Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słodka miłość słono kosztuje

Marcin Banasik, Majka Lisińska–Kozioł
Pomysłów na walentynkowe gadżety są tysiące
Pomysłów na walentynkowe gadżety są tysiące FOT. PIOTR KRZYŻANOWSKI
Walentynki. Dziś święto zakochanych. Pokochaliśmy ten dzień, bo ponoć w przeciwieństwie do ,,krajowych” świąt nie kojarzy nam się z kulturą chłopską. Handlowcy brutalnie wykorzystają nasze uczucia i w jeden dzień na serduszkach, kwiatach i pluszakach zarobią 1,5 mld zł.

– Brutalną prawdą jest to, że o rząd dusz podczas walentynek walczą przede wszystkim handlowcy, którzy promują głównie te święta, w których dostrzegają sukces finansowy – twierdzi Magdalena Zych z Muzeum Etnograficznego w Krakowie.

Brutalna prawda okazuje się jednak bardzo atrakcyjna, kiedy 14 lutego wychodzimy na ulice. Sklepowe wystawy i wnętrza czerwienią się od serc.

W supermarketach z głośników sączy się nastrojowa muzyka, a półki uginają się od serduszkowych czekoladek, lizaków z napisem „I love you” owiniętych w szeleszczący celofan – po kilka złotych każdy. Kto nie lubi słodyczy, może kupić świeczki w kształcie serca, kubki w serduszka, ołówki pakowane po dwa, a na każdym napis w stylu: „Całuj mnie, całuj gorąco”...

Z badania SW Research wynika, że w tym roku na walentynkowe szaleństwo wydamy 1,5 mld zł. Wyliczono, że dwie trzecie Polaków kupuje bliskim prezent, a jego średnia cena to 67 zł. Oznacza to, że dzięki św. Walentemu budżet państwa w jeden dzień wzbogaci się z podatków o 170 mln zł.

Całkiem niezły wynik jak na święto, które w polskiej kulturze pojawiło się niedawno. Takim wpływem na gospodarkę na pewno nie może pochwalić się rodzima sobótka obchodzona w nocy z 21 na 22 czerwca.

– Krajowe obyczaje często mają związek z kulturą chłopską, co nie dla wszystkich jest atrakcyjne. Sobótka jest świętem wywodzącym się z tradycji ludowej, ale i pogańskiej. Kościołowi również nie zależy na tym, aby popularyzować tego typu zwyczaje – podkreśla etnolożka.

Tradycja walentynek pochodzi z południowej i zachodniej Europy. W Polsce popularność zdobyła w latach 90. W 1997 r. świętowanie walentynek deklarowało 37 proc. Polaków, w 2004 r. kartki z miłosnymi wyznaniami wysyłał sympatii co drugi mieszkaniec naszego kraju. W tym roku 14 lutego tylko 20 proc. z nas serduszkom, pluszakom i wierszykom mówi stanowczo – nie.

Walentynkowy zawrót głowy dotyka nas niezależnie od wieku i statusu społecznego. Najmłodsi z przedszkola im. Kubusia Puchatka w Krakowie święto zakochanych obchodzili wczoraj.

– Dzieci pojawiły się w czerwonych ubraniach, w szatni dyżurni rozdawali wisiorki z serduszkiem, a podczas zajęć wszyscy próbowaliśmy odpowiedzieć na pytanie, co to jest miłość – mówi Ewa Łatak, nauczycielka z przedszkola nr 45.

W szkołach podstawowych i gimnazjach tradycją jest podrzucanie do plecaków kartek z tajemniczym podpisem „Twój Walenty lub Walentynka”. W szkołach średnich zakochani nastolatkowie są już bardziej odważni. – Na korytarzu widziałem, jak kilku chłopaków wręczało róże swoim sympatiom – mówi Stanisław Pietras, dyrektor V LO w Krakowie.

W tym roku przed dniem zakochanych tłoczno było w bibliotece Zakładu Karnego w Nowej Hucie. – Więźniowie najchętniej wypożyczali poezję, żeby przepisać wiersz i wysłać ukochanym. Najczęściej sięgali po Gałczyńskiego – mówi 22-letni Piotr S., bibliotekarz, jeden ze skazanych.

Pobłogosławi święty Walenty

Dzień zakochanych można spędzić w restauracji, na zakupach, w parku, w kinie. W kościele też.

W Dzień Zakochanych królują serca, ale też kartki wa­lentynkowe, kwiaty i plu­szaki. No, a pomysłów na spędzenie dnia i wieczoru z sympatią jest bez liku.

W jednym z krakowskich lokali za 85 zł można zjeść afrodyzjakową kolację; na przystawkę suflet z koziego sera z cytrusami i karczochem, który według dawnych zielników „wzmacnia czynności małżeńskie”.

Danie główne składa się z pieczonej wołowiny z ziemniakami aromatyzowanymi zmysłową wanilią. Gdyby to nie zadziałało, na deser serwowany jest mus z gorzkiej czekolady, która poprawia humor i podnosi temperaturę uczuć.

Tymczasem na stoiskach krakowskich sklepów z maskotkami królują słonie z trąbami w serduszka i pieski z ser­duszkowymi krawatami.

Wszędzie można kupić walentyn­kowe kartki, koperty. A kto chce – nawet bieliznę. Prezentem może być też poduszka z czerwonego pluszu. Czasami takie kosmate serce ma czarne nóżki i łapki, a czasami jest tylko podstawką dla pary futerkowych zwierzątek, które – gdy nacisnąć guziczek – piszczą i wprawiają serce w pulsujące, świetliste drgania.

Dwa koty trzymające serce są do kupienia w jednej z krakowskich galerii za jedyne 90 zł, metrowe serce za 160. Są też serwetki stołowe w serduszka (5 zł paczka), serca szklane, które można nosić w torebce (6 zł za jedno). Internetowa oferta jest równie bogata.

Oferowane są balony – serca za 10 zł, fartuszek z napisem „Love mi Darling” za 29 zł, czerwona świeca przedstawiająca zakochaną parę w uścisku za 30.

Zamiast walentynkowych gadżetów można kupić perfumy, karnet do SPA albo biżuterię. Koszt będzie większy, ale taka inwestycja w miłość może się opłacić. Znane sklepy jubilerskie oferują więc na tę oka­zję zestaw biżuterii: dla niej bransoletka ze złotym serduszkiem, dla niego srebrne spinki do mankietów.

Walentynki znane są na całym świecie. We Włoszech najpopularniejszym prezentem tego dnia jest czerwona bielizna i to zarówno damska, jak i męska. Francuzi kupują kwiaty i zapraszają na kolację z krewetkami, truskawkami, czekoladą i mrożonym szampanem.

Chińczycy 14 lutego nakłuwają skórkę pomarańczy i śpią z owocem pod pachą. Potem wysyłają go ukochanej osobie wierząc, że gdy go skosztuje, obudzi się w niej gorące uczucie. U nas oprócz prezentów można ukochanej przesłać życzenia za pośrednictwem ogłoszenia w prasie.

Są więc całusy od: mi­siaczków, perełek, myszek, kotków, pchełek, żabek, ptysiów, landrynek, serdelków, fry­teczek i Bóg wie kogo jeszcze. A pewna panna przeczytała w gazecie wyznanie miłości powtórzone 99 razy. Jędrzej przekonywał, że kocha: hałaśliwie, dumnie, erotycznie, smacznie, jedwabiście, czule, kolorowo...

Ci, dla których dzień św. Walentego ma wymiar duchowy, jutro mogą wybrać się na mszę św. do bazyliki św. Floriana w Krakowie, gdzie znajdują się relikwie patrona zakochanych. – Będziemy się modlić za małżonków, którzy zawarli sakrament małżeństwa w naszej bazylice w 2014 roku – mówi ksiądz Jacek Ozdoba. Po mszy odbędzie się koncert zespołu „Cynamon”.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski