Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sławomir Zubrzycki. Wcześniej tchnął życie w pomysł Leonarda, teraz wydał płytę

Rozmawiał Mateusz Borkowski
Sławomir Zubrzycki ze zrekonstruowaną przez siebie violą organista
Sławomir Zubrzycki ze zrekonstruowaną przez siebie violą organista Fot. Klaudyna Schubert
Muzyka. SŁAWOMIR ZUBRZYCKI o pierwszej płycie na violę organista i współpracy z Björk.

- Zrekonstruował Pan instrument, który znany jest tylko z notatek Leonarda da Vinci. Myśli Pan, że mistrz renesansu byłby zadowolony z dźwięku violi?

- Mam nadzieję, że tak. Myślę, że na pewno byłby zaciekawiony rozwojem muzyki. W końcu swoją violę zaprojektował patrząc w przyszłość muzyki instrumentalnej. Poszukując nowego instrumentu wymyślił osiem różnych modeli - począwszy od prostych do bardziej zaawansowanych. Chciał stworzyć instrument, który dzięki klawiaturze doskonale nadawałby się do zagrania utworów polifonicznych, a jednocześnie dałoby się na nim modulować dźwięk, tak jak na instrumentach smyczkowych. Takie próby podejmowano później, ale bez większego sukcesu.

- Panu udało się wprowadzić violę organista do sal koncertowych.

- Instrument wszedł do życia muzycznego, świadczą o tym liczne koncerty i festiwale. To zainteresowanie pozwoli, żeby nie został zapomniany. Do skonstruowania violi podszedłem kompleksowo, myślałem jednocześnie o repertuarze.

- Płyta „The da Vinci sound” powstała w dużej mierze dzięki samym melomanom. Jak do tego doszło?

- Stało się to dzięki zbiórce pieniędzy na amerykańskiej stronie Kickstarter. Udało się zebrać 10 tys. dolarów. Co ciekawe ludzie, którzy finansowali mój pomysł, popierali jednocześnie projekty technologiczne. Zresztą „The da Vinci sound” poniekąd związany jest z technologią i innowacyjnością. Współwydawcą albumu jest też SEMF - Festiwal Muzyki Dawnej w Sztokholmie, największa taka impreza w Skandynawii.

- Na płycie wykonuje Pan utwory muzyki dawnej.

- To pierwsze w historii nagranie recitalu solowego na tym instrumencie. Założyłem, że centrum mojego zainteresowania stanowić będzie repertuar z XVII wieku, a także z wieków XVI i XVIII. To najwłaściwszy czas, kiedy viola organista mogła rozbłysnąć i zrobić karierę. Jak wiemy tak się jednak nie stało. Na płycie wykonuję muzykę znacznie bardziej skomplikowaną niż w czasach Leonarda, ale on sam zawsze patrzył w przyszłość. Poszukuję już kolejnego repertuaru. Mam zaproszenie na festiwal do Pragi, gdzie prezentowana będzie dawna muzyka wenecka, więc przygotowuję już program złożony z weneckiej muzyki renesansowej. Natrafiłem też na bardzo ciekawe utwory Carla Philippa Emanuela Bacha napisane na violę da gamba - brzmią doskonale na violi organista.

- Na albumie znalazł się również utwór samego Leonarda. Skąd się wziął?

- W Bibliotece Ambrozjańskiej w Mediolanie, gdzie znajdują się wszystkie szkice Leonarda z „Kodeksu atlantyckiego” (w tym także rysunki violi organista) można zobaczyć również jego obraz „Portret muzyka”. Przedstawia siedzącego w ujęciu portretowym wykonawcę, który trzyma w ręce kartkę. Na niej widoczne są nuty, które zostały zbadane i dziś wiemy, że najprawdopodobniej zostały skomponowane przez samego Leonarda, który sam był zresztą muzykiem, grał na violi da braccio. Choć cały obraz jest w dobrym stanie, to fragment z nutami jest dość zniszczony.

Z trzech linii zapisu muzycznego w notacji menzuralnej została tylko jedna linia. Żeby zagrać to, co jest tam napisane, konieczna była rekonstrukcja. Poprosiłem o to mojego znakomitego kolegę Kazimierza Pyzika, który jako muzyk grający na violi da gamba doskonale zna ten okres w muzyce. Wykonał on dużą pracę analityczną i teoretyczną. W efekcie powstał pięknie dokomponowany fragment. To pozwoliło na wykonanie i nagranie krótkiego utworu, który jest prawdopodobną rekonstrukcją kompozycji samego Leonarda.

- Pana działalnością zainteresowała się Björk. Jak doszło do tej współpracy?

- Björk interesowała się violą organistą od samego początku, czyli od momentu pojawienia się informacji o rekonstrukcji instrumentu w światowych mediach. Wiosną 2015 roku otrzymałem od niej propozycję udziału w nowej, akustycznej wersji płyty „Vulnicura”. Dostałem nuty z prośbą, czy mógłbym nagrać kilka fragmentów. To, co przesłałem spodobało się na tyle, że wiedziałem, że wezmę udział w nagraniach. Bardzo się cieszę z tej współpracy. Jej nazwisko pomoże zaprezentować instrument na estradach świata.

- Co dalej z violą?

- Projekt jest obserwowany przez wielu dyrektorów festiwali. Co jakiś czas otrzymuję nowe propozycje, ostatnio z norweskiego Stavanger. Myślę, że to proces, który przechodzi z elementu ciekawostki dziennikarskiej na poważny grunt działalności artystycznej. A mogło się skończyć na jednorazowej informacji, która co prawda obiegła cały świat, ale mogła zgasnąć. Tak na szczęście się nie stało. Będę zabiegał o to, żeby mądrze poprowadzić ten projekt, tak by w efekcie końcowym ten instrument nie przepadł. Myślę już o nowych kompozycjach, które będą powstawać z myślą o tym instrumencie.

Płytę można nabyć na www.violaorganista.com oraz w krakowskiej księgarni „Kurant”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski