– Na ile może Wam pomóc fakt, że tylu Polaków gra obecnie w Bundeslidze i dobrze znacie niemieckich piłkarzy?
– Na pewno to ułatwienie. Z drugiej strony Niemcy również dobrze wiedzą, czego mogą się po nas spodziewać. Nie będzie więc żadnych niespodzianek.
– Pan akurat właśnie opuścił Bundesligę. Warto było?
– Żal było odchodzić, bo świetnie czułem się w Kolonii, ale nie opuściłem Niemiec dlatego, że nie łapałem się do meczowej „18” FC Koeln. Fakt, że ostatnie mecze oglądałem z trybun, ale jestem pewien, że prędzej czy później dostałbym swoją szansę. Ja jednak nie chciałem czekać. Moim celem jest Euro 2016, a do tego muszę jak najwięcej grać, by być w formie. Dlatego zdecydowałem się na powrót do Polski.
– Dla piłkarzy grających w Bundeslidze – obecnie czy w przeszłości – taki mecz ma chyba podwójne znaczenie?
– Na pewno. Zresztą chyba nie tylko dla nich. Gramy przeciwko Niemcom, aktualnym mistrzom świata. W dodatku na ich terenie. U siebie raz już ich pokonaliśmy, u nich jeszcze nigdy...
– Może więc pora na pierwszy raz? Upokorzyć Niemców to byłoby coś wspaniałego – że zacytujemy Pana słowa z jednego z wywiadów.
– [śmiech] No, byłoby...
– Jedziecie do mistrzów świata. A może ten tytuł nie robi już na Was żadnego wrażenia?
– Wrażenie jest coraz mniejsze, bo oni ten tytuł wywalczyli ponad rok temu i teraz są innym zespołem. Nie tylko dlatego, że zmienił im się skład i kilka gwiazd tamtej drużyny nie gra już w reprezentacji. Co nie zmienia faktu, że oni mają świadomość swojej klasy i dużą wiarę w siebie. To im się w piątek bardzo przyda, bo grają pod dużą presją. W przypadku porażki mogą nawet w ostatecznym rozrachunku w ogóle nie awansować do mistrzostw Europy, bo przecież potem czeka ich jeszcze trudny mecz ze Szkocją. Dla nich to by była katastrofa.
– Jak przyjmujecie słowa trenera Niemców Joachima Loewa, który powiedział, że jest pewien zwycięstw z Polską i ze Szkocją?
– Skoro jest taki pewien, to zapytajcie go po meczu. Jeśli będzie dobry wynik dla Polski. Obiektywnie jednak patrząc, ma do tego prawo. Wszystko zweryfikuje jednak boisko.
– Niemcy rzadko są w takiej sytuacji, że muszą coś udowadniać, wyrównywać rachunki. Jak to może na nich wpłynąć?
– Mobilizująco. Oni w tak ważnych momentach potrafią się spiąć i zagrać bardzo dobre mecze. Na pewno nie będziemy we Frankfurcie stroną atakującą i przeważającą. Mogą zdarzyć się momenty, że będziemy mocno zepchnięci do defensywy i trzeba będzie to przeczekać, by potem ich skontrować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?