Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słowa nielegalne i legalne

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. Tak się złożyło, że ominęło mnie obserwowanie afery taśmowej. Nie widziałam ani konferencji premiera, ani interwencji służb w redakcji tygodnika „Wprost”. Ale na samą wieść, że prokuratorzy z policjantami wkroczyli do redakcji, poczułam się podle.

Nie wiem, kto to zarządził i po co. Kursuje kilka hipotez. Na przykład że decydent, kimkolwiek nie był, uznał, że wolno mu wszystko, a lud dziennikarski tej mocy się wystraszy. Inna hipoteza mówi, że znając bezwzględną walkę o czytelnika sądzono, iż dziennikarze spoza „Wprost” będą klaskać na wieść o potraktowaniu ich konkurentów jak przestępców i rzezimieszków. Innymi słowy – błędnie oceniono sytuację. A trzecia wersja, że do głosu doszły bezmyślność i brak wyobraźni. Tak czy owak przebieg interwencji w redakcji „Wprost” był niewiarygodną hucpą. Celnie to ujęła pani Krysia: „Chyba ich Bóg opuścił”.

Afera taśmowa i jej przebieg dobrze pokazuje blaski i cienie demokracji medialnej. Słuchamy i wydaje nam się, że wszystko jasne. Jasne? Przecież te stenogramy utwierdzają nas tylko w intuicjach, jakie już były, jakie mieliśmy.

Pani Krysia zagląda władzy pod kołdrę i odkrywa, że nie pachnie fiołkami. Ale nie ma determinacji ani możliwości, by oddzielić faktyczne obrzydlistwa od spraw znacznie bardziej skomplikowanych. Więc musi się zdać na interpretacje medialne. I znów wpada w wirówkę obróbki opinii. W zależności od tego, jaką gazetę czyta, taką wykładnię dostanie. Dlatego nazwanie kogoś „czytelnikiem jednej gazety” było kiedyś obelgą.

Gdy u nas wsłuchiwaliśmy się w słowa podsłuchanych ministrów, francuska minister ekologii i energetyki Ségolene Royale wypowiadała się w telewizji. Jawnie i oficjalnie. I wywołała trzęsienie ziemi jednym małym zdaniem: „Rezygnuję z podwyżki ceny energii 1 sierpnia”. Tymczasem ta podwyżka była od dawna zdecydowana i zapowiedziana. Na skutek jednego zdania pani minister EDF – spółka w 85 proc. państwowa – w ciągu jednego tylko dnia straciła na giełdzie prawie cztery miliardy euro. Akcjonariusze są wściekli, prezesi pewnie też, a czy to jakoś wpłynie na nas, nie wiem. Wiem tylko, że EDF jest w Polsce. Straty gdzieś muszą nadrobić.

I tak właśnie słowa wypowiadane przez naszych polityków rządzą nami. Słowa podsłuchane lub po prostu słuchane. Rządzą na dobre i złe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski