Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skończyć z darciem kasy

Redakcja
Dwa złote więcej na pacjenta na rok małopolscy lekarze wytargowali w Narodowym Funduszu Zdrowia na nocną lekarską pomoc wyjazdową i transport sanitarny. - Jeśli Fundusz nie dotrzyma słowa, będzie to gwóźdź do trumny i koniec z dalszych rozmów - mówi przedstawicielka medyków z Limanowej.

LIMANOWA - NOWY SĄCZ - KRAKÓW. Dwa złote więcej na nocne ratowanie ludzi

Dwa złote więcej na pacjenta na rok małopolscy lekarze wytargowali w Narodowym Funduszu Zdrowia na nocną lekarską pomoc wyjazdową i transport sanitarny. - Jeśli Fundusz nie dotrzyma słowa, będzie to gwóźdź do trumny i koniec z dalszych rozmów - mówi przedstawicielka medyków z Limanowej.

Wczoraj do późnych godzin nocnych w nowosądeckiej przychodni lekarskiej "Remedium" przedstawiciele Kolegium Zakładów Lecznictwa Otwartego z Krakowa rozmawiali z lekarzami z miasta i powiatu nowosądeckiego o piątkowym porozumieniu dającym większe środki na nocną pomoc wyjazdową i transport sanitarny. Na razie są to pieniądze na papierze. Doktor Joanna Dudzik z ośrodka w Skrzydlnej w powiecie limanowskim, uczestniczka rozmów w Krakowie w siedzibie NFZ na ul. Ciemnej 6 uważa, że wszyscy byli świadomi tego, co robią.
    - Podpisany został aneks do umów kontraktowych. Lekarze podpisali go, gdyż otrzymali zapewnienie, że zwiększone pieniądze w centrali funduszu już są - _powiedziała nam doktor Joanna Dudzik.
   
- Gdyby okazało się, że pieniędzy nie będzie, byłby to gwóźdź do trumny wszelkich porozumień. Ważne jest jednak, by lekarze podpisywali aneksy, bo tam mają się kryć dodatkowe środki - kończy doktor Joanna Dudzik.
   Dr Bogusława Kozłowska, prowadząca ośrodek zdrowia w Podegrodziu, zna już orientacyjną kwotę, o którą zwiększy się stawka na pacjenta. Wynosiła 6,40 zł na rok, teraz ma być wyższa o ok. 2 zł.
   W pracy pogotowia ratunkowego rewolucji nie będzie. Wyjeżdżało, wyjeżdża i będzie wyjeżdżać do nagłych wypadków i stanów zagrożenia życia.
   - Tam, gdzie lekarze podstawowej opieki medycznej, czyli tzw. POZ zatrzymali całodobową opiekę medyczną, łącznie z nocnymi wyjazdami, pogotowie należy wzywać do tylko najgroźniejszych przypadków i powinno przyjechać z obowiązku. Tak jest w gminie Podegrodzie, Krynica, Tylicz, Muszyna, Żegiestów i części gmina Piwniczna.
   - Nasi pacjenci już przez kilka lat się nauczyli, kiedy kogo wzywać i poza pojedynczymi incydentami ta współpraca z pogotowiem się układa - mówi doktor Kozłowska.
   Z nowych uregulowań kontraktowych powinien być zadowolony na przykład dr Jan Mróz z Gołkowic. Co prawda wyrzucono mu z kontraktu dwie pielęgniarki i jest tym oburzony, ale przynajmniej będzie mógł decydować, czy nadal brać na siebie całą dobę dyżuru z telefonem przy łóżku, czy odsprzedać tę usługę komuś innemu.
   
- Od sześciu lat jestem cały czas w domu, pomijając kilka dni wizyty gości z Holandii, kiedy zastąpił mnie kolega z Czarnego Potoku - mówi doktor Mróz.
   Dla dyrektorki Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego obietnice funduszu są nadal podejrzane:
   
- Nie wiem, czy to faktycznie otrzymam większe pieniądze. Natomiast znam takie przypadki, kiedy wyjeżdżaliśmy do wątpliwych zagrożeń życia. A potem, gdy chodziło o rozliczenie, słyszeliśmy: po co wyjeżdżaliście? - mówi dyrektor Danuta Cabak-Fiut. - Powinien być jeden numer, pod którym osoba w razie potrzeby zgłaszałaby potrzebę wzywania pomocy lekarskiej. A tam już by decydowano, kto ma przyjechać. Bo teraz, każde odsyłania z pogotowia do ośrodka i odwrotnie oraz szczegółowe wypytywania budzą u wzywających agresję.
   Nie wszyscy lekarze rodzinni podzielają te poglądy. Okazuje się, że tak, jak dużo wygodniejsze i lepsze finansowo na starcie warunki nizinne lekarzy z Porozumienia Zielonogórskiego trzeba odróżniać od pracy służby zdrowia w górach, tak obyczaje i przyzwyczajenia pacjentów z Krynicy czy z Brzeznej różnią się od nawyków chorujących sądeczan. Ci ostatni, jak relacjonuje szefowa "Remedium", dr Barbara Jurkiewicz, upodobali sobie chodzenie do przychodni wieczorem i w nocy, albo w soboty, licząc na mniejszy tłok.
   
- Przecież te dyżury są w innym celu. Od zwykłych odwiedzin są lekarze, do których pacjenci się zapisali. Na dyżurach przyjmują lekarze przypadkowi. Jakoś nie możemy się z tą prawdą przebić do ludzi -_ mówi doktor Jurkiewicz.
   Być może choć jeden problem nieco ulży ludziom białej służby. Wydzieranie pieniędzy. Przynajmniej na razie.
Wojciech Chmura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski