Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Silny minister

Redakcja
Zbigniew Ziobro ma 37 lat. Ukończył prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale nie był wybijającym się studentem (średnia ocen 3,8, oblany egzamin z procedury karnej u prof. Stanisława Waltosia). Słabo poszedł mu egzamin na aplikację prokuratorską w Krakowie.

Część politologów i socjologów twierdzi, że Ziobro ma więcej realnej władzy niż prezydent i premier

Od "Katona" do ministra

W 1999 r. założył w Krakowie stowarzyszenie "Katon" oraz Centrum Pomocy Ofiarom Przestępstw i Patologii Społecznych - obie te instytucje udzieliły bezpłatnej pomocy prawnej kilku tysiącom osób. Rok później ówczesny minister sprawiedliwości Lech Kaczyński powołał Ziobrę najpierw na doradcę, potem na stanowisko wiceministra sprawiedliwości. Ziobro w rządzie Jerzego Buzka był najmłodszym wiceministrem. Pod jego kierunkiem ukończony został projekt Kodeksu karnego, zwanego kodeksem PiS-owskim.
Sześć lat temu Zbigniew Ziobro został wybrany posłem z listy PiS w okręgu krakowskim - uzyskał najlepszy wynik w samym Krakowie, drugi w okręgu (za Kazimierzem Chrzanowskim z SLD); wynik Ziobry to 36 tys. głosów. W 2002 r. kandydował na stanowisko prezydenta Krakowa, ale poniósł porażkę.
Ogólnopolską popularność przyniósł mu udział w komisji śledczej ds. afery Rywina (zasłynął w niej utarczkami z ówczesnym premierem Leszkiem Millerem, który nazwał go "zerem". Dzisiaj Miller twierdzi, że przeszacował obecnego ministra). Zbigniew Ziobro jest także autorem raportu z prac komisji, który został przyjęty przez Sejm jako ostateczne stanowisko w tej sprawie.
W wyborach w 2005 r. zdobył w Krakowie 120 tys. głosów i zdystansował pozostałych kandydatów. 31 października 2005 r. został powołany na stanowisko ministra sprawiedliwości - prokuratora generalnego.
Na początku sierpnia były szef MSWiA Janusz Kaczmarek oskarżył Ziobrę o bezprawne inwigilowanie dziennikarzy i polityków z wszystkich opcji, nawet z PiS. Andrzej Lepper natomiast zarzucił ministrowi sprawiedliwości, że był źródłem przecieku w sprawie akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. Zbigniew Ziobro kategorycznie odpiera te ataki, zapewniając o niewinności. (K.W.)
Od kilkunastu miesięcy Zbigniewowi Ziobrze wróżono koniec kariery politycznej. Jej kres położyć miała zazdrość braci Kaczyńskich o popularność i zaufanie, jakimi w społeczeństwie cieszył i nadal cieszy się minister sprawiedliwości - prokurator generalny.
Zdaniem części obserwatorów sceny politycznej i osób przyznających się do bardzo dobrej znajomości z szefem resortu sprawiedliwości, za trzy lata chciał on zostać prezydentem Polski. Jego kandydaturę popierał ponoć o. Tadeusz Rydzyk, czego dyrektor "Radia Maryja" zresztą nie krył; tak samo jak tego, że zawiódł się na Lechu Kaczyńskim.
Obecnie wydaje się, że kariera Zbigniewa Ziobry poważnie się załamała. Zamiast do Pałacu Prezydenckiego, trafić może nawet do więzienia, jeśli potwierdzą się choćby niektóre zeznania złożone przez Janusza Kaczmarka, byłego szefa MSWiA. Posłowie opozycyjni grożą ministrowi sprawiedliwości Trybunałem Stanu, a ten za przestępstwa wymierzyć może kary przewidziane w Kodeksie karnym.
"Nie przyszedłem tu po to, by zyskiwać poklask elit, lecz by zmieniać wymiar sprawiedliwości. Moje działania reformatorskie naruszają rozmaite interesy, przyzwyczajenia, a także przywileje" - brzmi motto Zbigniewa Ziobry jako ministra sprawiedliwości.
Badania opinii publicznej od wielu miesięcy pokazują, że wyraźna większość Polaków wierzy w te zapewnienia. Jeszcze w połowie sierpnia tego roku, czyli już po oskarżeniach wygłoszonych przez Kaczmarka pod adresem Ziobry, z sondażu CBOS wynikało, że szef resortu sprawiedliwości cieszy się zaufaniem 58 proc. badanych, a nie ufało mu 21 proc. Przed nim był tylko Zbigniew Religa, minister zdrowia, z 62-procentowym zaufaniem.
Zdaniem socjologa z UJ, prof. Jana Jerschiny, który badał przyczyny popularności czołowych krakowskich polityków, Zbigniew Ziobro jak żaden inny potrafi budzić zaufanie, zwłaszcza wśród osób słabo wykształconych.
Dr Robert Sobiech, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, twierdzi, że Ziobro wie, jak przekonać i "przywiązać" do siebie wyborców. Minister zdaje sobie sprawę np. z tego, że zyska wielu zwolenników, gdy tylko będzie deklarował chęć zaostrzenia kar. - Mnóstwo ludzi lubi, gdy polityk im obiecuje, że nie będzie się patyczkował z przestępcami - mówi dr Sobiech.
Jako prezes Stowarzyszenia "Katon" i doradca ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego Zbigniew Ziobro mówił "Dziennikowi Polskiemu": "Jest oczywiste, że problem przestępczości jest jednym z najważniejszych dla znakomitej większości rodaków i to pokazują wszelkie badania". Teoretyków prawa smagał: "Profesorowie obnażają swoją niewiedzę na temat najnowszych badań kryminologicznych prowadzonych przez renomowane ośrodki prawnicze, np. Instytut Kryminologii w Cambridge, zktórychjednoznacznie wynika, że surowość kary ma istotne znaczenie w walce z przestępczością. Minister Kaczyński nie hołduje dorobkowi kryminologii z lat 60., której zwolennikami są profesorowie, wysoce natomiast sobie ceni najnowszy dorobek nauki prawa".
Prof. Andrzej Zoll, karnista z UJ, współautor mocno krytykowanego przez ministra sprawiedliwości obowiązującego Kodeksu karnego, wypomina Ziobrze, że nigdy nie był sędzią, adwokatem, prokuratorem, nie poświęcał się teorii prawa karnego. - Czy agresja wobec środowiska prawniczego nie bierze się właśnie z kompleksów wywołanych nieudaną karierą prawniczą? - pytał prof. Zoll i dodawał: - Pan Ziobro powinien nauczyć się czytać Kodeks karny, przede wszystkim widzieć go w całości, a nie odwoływać się do pojedynczych artykułów.
Jednak minister sprawiedliwości nadal ma obrońców. Podczas sobotniej konwencji PiS bronił go premier Jarosław Kaczyński. Przedwczoraj natomiast zarząd krakowski PiS wziął w obronę swojego pryncypała. "W związku ze zmasowanym, histerycznym atakiem na osobę Ministra Sprawiedliwości Zarząd Okręgu Krakowskiego PiS wyraża pełne poparcie dla działań podejmowanych przez Ministra Zbigniewa Ziobro" - czytamy w oświadczeniu krakowskiego PiS.
Część politologów i socjologów twierdzi, że minister Ziobro ma więcej realnej władzy niż prezydent i premier. Stoi na czele aparatu sprawiedliwości i prokuratury. Bardzo blisko związani z nim ludzie kierują Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Centralnym Biurem Antykorupcyjnym.
Janusz Kaczmarek w wywiadach prasowych twierdzi, że Ziobrę mocno broni i wspiera Jarosław Kaczyński. Prezydent natomiast ma mniejsze zaufanie do ministra sprawiedliwości.
WŁODZIMIERZ KNAP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski