_– Ta dyscyplina fascynowała mnie od małego. Często chodziłem na stadion w Żarnovicy i oglądałem, jak jeżdżą starsi koledzy. Lubiłem też popatrzeć na zawody żużlowe w telewizji. Sam treningi na torze rozpocząłem w wieku dziewięciu lat _– wspomina Martin Vaculik.
Pierwszy motocykl kupił mu tato, Zdeno Vaculik. W latach 80. poprzedniego stulecia także startował na torze, w zespole Preglejka Żarnovica, którego był zresztą czołową postacią.
– Sam zaproponowałem tacie, by kupił mi motocykl. Była to moja inicjatywa, nikt mnie do tego nie zmuszał, ani nie proponował mi, bym zaczął jeździć na żużlu – mówi Vaculik. – Tato, widząc, jak bardzo ciągnie mnie do żużla, nie miał nic przeciwko temu i nie robił mi żadnych przeszkód. Powiem więcej, gdy już byłem zawodnikiem, bardzo pomagał mi podczas startów. Do niedawna jeszcze jeździł na zawody i był ze mną w parku maszyn w trakcie meczów.
Mama Martina, Bożena, mocno kibicuje synowi i interesuje się jego osiągnięciami. Nie chce jednak oglądać syna podczas jazdy na torze.
– Mama nie chodzi na mecze, nie ogląda też zawodów w telewizji, gdyż bardzo boi się o mnie. Często powtarzam jej, że nie ma powodów do strachu, ponieważ zawsze staram się jeździć bardzo bezpiecznie. Ale przecież wiadomo, że mamy zawsze martwią się o swoich synów – przyznaje słowacki żużlowiec.
Vaculik jazdę rozpoczynał na torze w rodzinnej Żarnovicy, później trenował również na kilku czeskich obiektach, m.in. w Pardubicach i Brezolupach.
Na treningi do Polski po raz pierwszy przyjechał w 2004 roku. – Tato doskonale znał się z ówczesnym trenerem Unii Tarnów Marianem Wardzałą. W latach 80. często rywalizowali na torze przy okazji towarzyskich meczów drużyn z Żarnovicy i Tarnowa. Znał też prezesa klubu, nieżyjącego już Szczepana Bukowskiego. Dostałem wtedy zgodę na treningi na tarnowskim torze i w ten sposób rozpoczął się polski rozdział w __mojej karierze – wspomina Martin.
Starty w polskiej lidze rozpoczął w 2006 roku w I-ligowej drużynie KSŻ-u Krosno.
– Rok później, po degradacji drużyny krośnieńskiej, startowaliśmy już w drugiej lidze. Od 2008 roku nieprzerwanie występuję natomiast w polskiej ekstralidze. Byłem w drużynach: Marmy Polskich Folii Rzeszów, Lotosu Wybrzeża Gdańsk, a od sześciu sezonów jestem w Unii Tarnów – podkreśla żużlowiec.
Vaculik w sezonie 2012, startując w zastępstwie kontuzjowanego Jarosława Hampela, zadebiutował w cyklu Grand Prix. Co ciekawe, wówczas na torze w Gorzowie Wlkp. wygrał zawody! Rok później był stałym uczestnikiem cyklu Indywidualnych Mistrzostw Świata, nie odnosił jednak aż takich sukcesów jak wcześniej. W 2013 roku został natomiast indywidualnym mistrzem Europy. W Polsce największe sukcesy osiągał z zespołem Unii Tarnów, z którym zdobył złoty i dwa brązowe medale Drużynowych Mistrzostw Polski.
Jeśli chodzi o sport, to Słowak bardzo lubi także boks oraz biegi. – Mam wielu znajomych sportowców, z którymi wspólnie trenuję te dyscypliny, gdy sezon żużlowy zamiera. Treningi te traktuję jako przygotowania do kolejnych rozgrywek. Próbowałem też hokeja na lodzie, ale to bardzo ciężka dyscyplina i ograniczam się jedynie do oglądania meczów i kibicowania reprezentacji Słowacji, która walczy w mistrzostwach świata elity. Mam także kilku znajomych hokeistów, którzy grali, lub nadal grają, w lidze NHL. Poza tym, bardzo lubię spędzać czas z rodzicami oraz swoimi siostrami. Syn jednej z nich, David, ma 13 lat i także jeździ na __żużlu – mówi dumny Słowak.
Jak sam podkreśla, w życiu zawodowym i prywatnym daje się poznać z zupełnie różnych stron. – Można powiedzieć, że występuję w dwóch rolach. Na torze jestem niezwykle zawzięty, natomiast w domu jestem bardzo spokojną osobą – przyznaje zawodnik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?