Słodkie poddanie

Sweet Surrender, czyli słodkie poddanie, to nazwa miejsca, które od marca gości na mapie Krakowa.

Ulokowane na parterze apartamentowca z ekskluzywnymi loftami w Starym Młynie na Zabłociu mieści w sobie więcej niż można by się spodziewać – kawiarnię, galerię sztuki, klub baristów, concept store z designerskimi gadżetami polskich projektantów, inkubator przedsiębiorczości, a nawet... kościół! Jeśli Zabłocie kojarzyło Ci się do tej pory z Fabryką Schindlera, MOCAK–iem, Klubem Fabryka i przestrzeniami postindustrialnymi, to Sweet Surrender wydaje się być kolejnym mocnym uderzeniem tej dzielnicy. To wyjątkowe wnętrze – zimną cegłę ściany ociepla miękki, gruby dywan, a buraczkowa kanapa a’la Ludwik XVI współgra z nowoczesną, jaskrawą tapetą.

To miejsce dla wszystkich, którzy pragną ucieczki, nawet w piątkowy wieczór nie uświadczcie tutaj tłumów rodem z rynku czy Kazimierza. Spokojna, jazzowa muzyka sączy się z głośników, a ty sączysz swoją kawę. Dodajmy, kawę nie byle jaką. Ja postawiłam na ekstrakt z Kostaryki z ekologicznych upraw. Czarny napój okazał się wyśmienity – zwłaszcza serwowany z brązowym cukrem i ciepłą śmietanką oraz migdałem i orzechem włoskim dla podkreślenia aromatu. Znajdzie się także coś dla łakomczuchów – orzechowo–czekoladowy Blondie jest moim absolutnym faworytem.

W niedzielę knajpa jest nieczynna. Ale to nie znaczy, że miejsce zamiera. Zbiera się tu grupa osób, które modlą się, czytają Pismo Święte, śpiewają gospel, zwierzają się ze swoich problemów. Tak wyglądają cotygodniowe spotkania Kościoła Ewangelicznego Jezusa Nazarejczyka. To odłam kościoła protestanckiego, który powstał w Stanach Zjednoczonych w XIX wieku. Obecnie posiada ok. 6 milionów wyznawców na całym świecie. W naszym kraju znajdują się trzy oddziały – w Poznaniu, Gdańsku i od marca, w Krakowie. Wszystkie działają pod wspólnym szyldem Sweet Surrender i od poniedziałku do soboty prowadzą rutynową działalność gastronomiczną. W ten sposób łączą sacrum z profanum.

ALICJA MARCINIAK