Górnik Łęczna – Odra Opole 1:0 (1:0)
Bramka: Warchoł 45+
Górnik: Gostomski – Klemenz, Cisse, Durmus, Deja, Żyra (77 Fazlagic), Łukasiak (83 Janaszek), Młyński (70 Pawlik), Bednarczyk, Warchoł (70 Starzyński), Roginić (77 Podliński). Trener: Pavol Stano
Odra: Haluch – Żemło, Piroch (88 Sluga), Mikinic (78 Nowak), Szrek, Niziołek, Kamiński (88 Continella), Antczak (78 Surzyn), Sarmiento (70 Hebel), Czapliński, Galan. Trener: Adam Nocoń
Żółte kartki: Młyński, Żyra – Mikinic, Niziołek, Żemło, Czapliński
Sędziował: Sebastian Krasny (Kraków)
W meczu dwóch drużyn aspirujących do gry w barażach o ekstraklasę wynik remisowy nie zadowoliłby żadnej ze stron. Może ta świadomość wpłynęła na grę piłkarzy obu jedenastek, którzy od początku z dużą werwą naciskali przeciwnika już na jego połowie. Agresywniej robili to goście i w konsekwencji po 25 minutach mieli na koncie już trzy żółte kartki.
Chociaż trzecią Piotr Żemło otrzymał nie za faul, a za dyskusję z arbitrem. Był to nerwowy fragment spotkania, a punktem zapalnym okazało się wybicie wysoko uniesioną nogą piłki przez Ilkaya Durmusa. W polu karnym łęcznian na murawę padł Dawid Czapliński, ale sędzia nie dopatrzył się przewinienia.
Sporo jednak do wyjaśnienia mieli w tym momencie gracze rezerwowi i sztaby obu drużyn. Przy linii bocznej doszło do krótkiej przepychanki, a Sebastian Krasny po konsultacji z arbitrem technicznym odesłał na trybuny trenera Odry, Adama Noconia oraz asystenta trenera Górnika, Sergiusza Prusaka.
Gospodarze szukali bramki głównie strzałami z dystansu. Najładniejszą próbą popisał się w 20. minucie Adam Deja. Znany z takich umiejętności pomocnik Górnika huknął z ponad 30 metrów, a futbolówka zmierzała pod poprzeczkę bramki Artura Halucha. Golkiper Odry wybił ją na rzut różny.
W pierwszej połowie żadna z drużyn nie uzyskała wyraźnej przewagi. Początkowo w strzałach przeważali łęcznianie. W dalszej części statystyki poprawiali sobie opolanie, ale chociaż mieli kilka rzutów rożnych, to nie udało im się realnie zagrozić.
Miejscowi wyszli na prowadzenie tuż przed przerwą, w doliczonym już czasie gry. Najpierw Damian Warchoł trochę przypadkowo znalazł się w doskonałej sytuacji na piątym metrze i gdyby szybciej zebrał się do strzału, to miałby przysłowiową „setkę”. To się nie udało i łęcznianie zarobili tylko rzut rożny.
Z narożnika na dalszy słupek dośrodkował Deja, a tam pojedynek powietrzny z obrońcą wygrał Warchoł i strzałem głową posłał piłkę do siatki gości.
W drugiej połowie łęcznianie w swoim stylu skupili się na obronie korzystnego wyniku. Pojedyncze akcje ofensywne właściwie nie miały prawa zaskoczyć bramkarza Odry. Wszelkie próby strzałów z dystansu były mocno niecelne, albo blokowane przez obrońców.
Z upływającymi minutami gospodarze oddawali coraz większą inicjatywę piłkarzom z Opola i momentami gra Górnika wygląda niczym wyczekiwanie na wyrównującego gola. I goście byli tego bliscy. W 59. minucie zielono-czarnych uratowała poprzeczka. Z wysokości narożnika pola karnego fantastycznie do strzału złożył się Jakub Antczak.
To nie pobudziło podopiecznych trenera Pavola Stano i niewiele brakowało, żeby Górnik, nie pierwszy raz w tym sezonie, stracił punkty w samej końcówce spotkania. W trzeciej minucie doliczonego czasu gry, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, głową strzelił Marcel Sluga, a Maciej Gostomski instynktownie obronił ręką. Przed szansą dobitki z bliska stanął jeszcze Piotr Żemło, ale nie zdołał złożyć się do precyzyjnego strzału.
Górnik zdobył ważne trzy punkty i wciąż liczy się w walce o baraże (tabela Fortuna 1. ligi). Odra w ciągu pięciu dni przegrała z drugim pierwszoligowcem z Lubelszczyzny (wcześniej u siebie z Motorem Lublin 0:2).
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?