Ślimaki po zimie wracają do formy

FLESZ - Zimna wiosna to droższe warzywa

Liczne hordy jasnobrązowych ślimaczków. Póki co, długości połowy małego palca, ale na kilkulistkowych rzodkiewkach i młodziutkiej sałacie szybko dojdą do pełnych rozmiarów.

Zima i chłodna wiosna w niczym pomrowom, ślinikom i innym bezmuszlowym ślimakom nie zaszkodziła. Cierpliwie przeczekały niebezpieczny okres i szybciutko wracają do formy. To tylko moje prywatne odczucia, ale mam wrażenie, że wyposzczone kipią złą energią. Tym gorzej dla przyszłych plonów.

Zainteresowanym polecam piwne pułapki. Niewielkie naczynie wkopane w ziemie. Daszek miłe widziany, gdyż do wnętrza trzeba nalać nieco pienistego napoju. Deszcz mógłby rozcieńczyć przynętę, więc trzeba pułapkę zabezpieczyć. Mięczaki wybredne nie są, więc najtańszy trunek będzie w sam raz. Potem trzeba już tylko systematycznie opróżniać pojemnik z utopionych ślimaków. Jeśli odłowicie wszystkie szkodniki w okolicy grządek, uprawy przez kilkanaście dni będą bezpieczne. Lojalnie uprzedzam, iż przyroda nie znosi pustki. Na wolne miejsce nadciągną nowe ślimaki. I zabawa zacznie się od początku.

Zdesperowanym została chemia. Bardzo skuteczne granulaty, które wybiją wszystkie ślimaki. Totalnie i dokładnie. Uprzedzam, iż razem ze szkodliwymi mięczakami zginą wszystkie inne ślimaki z drapieżnym, czyli pożytecznymi, włącznie.

Cóż, tak działa nowoczesna chemia.