Skoki narciarskie. Podsumowanie sezonu 2021-22. Bierzmy przykład ze Słowenii
Bardzo chuda zima
Dla kibiców skoków w Polsce ta zima była ciężkostrawna. Po kilku tłustych latach nadzieje w sezonie olimpijskim były wielkie, a skończyło się rozczarowaniem. Gdyby nie brązowy medal w Pekinie Dawida Kubackiego - a patrząc na okoliczności zdobycie go określić to trzeba jako dużą niespodziankę - można by było otwarcie odtrąbić wielką klapę.
Statystyki i tak mówią, że było źle. Nasi zawodnicy nie wygrali ani jednego konkursu PŚ (ostatnio taka sytuacja była w sezonie 2015-16). W klasyfikacji generalnej najwyżej, na 14. pozycji, znalazł się Piotr Żyła (w poprzedniej edycji mieliśmy trzech skoczków w „10”). Jedynie on i Kamil Stoch stawali na podium konkursów (łącznie tylko trzy razy), w „10” pojawiał też tylko Kubacki. A poprzednio bywały konkursy, w których w walce o czołowe lokaty liczyło się jeszcze kilku innych naszych zawodników. W punktacji Pucharu Narodów Polska zajęła 6. miejsce, najniższe od lat, w dodatku od początku była daleko za konkurencją. W zawodach drużynowych PŚ ani razu nie stanęliśmy na podium.
Czary goryczy dopełniają MŚ w lotach, które były pierwszą od 6 lat dużą imprezą, z której wróciliśmy bez medalu.