Justyna Kowalczyk w Val di Fiemme powiększyła swoją - już i tak imponującą - kolekcję o kolejne trofeum Fot. Michał Klag
Pod wrażeniem występu Kowalczyk jest nasz jedyny mistrz świata w biegach narciarskich, z 1978 roku, Józef Łuszczek: - Wygrała Tour de Ski w mistrzowskim stylu. W sobotę Norweżki odgrażały się, że pobiegną zespołowo, by zbierać cenne sekundy na premiach. Wywołało to chyba sportową złość u Justyny, która w tym biegu zmiażdżyła Norweżki. Po tym etapie wiedziałem, że będzie także pierwsza na Alpe Cermis.
Czy Kowalczyk może po raz czwarty z rzędu zdobyć "Kryształową Kulę"? Ma w tej chwili 102 punkty straty do Norweżki Marit Bjoergen. - Jestem przekonany, że Justynę na to stać. Pierwszy warunek - musi być zdrowa. Bjoergen nie popuści, ona Puchar Świata zdobywała dwa razy, ale ostatni dość dawno, bo w 2006 roku - mówi Łuszczek.
Zakopiańczyk wybiera się w lutym do Szklarskiej Poręby na pierwsze w naszym kraju zawody kobiet o PŚ. - Do tej pory mieliśmy jedne zawody pucharowe - mężczyzn w Zakopanem przed 20 laty. Startowałem w nich, ale bez sukcesu, bo miałem źle posmarowane narty. Teraz do Szklarskiej Poręby przyjedzie zapewne tysiące kibiców jak w skokach na Adama Małysza - mówi Łuszczek.
Co złożyło się na wielkie zwycięstwo Kowalczyk? Znany ekspert narciarski, profesor Szymon Krasicki mówi, że w przygotowaniach do sezonu nie został zaniedbany żaden szczegół: - Trzeba podziwiać skrupulatność, profesjonalizm naszej biegaczki. W sobotę, jeszcze przed startem na 10 kilometrów, poszła na trasę niedzielnego biegu pod Alpe Cermis. Widać chciała sobie przypomnieć każdy szczegół trasy. W minionych latach były narzekania na "łyżwę" Justyny. Teraz nie odstaje w stylu dowolnym, a to dzięki treningom latem w Nowej Zelandii, a potem na lodowcu.
Krakowski profesor jest także pełen uznania dla trenera Aleksandra Wierietielnego: - Taki duet zdarza się raz na... 100 lat. Bezbłędnie ze sobą współpracują, trener potrafi znakomicie przygotować Justynę do najważniejszych startów. Kowalczyk biega już na poziomie światowym szósty sezon, swój pierwszy, brązowy medal zdobyła w igrzyskach olimpijskich w Turynie w 2006 roku. Nie ma więc mowy o jakimś jednorazowym wyskoku. To dobrze rokuje na przyszłość, ten tandem może nam zapewnić jeszcze niejeden medal w najważniejszych, światowych imprezach.
Tymczasem w Norwegii szok. Przewidywano wygraną Bjoergen, norwescy eksperci twierdzili, że przed ostatnim etapem będzie miała 6 minut przewagi nad Kowalczyk. - Starałam się biec mocniej i mocniej, ale Justyna była ode mnie lepsza. Z drugiego miejsca jestem bardzo zadowolona. Myślę, że moja rywalizacja z Justyną bardzo przysłużyła się naszej dyscyplinie. Dzięki temu oczy wielu kibiców skierowane były na Tour de Ski. Moim celem było zwycięstwo, ale ona była po prostu lepsza - powiedziała Bjoergen.
Norweska biegaczka oświadczyła, że nadal marzy o wygranej w TdS. - Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze wygrać Tour de Ski. Na razie trudno jednak powiedzieć, czy w przyszłym roku wystartuję. Głównym celem na pewno będą mistrzostwa świata w Val di Fiemme - oświadczyła Bjoergen, która potwierdziła, że wybiera się na zawody o PŚ do Szklarskiej Poręby.
Andrzej Stanowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?