany prawdopodobnie utratą funkcji marszałka przeprowadził dwie, coraz bardziej absurdalne konferencje prasowe, w trakcie których coraz mocniej się samooskarżał, przedstawiając się w końcu jako ktoś nieodpowiadający za swoje słowa. A mógł przecież odmówić kajania się, zaprzeczania prawdzie i po prostu rozłączyć się, kiedy zapewne przez telefon słyszał pod swoim adresem brutalne pogróżki i absurdalne żądania. Tak dla jego osobistej powagi, jak i dla interesu państwa byłoby oczywiście o wiele lepiej.

Kto tak bardzo wściekł się na Sikorskiego, iż ten ujawnia teraz tajemnice dawnych rozmów z Putinem? Kto miał dziś polityczny interes w tym, aby owe rozmowy pozostały na zawsze utajnione? Kto straszył Sikorskiego i wymusił na nim autokompromitację? I kto mógł wiarygodnie zagrozić Sikorskiemu odwołaniem przez PO z funkcji marszałka Sejmu? Rozwiązanie tej politycznej zagadki nie będzie stanowić żadnej trudności dla Czytelników „Dziennika”. Nawet dla tych, którzy na co dzień nazbyt nie interesują się polityką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski