Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słowa, które są wszystkim

Paweł Głowacki
Dziś już nie mam pewności, czy gdzieś to przeczytałem – a jeśli tak, to diabli wiedzą, gdzie – czy może ktoś mi o tym opowiedział – ale kto i kiedy? – czy też historyjkę całą z palca wyssałem, nie wiem, pojęcia nie mam. Lecz tak na dobrą sprawę – jakie to ma znaczenie? Zostały zdania, to najważniejsze. Pamiętam zdania, które – jakby może Jorge Louis Borges rzekł – na tę oto opowieść z Borgesem w roli głównej się składają.

Paweł Głowacki: DOSTAWKA

Dawno temu, gdy jeszcze widział, wybrał się Borges w Londynie na teatralne przedstawienie. Grano którąś z tragedii Williama Szekspira. Dawno temu to było, ale już bywało nowocześnie na scenach. Jakieś inscenizacyjne cudactwa wzięcie miały, jakieś mikrofony szalały, królowały jakieś kinowe ekrany, jakieś aluminium, jakieś kloszardzie bety, jakiś paździerz oraz inne trampki, tudzież dresy.

Teatralna młodzież już była szalenie ambitna i bezkompromisowo kontestacyjna, na złość mamusi już odmrażała sobie uszy. Słowem – brednia już bredziła gromko. I właśnie taką atrakcję zaserwowano Borgesowi rzeczonego wieczoru.

Po ostatniej kurtynie, bądź grubo później, powiedzmy, że na kolacji, zagadnięty o teatralne wrażenia, odpowiedział: "Straszne, okropne, zdumiewająco tandetne, a dobre w tym było to tylko, że nie musiałem na to patrzeć. Przestałem po pięciu minutach.

Zamknąłem oczy i słuchałem. W kojących ciemnościach słuchałem słów nieogarnionego Stratfordczyka. Znów byłem mały, jak zawsze, kiedy go czytam”. Co mogę dodać? Co mogę powiedzieć dziś, w roku 2014, kiedy mija równo 450 lat od urodzin twórcy "Króla Leara”, "Burzy” i kolosalnej reszty?

Nie wiesz, Borgesie, jak potężne szczęście cię spotkało! Oczy zamknąłeś – lecz istoty rzeczy nie straciłeś. Bo słyszałeś Szekspira, całego Szekspira. Kiedyś, na kamienistym brzegu jednej z Wysp Normandzkich w kanale La Manche, nasłuchując falującej, szarej nieskończoności, François Victor Hugo zagadnął swojego ojca, Victora Hugo: "Co zamierzasz robić?”. "Będę patrzał na ocean”, rzekł stary i spytał: "A ty, co będziesz robił?” Po długim, bardzo długim milczeniu syn odpowiedział: "Będę tłumaczył Szekspira”.

Tak, Borgesie, zamykając oczy przed brednią, nie traciłeś istoty rzeczy, gdyż słyszałeś ocean, słyszałeś go, ponieważ teatralna brednia twoich czasów jeszcze miała w sobie dobry paniczny lęk przed niepoczytalnym gmeraniem w oceanie. A dziś – co? Co z Szekspirem u nas, nad Wisłą? Dziś u nas wielką nagrodę potężnego festiwalu szekspirowskiego dostaje dzieło, w którym z oceanu Szekspira ostały się dwa kłaczki – wszystkiego góra dwadzieścia słów. Ich wypowiedzenie to trzydzieści sekund, dzieło całe trwa godzin trzy. Parafrazując klasyka: Gdybyś jakimś cudem jeszcze żył, to i tak byś nie żył, bo byś się u nas, Borgesie, zabił, nie słysząc Szekspira.

Spójrzcie na cokolwiek, co napisał. Jakim cudem można nie zobaczyć, że wszystko się traci, gdy nie jest się wiernym tym i tak ułożonym słowom? W finale drobiazgu o Stratfordczyku Borges pisze: "Historia dodaje, że przed czy po śmierci, czując obecność Boga, powiedział:

Ja, który nadaremnie byłem tyloma ludźmi, chcę być jednym i sobą. Głos Boga odpowiedział mu z wichru: Mnie także nie ma. Wyśniłem świat, tak jak ty wyśniłeś twoje dzieło, mój Szekspirze, a pośród licznych kształtów moich snów byłeś i ty, który, tak jak ja, jesteś wieloma i nikim”. Pragnąc wystawić Szekspira – jak można nie chcieć, by na scenie brzęczały jego nieomylne, nieomylnie zlepione słowa, czyli świat? Niepojęte.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski