Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śladem stóp Kusocińskiego

Redakcja
Odwiedził naszą redakcję Stanisław Wawrzynowski. Na ul. Narutowicza dotarł z Kamionki Wielkiej. Trud wędrowania zadał sobie, by przekonać wszystkich o zasadności oddawania swych głosów na Stanisława Mroza w plebiscycie "Dziennika" na sportowca regionu 2003.

   O nestorze sądeckich trenerów (bo takim mianem trzeba go określić) pisaliśmy wielokrotnie. Nie od rzeczy warto wszak, w przededniu 81 urodzin, raz jeszcze przybliżyć jego sylwetkę.
   ***
   Mieszkańcy Kamionki pewnie codziennie mijają go - statecznego, siwego jak gołąbek starszego pana, w sezonie letnim przyodzianego w nieśmiertelny jasny garnitur, ze słomkowym kapeluszem na głowie. Odpowiadają na jego ukłony, w większości przypadków nie zdając sobie sprawy, że wymieniają uprzejmości z człowiekiem doprawdy niezwykłym. Jednym z reprezentantów ginącego gatunku ludzi, którzy całą swą energię poświęcić są gotowi bliźniemu.
   Urodzony w roku 1927 Stanisław Wawrzynowski, z wykształcenia ekonomista, podczas wojny przeżytej szczęśliwie w Warszawie, często gęsto jako nieletni łącznik narażał swe młode życie. Wielokroć ratowały mu skórę chyże nogi, na których umykał przed okupantem. Jeszcze przed 1 września 1939 r. był pan Stanisław zapalonym lekkoatletą. Wspomina dzisiaj, że z ukradka, zasłonięty przez krzaki, podpatrywał treningi słynnego Janusza Kusocińskiego.
   - Kiedy mistrz opuszczał stadion, powtarzałem wykonywane przezeń interwały, niemal postępując śladami wyciśniętymi na bieżni przez stopy długodystansowca - powiada pan Stanisław.
   Ta miłość do biegania pozostała u Wawrzynowskiego, przed kilkudziesięcioma laty osiadłego w Kamionce Wielkiej, do dzisiaj. Podeszły wiek oraz szwankująca czasem kondycja nie pozwalają mu już na kontynuowanie cielesnych ćwiczeń. Wypatrzył więc sobie pan Stanisław podopiecznego, któremu poświęca cały swój wolny czas i wszystkie swoje siły. Ów pupil to Stanisław Mróz, skromny mieszkaniec nie tak w końcu odległej Łabowej, który dzień w dzień, mróz (nomen omen) czy upał, słońce czy słota, biegiem przemierza dzielący go od domu do pracy w sądeckim Nowomagu 20-kilometrowy dystans. Stanisław junior zaimponował Stanisławowi seniorowi uporem, ambicją, pasją. Rychło starszy pan stał się więc kimś w rodzaju menedżera pozbawionego finansowego wsparcia lekkoatlety - amatora. A ten rewanżuje się za troskę w jedyny na jaki go stać sposób: biorąc udział, kończąc (nie zdarzyło się jeszcze, by zszedł z trasy), a często i wygrywając w różnorakich maratonach. Ostatnim wyczynem Mroza był udział w XXV, zatem jubileuszowym Maratonie Pokoju w Warszawie. Łabowianin stał się tym samym jednym z kilkunastu zaledwie sportowców, którzy wystartowali we wszystkich edycjach tego zainicjowanego przez Tomasza Hopfera biegu ulicznego.
   Wawrzynowski zgotował wracającemu ze stolicy Mrozowi powitanie iście królewskie. Na sądeckim dworcu PKS nie zabrakło oficjeli, przemówień, kwiatów, nagród, szkolnych delegacji, najbliższej rodziny. Był nawet akordeonista. Wśród tych wszystkich person jak w ukropie uwijał się pan Stanisław. Kiedy fanfary przebrzmiały, usiadł na ławeczce by trochę odsapnąć. Po czym powrócił do swej Kamionki, by radzić nad kolejną porcją treningów, które aplikuje właśnie zimą swemu podopiecznemu...
Daniel Weimer

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski