SKOK bredni

Pisowcy próbują nam wmówić, że najlepszym przyjacielem owych ludzi był Bronisław Komorowski. Dowodem ma być foto z premiery filmu. Niebezpieczna metoda! Posługując się nią można dowieść, że ścisłe kierownictwo PiS, w tym sam Prezes i Kandydat, działa w siatce pedofilów; nigdy nie wiadomo, kto wlezie w kadr podczas spotkań z wyborcami.

Politycy i zwolennicy PiS, w tym upojnie prawicowe media (finansowane w znacznej mierze przez SKOK-i), liżące stopy Prezesa, przekonują, że w SKOK-ach nie ma żadnej afery – z wyjątkiem tej z „Komorowskim w objęciach Wołomina”. 70 tys. zielonych na koncie fundacji SKOK-ów przemieniło się w kilkadziesiąt milionów zł na prywatnym koncie senatora PiS, bo ten był wybitnie gospodarny. A wielomilionowe straty kas pojawiły się „dopiero wtedy, gdy SKOK-i trafiły pod nadzór Komisji Nadzoru Finansowego”. Czyli co? Państwowa KNF okradła SKOK-i?!

Czym jest KNF? To taki bankowy NIK, rentgen. Prześwietla, czy wszystko jest OK. Tu nie było. Wielu tysiącom klientów SKOK-ów groziła utrata oszczędności życia. Brakowało ponad 3 mld zł. Biedni i ufni ciułacze odzyskali je wyłącznie dzięki diagnozie KNF i objęciu SKOK-ów systemem gwarancji – z czym PiS, sterowany (tak!) przez władze i prawników SKOK-ów, długo i wytrwale walczył. Kasę tę wyłożyli klienci banków. A PiS-owcy twierdzą, że to wszystko wina KNF, czyli prześwietlającego SKOK-i diagnosty! To tak, jakby notoryczny palacz z półwiecznym stażem oskarżył operatora RTG o spowodowanie raka płuc. Są jakieś granice śmieszności. A może jednak nie ma?

SKOK-i to naprawdę wspaniała idea. Zrodziła się z marzenia o prawdziwie polskiej instytucji finansowej, udzielającej biednym ludziom tanich pożyczek i korzystnie lokującej zaskórniaki ciułaczy. Kierowanej społecznie przez założycieli patriotów. Niechaj politycy, patrząc w lustro, odpowiedzą na proste pytanie: ile z tej idei zostało.