MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Slalomem między dziurami

Redakcja
Cóż, w krajach zachodnich zawieszenie jest tym elementem pojazdu, którego praktycznie nie dotyka się przez większą część eksploatacji samochodu. Dopiero przy przebiegach rzędu 100 tysięcy kilometrów może zajść konieczność wymiany amortyzatorów, a i to nie jest regułą.

Które elementy samochodu przywiezionego z Niemiec lub innego kraju Europy Zachodniej domagają się wymiany jako pierwsze? Wahacze, stabilizatory i inne elementy zawieszenia.

Niestety, w Polsce jest zupełnie inaczej, a głośne stuki dochodzące z zawieszenia zaczynają dochodzić czasem już po 10 tysiącach kilometrów przebiegu. Ile razy z kwitkiem zostaliśmy odprawieni z warsztatu ustawiającego geometrię, bo "wahacze mają luzy"?
Szczególnie wyczulone na stuki ucho mają właściciele nowoczesnych samochodów z zawieszeniem wielowahaczowym. Ilość połączeń metalowo-gumowych jest tam nieporównywalnie większa niż w tradycyjnym układzie, a więc ma co się "luzować" i tłuc... Co więcej, z powodu fatalnego stanu dróg cierpi nie tylko zawieszenie. Drgania muszą przenieść się na nadwozie, które z biegiem lat traci swoją sztywność, staje się bardziej podatne na zginanie, skutkiem czego we wnętrzu pojawiają się trudne do zidentyfikowania trzaski generowane przez pracujące materiały i ich łączenia. O bezpieczeństwie nie warto nawet wspominać.
Ile wypadków spowodowanych jest fatalną nawierzchnią, wodą w koleinach czy wpadnięciem w dziurę, tak naprawdę nie wiadomo. Policja w takim wypadku jako przyczyny nie podaje stanu drogi, ale niedostosowanie prędkości do warunków jazdy. Tylko że w polskich warunkach często każda prędkość jest z gruntu niedostosowana do nawierzchni... Wiedzą o tym kierowcy, którzy szczególnie teraz, wiosną, uprawiają na ulicach slalom specjalny godny najlepszych alpejczyków. Czy można coś na to poradzić? Niezłe perspektywy na uzyskanie odszkodowania są w wypadku uszkodzenia samochodu uniemożliwiającego dalszą jazdę. Gdy na dziurze skrzywimy wahacz lub felgę albo przebijemy oponę, pierwszym krokiem jest wezwanie na miejsce policji, która musi spisać protokół. Jeszcze lepiej, gdy możemy zrobić zdjęcie - nawet aparatem z telefonu.
Następnie ustalamy zarządcę drogi. Zanim się do niego wybierzemy, warto zadzwonić i telefonicznie ustalić procedurę dalszego postępowania, bywa bowiem ona bardzo różna. Jeśli sytuacja jest bezsporna, najczęściej trzeba spotkać się z rzeczoznawcą, który oceni szkody. Do wypłaty odszkodowania będą również potrzebne rachunki za naprawę. Niestety, chociaż np. opony wymienia się parami, to nikt nam nie zwróci pieniędzy za dwie sztuki, a tylko jedną...
Podkreślmy, że warto korzystać z możliwości uzyskania odszkodowania. Jak bowiem wynika z nieoficjalnych informacji, zarządcom dróg często bardziej opłaca się wypłacać odszkodowania, niż... załatać dziury!
Zmienić to można tylko poprzez zgłaszanie szkód, nie warto więc tych spraw odpuszczać. Niestety, nie mamy żadnej możliwości uzyskania odszkodowania, gdy np. po 10 tysiącach kilometrów przebiegu przyjdzie nam wymienić całe wahacze, które nierzadko zamontowane zostały zaledwie pół roku wcześniej. Samochód podróżuje przecież po drogach należących do różnych zarządców i nie ma możliwości, by któremuś z nich udowodnić, że miał decydujący wpływ na stan zawieszenia.
Czy ta sytuacja może się zmienić? Po Polsce jeździ ponad 12 milionów samochodów, każdy kierowca płaci podatek drogowy zawarty w paliwie. Gdyby rzeczywiście był on przeznaczony na drogi - problemy rozwiązałyby się same. Że to naprawdę jest wykonalne, świadczy przykład nawet biedniejszych od Polski państw, które również mają za sobą komunistyczną przeszłość. Jazda po drogach Słowacji, Czech czy Słowenii jest bez porównania bezpieczniejsza i bardziej przyjemna. A więc można.
Dlaczego tak nie jest w Polsce? Cóż, wyjaśnieniem może być anegdota mówiąca o tym, jak minister transportu pewnego państwa europejskiego zaprosił do siebie polskiego kolegę po fachu. Przepych domu do tego stopnia zdumiał polskiego gościa, że spytał skąd na to pieniądze? W odpowiedzi gospodarz wskazał na pobliską autostradę i stwierdził - Widzisz? Miała mieć cztery pasy, a ma tylko trzy... Rok później Polak zorganizował rewizytę. Polski pałac zupełnie przyćmił dom gościa, który również poprosił o wyjaśnienia. Na to gospodarz wskazał za okno i spytał: - Widzisz tę autostradę? - Jaką autostradę...? MIROSŁAW DOMAGAŁA
Fot. Maria Odrowąż

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski