Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skutki kataklizmu dotknęły jedną czwartą mieszkańców [WIDEO]

Maciej Makowski
Nepal. Według najnowszych danych liczba ofiar trzęsienia ziemi, do którego doszło w Himalajach, przekroczyła 5 tysięcy osób. Największe trudności są z dotarciem do górskich osad. Udało się to polskim ratownikom.

Według premiera Nepalu Sushil Koirala pod gruzami mogło zginąć nawet 10 tysięcy osób. Władze nie potrafią jednak w pełni ocenić skali zniszczeń, nie mogąc dotrzeć do wielu obszarów górskich i to pomimo pomocy napływającej z całego świata.

Dopiero w pięć dni po trzęsieniu ziemi zespoły ratowników zaczęły przeszukiwać trudno dostępne miejscowości, w których sytuacja jest szczególnie dramatyczna. Tylko we wsi Laprak, oddalonej o 5 godzin drogi od Katmandu, 1600 na 1700 domostw zostało zrównanych z ziemią.

Wczoraj do kilku górskich osad udało się dotrzeć polskiej grupie poszukiwawczo-ratowniczej HUSAR, która od poniedziałku stacjonuje w bazie wojskowej w miejscowości Lalitpur, położonej około 12 km od stolicy kraju. - Wykazali się ogromną determinacją. Armia nepalska utrzymywała, że osady zostały już sprawdzone. Było to sprzeczne z sygnałami dochodzącymi od ludności. Dlatego wynajęli samochody i udali się na miejsce - relacjonuje rzecznik Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak. Na miejscu byli pierwsi. Udzielili pomocy mieszkańcom.

W skład grupy wchodzi 81 ratowników PSP z Warszawy, Gdańska, Nowego Sącza, Łodzi i Poznania. Zostali podzieleni na cztery mniejsze grupy. Przeszukują zawalone budynki mieszkalne w miejscowościach: Bhaktapur, Laliptur oraz kilku dzielnicach Katmandu.

Na ratunek. Relacja ze zrujnowanej wsi w Nepalu

Źródło: Marcin Antosiewicz, Wiadomości TVP

- Są zdeterminowani i chcą nieść pomoc. Dziś jest ostatni dzień, kiedy mamy nadzieję na wyciągnięcie z gruzów żywych ludzi - mówi Paweł Frątczak.

Wczoraj z ruin hotelu w Katmandu został uratowany 27-letni Rishi Khanal. - Miałem nadzieję na ocalenie, lecz wczoraj już się poddałem. Nie wierzyłem, że ktoś po mnie przyjdzie. Byłem pewny, że umrę - powiedział Khanal agencji prasowej AP, leżąc na szpitalnym łóżku. Pod gruzami spędził 82 godziny, otoczony martwymi ciałami; żeby przeżyć, pił własny mocz.

ONZ szacuje, że z powodu kataklizmu ucierpiało 8 mln mieszkańców Nepalu, czyli ponad jedna czwarta ludności. Setki tysięcy ludzi żyją w obozach przejściowych, w nędznych warunkach. Koczują również na ulicach w strachu przed wstrząsami wtórnymi. Szpitale są przepełnione, a w kostnicach brakuje miejsc. Zwłoki palone są w pobliżu rzeki przepływającej przez stolicę Nepalu. - Brakuje przede wszystkim namiotów, wody pitnej, leków, stacji uzdatniania wody, materiałów opatrunkowych oraz żywności - informuje rzecznik PSP.

Mimo że prawie całe nepalskie wojsko i policja zostały włączone w akcję pomocy ludności, na miejscu panuje chaos. - Nikt o nas nie zadbał - powiedziała reporterowi BBC Namrata Adsikron, chroniąca się w namiocie w Katmandu.

- Boimy się kolejnych wstrząsów, dlatego śpimy na ulicy. Pytanie, co mamy robić i gdzie się udać - dodała. Wczoraj przed parlamentem protestowało kilkaset osób. Domagały się od rządu zwiększenia pomocy oraz uruchomienia większej liczby autobusów do wiosek w pobliżu stolicy. - Nie mogę skontaktować się z członkami mojej rodziny - powiedział reporterowi agencji Reuters Jayant Pandey, jeden z protestujących. - Nikt nie wie, czy moi krewni żyją, czy są martwi - dodał. W odpowiedzi rząd zapewnia, że dokłada wszelkich starań, by dostarczyć pomoc. Przyznając jednocześnie, że skala tragedii przerosła władze kraju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski