Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śledztwo skazane na porażkę doczekało się aktu oskarżenia [WIDEO]

Marcin Banasik
Aresztowanie Aleksandra G. w grudniu 2014 r.
Aresztowanie Aleksandra G. w grudniu 2014 r. FOT. WOJCIECH MATUSIK
Prokuratura. Po 23 latach od zabójstwa Jarosława Ziętary sprawa trafiła do sądu.

– Poznański dziennikarz Jarosław Ziętara zginął, bo za dużo wiedział w sprawie nielegalnych interesów, w które był zamieszany późniejszy senator Aleksander G. Ochroniarze jednej z firm pobili dziennikarza, kiedy robił zdjęcia tirom wwożącym przemycany towar do jej siedziby. Mimo ostrzeżenia Ziętara drążył temat. I dlatego został zamordowany – mówi Piotr Kosmaty z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.

WIDEO: Proces zabójstwo Ziętary. Prokurator Piotr Kosmaty

Źródło: Marcin Banasik

Śledczy przesłali wczoraj akt oskarżenia do sądu w Poznaniu, bo tam miało dojść do porwania i zabójstwa dziennikarza.

Postępowanie w sprawie Ziętary od początku, czyli od jego zaginięcia w 1992 r. budziło kontrowersje. Śledztwo zostało wszczęte dopiero po roku i było dwa razy umarzane w związku z nieudolnym prowadzeniem. Dopiero przekazanie go krakowskiej prokuraturze w 2011 r. sprawiło, że ruszyło z miejsca, a Aleksander G. trafił do aresztu.

Wtedy zeznania zaczęli wycofywać kluczowi świadkowie. Udało się jednak znaleźć kolejne osoby, które zeznawały w tej sprawie. Dzięki temu Aleksander G. mógł zostać oskarżony o podżeganie do zabójstwa.

Mężczyzna nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień. W grudniu 2014 r. biznesmen został aresztowany na trzy miesiące, czyli do 4 lutego, ale z końcem stycznia prokuratura zwolniła go z aresztu.

Według oficjalnej wersji uznała, że na tym etapie śledztwa podejrzany nie będzie miał możliwości mataczenia. Nieoficjalnie wiadomo, że oskarżony mógł wyjść na wolność, ponieważ obciążający go świadek wycofał swoje zeznania.

Po wyjściu z aresztu były senator zapewnił, że nie ma nic wspólnego z zaginięciem Jarosława Ziętary. Krakowska PA jest jednak innego zdania.

Akt oskarżenia liczy 100 stron, w śledztwie przesłuchano 200 świadków, sporządzono szereg opinii z zakresu m.in. daktyloskopii, genetyki, balistyki. Akta sprawy liczą 51 tomów.

Do osobnego postępowania w tej sprawie prokuratura wyłączyła wątek aresztowanych w listopadzie ub.r. podejrzanych o pomocnictwo w porwaniu i zabójstwie dziennikarza Mirosława R. i Dariusza L. Także oni w styczniu zostali zwolnieni za poręczeniem po 150 tys. zł, z zakazem opuszczania kraju połączonym z zatrzymaniem paszportów.

Jarosław Ziętara jako dziennikarz śledczy zajmował się aferami gospodarczymi m.in. w „Gazecie Poznańskiej”. Zaginął 1 września 1992 r. w drodze do redakcji. Jego ciała nigdy nie odnaleziono.

JAROSŁAW ZIĘTARA MÓGŁ ZNIKNĄĆ TYLKO I WYŁĄCZNIE W WYNIKU ZABÓJSTWA

Rozmowa z prokuratorem Piotrem Kosmatym, który prowadził sprawę zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary

– Aleksander G. wyszedł na wolność, ponieważ jeden z obciążających go świadków zmienił zeznania. Obawiał się Pan, że śledztwo trzeba będzie umorzyć?

– To był największy z kryzysów w trakcie czterech lat tego postępowania. Na szczęście szybko się pozbierałem. Muszę przyznać, że pomogli mi w tym dziennikarze, od których odbierałem liczne telefony z przesłaniem „nie poddawaj się”.

– Udało się uzyskać dowody na podżeganie do zabójstwa Ziętary?

– Zeznania nowych świadków pozwoliły mi zapełnić lukę, która powstała po wycofaniu zeznań przez jednego z kluczowych świadków.

– Kto to był i co mówił?

– Między innymi najsłynniejszy polski gangster Masa, który potwierdził, że Aleksander G. mógł podżegać do zabójstwa dziennikarza. Wśród świadków był również człowiek, któremu oskarżony zwierzał się, kiedy razem przebywali w areszcie. Przesłuchałem również polityka Jerzego Urbana, który potwierdził znajomość G. z przedsiębiorcą, który również zamieszany był w nielegalne interesy. Zeznawał także Piotr Najsztub, który podobnie jak Ziętara był na liście do likwidacji.

– Dowody przeciwko G. opierają się głównie na zeznaniach przestępców. Czy są wiarygodne?

– Osoby przesłuchiwane nie wiedziały, kto i o co był pytany. Jeśli któryś z nich kłamał, wychodziło to podczas rozmów z innymi świadkami. Każdy z nich dokładał cegiełkę do łamigłówki, która ułożyła się w całość.

– Czyli?

– Ziętara zginął, bo za dużo wiedział w sprawie nielegalnych interesów, w które był zamieszany Aleksander G. Ochroniarze jednej z firm pobili dziennikarza, kiedy robił zdjęcia tirom wwożącym przemycany towar do jej siedziby. Mimo ostrzeżenia Ziętara drążył temat. Dlatego zginął.

– Dzwoniło wiele osób z historiami dotyczącymi śledztwa.

– Jeden człowiek twierdził, że widział Aleksandra G. jak strzela do Ziętary i jak później ucieka. Z krakowskiego aresztu na „Monte“ dostałem list, w którym więzień pisał, że porywacze przewieźli dziennikarza z Poznania do Wieliczki i zamordowali go w piwnicy. To były kompletne bzdury.

– Zlecił Pan stworzenie portretu psychologicznego Ziętary. Po co?

– Chciałem uciąć spekulacje, że dziennikarz uciekł za granicę lub popełnił samobójstwo. Z portretu wynika, że Ziętara mógł zniknąć tylko i wyłącznie w wyniku zabójstwa. (BAN)

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Śledztwo skazane na porażkę doczekało się aktu oskarżenia [WIDEO] - Dziennik Polski

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski