Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śliska sprawa z taflą

Katarzyna Hołuj
Pomysł na taflę w centrum był dobry, ale nie na tyle, żeby nie pytać o zgodę konserwatora zabytków i wydział architektury.
Pomysł na taflę w centrum był dobry, ale nie na tyle, żeby nie pytać o zgodę konserwatora zabytków i wydział architektury. Fot. katarzyna hołuj
Myślenice. Sztuczne lodowisko, które stanęło na Rynku, jest samowolą budowlaną. Wątpliwej urody budowla jest w samym sercu zabytkowej części miasta, a inwestor wydzierżawia ten teren za 100 zł miesięcznie. Sam twierdzi, że nieświadomie nie dopełnił formalności.

Można powiedzieć „a miało być tak pięknie…”. Bo na Zarabie daleko, a tu znalazł się inwestor zainteresowany uruchomieniem lodowiska w samym centrum miasta. Bo pojawiała się nadzieja na ożywienie wiejącego pustką i nudą Rynku. Bo zbliżały się ferie, a wtedy wiadomo, dzieci łakną zimowych atrakcji.

Montaż drewnianego podestu zaczęto w grudniu. Po miesiącu uruchomiono lodowisko. Jedni wypożyczyli łyżwy i ruszyli na taflę. Drudzy przyglądali się lodowisku z innej perspektywy. A że stoi ono w centralnym punkcie miasta, zwracali uwagę na wygląd lodowiska stawiając pod dużym znakiem zapytania jego estetykę i poddając w wątpliwość, czy powinno ono stać właśnie na Rynku.

Zapytaliśmy więc o lodowisko w Powiatowym Insektoracie Nadzoru Budowlanego w Myślenicach. Usłyszeliśmy, że to… samowola budowlana.

Urzędnicy łapią się za głowy

Faktem jest, że inwestor nie zgłosił zamiaru budowy takiego obiektu do właściwego organu, jakim jest Wydział Architektury przy Starostwie Powiatowym, zaskoczona była sama inspektor nadzoru Agnieszka Berka. Jak stwierdziła, do głowy by jej nie przyszło, żeby taka sytuacja mogła dotyczyć obiektu, który stoi w samym cenrum miasta, na płycie Rynku.

W Wydziale Architektury tylko potwierdzono to co mówiła inspektor, a więc że inwestor nie zgłosił zamiaru budowy takiego obiektu, mimo iż powinien to zrobić. Chodzi o obiekt budowlany, a konkretnie o budowlę, taka zaś, jeśli ma stać tymczasowo, czyli do 120 dni, wymaga zgłoszenia. Jeśli zaś miałaby stać dłużej - to już pozwolenia na budowę. - Dopóki zgłoszenie nie zostanie przyjęte bez uwag lub nie minie 30 dni (tzw. milcząca zgoda) inwestor nie może zacząć budowy - mówi kierujący tym wydziałem Eugeniusz Ryś.

Zgłaszając zamiar rozpoczęcia budowy trzeba dołączyć m.in. dokument potwierdzający prawo do dysponowania gruntem oraz - w tym wypadku, bo chodzi o Rynek - zgodę konserwatora zabytków. O tym, że Rynek objęty jest ochroną konserwatorską i że taka zgoda jest niezbędna, słyszymy także w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków w Krakowie. Tam także informacja o stojącym na Rynku lodowisku wywołała zaskoczenie. - Wszystko co dzieje się w budynkach czy na płycie jest pod ścisłą ochroną konserwatorską - powiedziano nam w WUOZ. - Sprawa nie jest wesoła - kwituje Eugeniusz Ryś.

Sam inwestor mówi o wynikłym z tempa prac błędzie i „zwykłym niedopatrzeniu”. - Nieświadomie nie dopełniłem formalności - mówi Robert Brzyski w rozmowie z nami. Przekonuje też, że działał w dobrej wierze, bo z myślą o dzieciach i tym, żeby miały w ferie zapewnioną atrakcję.

W magistracie nie komentują samowoli. Wskazują za to na inwestora. - Te kwestie leżą po stronie inwestora. Dla gminy najważniejsze jest bezpieczeństwo użytkowników i gmina wymaga przedstawienia polisy ubezpieczeniowej - pisze Kornelia Pacek z UMiG w Myślenicach.

Niski czynsz w zamian za bilety

To, że inwestorem jest prywatny przedsiębiorca, nie zmienia faktu, że gmina jest właścicielem terenu, na którym stoi lodowisko. I wydzierżawiła je inwestorowi za symboliczna kwotę 100 zł miesięcznie (umowa jest podpisana do kwietnia).Urzędnicy uzasadniają to tym, że w zamian gmina mogła zakupić ulgowe bilety wstępu dla myślenickiej młodzieży, a konkretnie prawie 10 000 ulgowych wejść (tj. ok. 1900 karnetów na pięć wejść każdy). - Uczniowie płacili za nie 5 zł, podczas kiedy jedno „ulgowe” wejście kosztuje 8 zł. Gmina zakupiła karnety za 27 700 zł. Wynika z tego, że inwestor udzielił blisko 40 000 zł rabatu dla szkół - odpowiada Kornelia Pacek.

- Inwestorem jest firma Robert Brzyski Scyz-Gum. Jest to jedyny inwestor jaki zgłosił się do gminy z propozycją uruchomienia lodowiska w sezonie zimowym - informuje dalej. Gmina przyjęła go z otwartymi ramionami, bo samej nie stać jej na wybudowanie lodowiska, które kosztuje ok. 300 tys. zł.

Radni, a przynajniej dwóch, których wczoraj pytaliśmy: Jerzy Cachel i Mateusz Suder, sam pomysł lodowiska w centrum miasta uznają za trafiony, czego popraciem są liczni użytkownicy. Mateusz Suder mówi, że „poraża” go estetyka lodowiska, a właściwie jej brak. Jerzy Cachel twierdzi, że ważniejszy od wyglądu jest skutek, a widać, że ludzie korzystają z lodowiska. O tym, że budowla powstała bez zgłoszenia nie wiedzieli. - Jestem zaskoczony brakiem zgłoszenia zamiaru budowy przez inwestora, a z drugiej strony zastanawia mnie, że Urząd Miasta nie zgłasza zastrzeżeń co do wykonania tego obiektu, który chyba powinien powstać przede wszystkim w porozumieniu z konserwatorem zabytków i miejskimi urbanistami. Przecież rynek jest miejscem zabytkowym - mówi Mateusz Suder.

Gmina i inwestor poczynili już pewne plany na przyszłość. Na razie jednak są one bardzo mgliste. - Po zakończeniu działalności lodowiska dzierżawca udostępni gminie bezpłatnie podest. Na jego zagospodarowanie pomysły zgłaszają stowarzyszenia i mieszkańcy. Na tę chwilę nie ma jeszcze decyzji, czy podest zostanie, a jeśli tak, to na co zostanie przeznaczony. Pomysłów jest wiele - pisze Kornelia Pacek.

Przyszłość lodowiska już teraz staje pod znakiem zapytania. Powiatowa inspektor nadzoru budowlanego zapowiada wszczęcie formalnej procedury. Ma to uczynić na początku przyszłego tygodnia. Konsekwencją może być albo nakazanie rozbiórki budowli albo jej legalizacja (wymaga to wniesienia opłaty legalizacyjnej oraz dostarczenia dokumentów takich jakich wymaga się przy zgłaszaniu zamiaru wybudowania lodowiska). Ta procedura może potrwać ok. 2 miesięcy.Niezależnie od niej PINB ma obowiązek powiadomić prokuraturę o dokonaniu samowoli budowlanej. Do czasu jakichkolwiek rozstrzygnięć, jak mówi Agnieszka Berka, nie można wstrzymać użytkowania lodowiska.

Dlaczego rynek, a nie planty przy ul. Jordana?

Sporo osób wskazuje na tę lokalizację jako lepszą od Rynku, a przynajmniej mniej kontrowersyjną. - Na plantach obecnie nie ma możliwości podłączenia prądu o mocy, jaka byłaby niezbędna przy działalności lodowiska. Obecnie termin oczekiwania na przydział mocy np. na Rynku to ok. 3 miesiące. By przyłączyć prąd na plantach, potrzebna byłaby inwestycja kosztująca ponad 200 tys. zł, a uzgodnienia potrwałyby ok. roku - odpowiedzieli nam miejscy urzędnicy.

Wiemy też, także od nich, że na potrzeby lodowiska na płycie Rynku, na zgłoszenie Gminy, zakład energetyczny wykonał przyłącz 80 kW. „Założony został również licznik. Prąd jest pobierany ze skrzynki znajdującej się w Rynku” - napisali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski