Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

SKOK na kasę przed wyborami

Włodzimierz Knap
Szef SKOK-ów Grzegorz Bierecki
Szef SKOK-ów Grzegorz Bierecki FOT. KAROLINA MISZTAL
Polityka. Sprawa Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych jest ważna dla kilku milionów Polaków, ale może też odegrać ważną rolę na szczytach polityki. Bo jeśli Jarosław Kaczyński miałby się kogoś obawiać we własnych szeregach, to szefa kas Grzegorza Biereckiego.

O Spółdzielczych Kasach Oszczędnościowo-Kredytowych mówi się niemal wyłącznie w kontekście polityki. Dzisiaj SKOK-ami zajmą się również posłowie na niejawnym posiedzeniu Komisji Finansów. Tymczasem sprawa jest ważna dla kilku milionów Polaków.

Kasy zrzeszają obecnie około 2,5 mln osób. W praktyce jednak to dla takiej liczby rodzin są partnerami finansowymi. Dla części z nich – kluczowymi. Z reguły są to rodziny co najwyżej średnio zamożne. SKOK-i są też mocno powiązane z Prawem i Sprawiedliwością: elitami tego stronnictwa, działaczami, ich rodzinami.

Polacy zawierzali pieniądze SKOK-om z prostego powodu: oprocentowanie lokat było w nich znacznie wyższe niż w bankach.

Andrzej Jakubiak, szef Komisji Nadzoru Finansowego (KNF), twierdzi, że sytuacja w SKOK-ach jest trudna. O problemach kas napisał list do premiera, marszałków obu izb, szefów służb specjalnych, ale już nie do prokuratury. Nie przedstawił w nim żadnych konkretnych zarzutów, jednak kwestie poruszone przez szefa KNF bada teraz CBA. Władze SKOK-ów zapewniają, że działają zgodnie z prawem.

Faktem jest, że liczba kas maleje. W 2012 r. było ich niemal 2000, a w ubiegłym roku już o prawie 150 mniej. Ubywa członków. W rekordowym, 2013 roku, było ich niemal 2,7 mln. Obecnie jest o ok. 200 tys. mniej. Kurczą się również aktywa: z prawie 19 mld zł w do 15,5 mld zł. SKOK-om brakuje co najmniej miliarda złotych kapitału, aby mogły bezpiecznie działać.

Jak wynika z wyliczeń KNF, ponad 80 mln złotych w 2013 r. popłynęło z kas do spółki SKOK Holding w Luksemburgu będącej poza władzą polskiego nadzoru.

SKOK-i przez lata znajdowały się poza państwowym nadzorem finansowym. Z tego powodu nie musiały tworzyć np. rezerw na złe kredyty. Zawdzięczały to politykom PiS, bo choć koalicja w poprzedniej kadencji przeforsowała ustawę poddającą je nadzorowi bankowemu, to zablokował ją w 2009 r. prezydent Lech Kaczyński.

Dopiero od jesieni 2012 r. SKOK-i znajdują się pod władzą KNF. Dzięki temu ich członków obejmuje ochrona w ramach Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Bez niej w razie plajty kas straciliby pieniądze. Już zresztą część ich członków odzyskała środki z BFG – w sumie 3 mld zł.

Pod koniec 2014 r. Andrzej Jakubiak poinformował o wynikach kontroli w SKOK-ach. Mówił, że „komisja wykryła bardzo dużo nieprawidłowości”. Ujawnił też, że przeciętne wynagrodzenie niektórych członków zarządów SKOK-ów wynosiło 70 tys. zł miesięcznie.

W ocenie prof. Leszka Balcerowicza sprawa SKOK-ów jest największą aferą finansową w dziejach polskiego sektora finansowego.

„Twarzą” spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych jest od lat ich współtwórca Grzegorz Bierecki, w tej kadencji senator wybrany z listy PiS, choć do tej partii nie należy. Kilka dni temu zawiesił swoje człon­kostwo w klubie, gdy wyszło na jaw, że majątek wart około 70 mln zł zamiast posłużyć ratowaniu SKOK-ów, trafił do spółki Biereckiego.

Jarosław Kaczyński od lat podkreślał, że SKOK-i są atakowane, bo reprezentują polski kapitał. O senatorze Bie­reckim mówił w samych superlatywach.

Prezes PiS zapowiada, że jak jego partia dojdzie do władzy, to zdejmie nadzór finansowy nad SKOK-ami. Sam prezes ma kredyt w jednej z kas (do spłacenia pozostało mu ok. 140 tys. zł). Pożyczki w SKOK-ach zaciągnęli inni politycy tej formacji, a liczni działacze i ich rodziny pracują w kasach. One też finansują niektóre prawicowe media.

Po wybuchu afery Bierecki napisał oświadczenie: „Nie mam wątpliwości, że rzeczywistym celem brutalnego ataku są PiS oraz kandydat na prezydenta Pan Andrzej Duda”.

– Nie sądzę, by sprawa SKOK-ów w istotny sposób odbiła się na wyniku wyborczym Andrzeja Dudy i notowaniach PiS – mówi prof. Andrzej Piasecki, politolog z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. – Dla większości ludzi są to sprawy zbyt zawiłe, a krytyczne opinie ze strony fachowców docierają do wąskiej grupy wyborców.

Prof. Piasecki zaznacza jednak, że jego prognoza może okazać się nietrafna, jeśli wydarzy się coś spektakularnego, np. nastąpią aresztowania osób związanych ze SKOK-ami.

– Dla „twardych” zwolenników Prawa i Sprawiedliwości ta sprawa jest kolejną akcją PO wymierzoną w PiS i jej kandydata na prezydenta – dodaje prof. Piasecki.

Dr Sergiusz Trzeciak, specjalista od marketingu politycznego, zwraca uwagę na fakt, że wszystkie ugrupowania uciekają się do przykrywania swoich afer cudzymi. – Polacy to widzą i tak też zapewne wielu patrzy na sprawę SKOK-ów – mówi.

Osobną rzeczą jest kwestia ambicji politycznych Bierec­kiego. A są one duże.

Potrafi też budować zaplecze dzięki możliwościom, jakie dają SKOK-i. Jeżeli Kaczyński miałby się kogoś obawiać we własnych szeregach, to właśnie jego i stojących za nim pieniędzy.

[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski