Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słowacki trener dopiero zacznie tworzyć drużynę swoich marzeń

Justyna Krupa
Koszykówka. Nie ma co liczyć na to, że Wisła Can-Pack od pierwszego meczu będzie perfekcyjną maszyną do wygrywania.

Krakowski zespół wprost naszpikowany jest koszykarskimi gwiazdami. Mimo to, trener Stefan Svitek na razie nie może powiedzieć, by miał do dyspozycji drużynę marzeń.

Tak naprawdę wiślaczki nie tworzą jeszcze nawet zespołu w pełnym tego słowa znaczeniu. Wszystko dlatego, że nie miały szansy w spokoju zgrywać się w okresie przygotowawczym.

Choć teoretycznie Wisła zaczęła przygotowania do sezonu prawie dwa miesiące temu, to na początku w treningach uczestniczyły tylko polskie zawodniczki. W dodatku zespół nękały – i nadal nękają – kontuzje. W efekcie słowacki szkoleniowiec musiał korzystać z pomocy zawodniczek I-ligowej AZS Politechniki Korony, by w ogóle móc prowadzić treningi z prawdziwego zdarzenia. Trudno jednak w takich warunkach wpoić zespołowi taktykę, skoro jego najważniejsze ogniwa zjechały do Krakowa dość późno.

Wynikało to oczywiście z tego, że część wiślaczek grała w rozgrywkach WNBA. Co więcej, Courtney Vandersloot i Allie Quigley doszły w tych rozgrywkach aż do finału. Do Polski przyleciały więc dopiero kilka dni temu.

W dodatku przyjazd dwóch innych zawodniczek opóźniły obowiązki wobec reprezentacji narodowych. Jedna z nich, Jantel Lavender, nadal nie pojawiła się w Polsce. Ma przylecieć dopiero w niedzielę, czyli dzień po pierwszym ligowym meczu z Basket Gdynia.

To wszystko sprawia, że tak naprawdę zgrywanie drużyny Svitek dopiero zaczyna. Pocieszać się może tym, że trzon zespołu zna się z poprzedniego sezonu. Poza tym, wszyscy spodziewają się, że akurat Quigley i Vandersloot będą rozumieć się na parkiecie bez słów. W końcu to przyjaciółki z Chicago Sky, których świetna współpraca na parkiecie pomogła tej ekipie wywalczyć sensacyjny awans do finału WNBA.

I wreszcie, Wisła nie ma na starcie ligowej batalii zbyt wymagających rywali. Wprawdzie kiedyś na hasło „ekipa z Gdyni przyjeżdża do Krakowa” koszykarscy kibice dostawali gęsiej skórki. Teraz jednak kadra Basketu Gdynia nie przypomina w niczym potentata z czasów, gdy zespół sponsorował Lotos.

W środę wiślaczki grały mecz kontrolny z czeską ekipą SBS Ostrava. Wygrały ten sprawdzian bardzo wysoko – aż 106:44. Najwięcej punktów, bo 26, zdobyła właśnie Allie Quigley.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski