Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skawina. O tym jak zamykali produkcję aluminium. Mieszkańcy i pracownicy mieli tu ciężko, oddychanie było niebezpieczne

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Fot. Ze zbiorów Muzeum Regionalnego w Skawinie
Ludzie wdychali trujące powietrze, chorowali dorośli i dzieci, zwierzętom pękały kości, drzewa nie owocowały. Winny był wydział elektrolizy - najbardziej uciążliwy w Hucie Aluminium. Po solidarnościowym zrywie ludzie odważyli się na protest i zamknięto „truciciela”.

Powietrze w Skawinie było zabójcze. Pełne fluoru i związków, które pojawiały się w procesie powstawania aluminium. Taki był efekt działania Huty Aluminium zlokalizowanej na skraju miasta. Najbardziej szkodliwą częścią tego zakładu był wydział elektrolizy.

Mieszkańcom trudno uwierzyć, że udało się go zamknąć, że ówcześni decydenci na to pozwolili, że ulegli naciskom, protestom społecznym. A było to 7 styczniu 1981 roku - taka data jest zapisana w skawińskim kalendarium.

- Proces wygaszania elektrolizy trwał dosyć długo - dwa tygodnie przed stanem wojennym - 28 listopada 1981 roku wszytko zostało zakończone. Został wyłączony prąd. Nikt nie wie, jak potoczyłyby się losy wydziału elektrolizy, jak długo trułby ludzi, gdybyśmy nie zdążyli zrobić wszystkiego przed stanem wojennym - wspomina dr Czesław Sokołowski, chemik, specjalista od ekologii. Ze wszystkich sił walczył o zamknięcie huty, ale tak, żeby nie zrobić krzywdy pracownikom.

Dziś, gdy powietrze w mieście wypełnia smog. O tamtych czasach sprzed 37 lat przypomnieli społecznicy ze Skawińskiego Alarmu Smogowego. Gdy walczą o poprawę powietrza, sprawdzają co emitują zakłady i jak bardzo kopcą kominy prywatnych domów zastanawiają się, dlaczego tak wielu ludzi w tej gminie nie sposób przekonać do troski o czyste powietrze.

- To, co w tamtych czasach wydawało się niemożliwe - zamknięcie zakładu z powodu przestarzałej, zabójczej dla ludzi i środowiska technologii, pochodzącej ze Związku Radzieckiego i przezeń forsowanej - okazało się możliwe -piszą do nas.

Społecznicy i samorządowcy skawińscy starają się walczyć ze smogiem, a wspierający ich mieszkańcy ku przestrodze opowiadają o zakładzie zwanym „trucicielem”.

W pewnym momencie ludzie nie wytrzymali. Uświadamiani przez ekologów m.in. dr Czesława Sokołowskego i naukowców z krakowskich uczelni wiedzieli, że przyczyną ich chorób i degradacji środowiska są elektrolizy i panoszący się w powietrzu fluor. W starych kronikach, tekstach pojawiających się w prasie przytaczano ich skargi na choroby układu oddechowego, pokarmowego oraz osteoporozę.

Skawinianie byli już pewni, że wapń z ich kości wypłukują substancje powstające w wyniku produkcji aluminium. Rozpaczali z powodu chorób dzieci, ludzie z sąsiedniego Borku Szlacheckiego dodawali swoje skargi o krowach, którym pękały kości i o tym, że drzewa nie rodziły owoców, wiśni trudno było uświadczyć.

Pracownicy zakładów wywozili odpady z huty na drogi i pod budowę boisk, a potem przekonywali się, że to degradacja środowiska, w którym żyją. Skażenie wody już nikogo nie mogło powstrzymać przed protestami. - Ludzie mieli żal do szefów zakładów i instytucji kontrolujących, bo np. sanepid badał wodę, ale wyników badań mieszkańcom nikt nie przedstawiał - mówi jeden z mieszkańców osiedla Przemysłowego.

Dr Czesław Sokołowski pracował w zakładzie doświadczalnym około 20 metrów od trującego wydziału elektrolizy w skawińskiej Hucie Aluminium, a mieszkał kilkadziesiąt metrów dalej - podobnie jak wielu innych pracowników. Huta była wielkim zakładem zatrudniała do 2,5 tys. osób.

- Zapotrzebowanie na aluminium było ogromne, a my walczyliśmy o zamknięcie wydziału produkującego ten materiał. Nie było to łatwe - wspomina dr Sokołowki.

Dzięki koledze z pracy udało mu się dotrzeć do dokumentów chowanych w kasie pancernej dyrektora. Wynikało z nich, że normy fluoru są przekroczone kilkaset razy, a ilość rakotwórczego benzo(a)pirenu jest przekroczona 1800 razy.

- Takie dane zmuszały nas do walki o zamknięcie zakładu, nie jak początkowo myślano do modernizacji - mówi chemik i ekolog. Zainteresował problemem środowisko lekarzy, naukowców, władze partyjne. Pojechał ze współpracującym z nim kolegą Kazimierzem Lupą do Katowic na spotkanie rodzącej się Solidarności z przedstawicielami rządu. Przygotował wystąpienie w sprawie trującego skawińskiego zakładu.

Ówczesny minister hutnictwa Zbigniew Szałajda prosił o to, żeby nie nagłaśniać sprawy i obiecał, że do tygodnia przyjedzie do Skawiny. Dotrzymał słowa. Tu Sokołowski przedstawił mu kolejne, bardziej szczegółowe dane o „zakładzie trucicielu”. Nie było wyjścia, wydział elektrolizy czekała likwidacja.

- Walczyliśmy jeszcze o badania pracowników, renty zawodowe dla nich - wspomina Czesław Sokołowski. - Zamknięcie elektrolizy było możliwe, tylko dlatego, że zaangażowaliśmy w to świat naukowców, prawdziwych ekologów. Gdyby nie ich zaangażowanie, poparte dowodami opinie specjalistów, to my w Skawinie moglibyśmy sobie tylko pogadać - nie ma wątpliwości nasz rozmówca.

Jeden z mieszkańców Skawiny wspomina, że decyzje o zamknięciu wydziału elektrolizy została ogłoszona w „Klubie pod gruszą” w Krakowie. Zrobili to Zbigniew Szałajda, wówczas minister hutnictwa, a późniejszy wicepremier oraz Józef Gajewicz, prezydent Krakowa.

- Gdy zamykali hutę miałem zaledwie 12 lat i mieszkałem po drugiej stronie Skawiny na Podborach, ale mam wspomnienie z tamtych czasów. Mieliśmy na ogrodzie jabłonkę, która nie owocowała. W rok po zamknięciu wydziału elektrolizy gałęzie jabłoni uginały się od owoców. Zmagazynowaliśmy je na strychu i całą zimę mieliśmy własne jabłka - wspomina Norbert Rzepisko, wiceburmistrz Skawiny.

O tym jak przyroda budziła się po zamknięcie najgroźniejszego wydziału huty wspomina Grażyna Koń, radna ze Skawiny.

- Sprowadziłam się na osiedle Awaryjne w roku zamknięcia elektrolizy. Pamiętam, że na początku tu była przyrodnicza pustynia. Podsychające drzewa, brak owadów, gadów. A potem zaczęło się to odradzać, nagle zobaczyliśmy grzyby w lasach, zaskrońce przy ścieżkach i drogach, mogliśmy posłuchać żab, których wcześniej nie było - wspomina radna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski