– _A chociaż w ostatnim czasie raczej piłkarze osiągają lepsze wyniki, to jednak u __nas hokej ciągle jest sportem numer jeden – _opowiada Matej Nather, który właśnie dzisiaj obchodzi 30. urodziny.
I dodaje z uśmiechem: – Wiadomo, kiedy na początku maja są hokejowe mistrzostwa świata, to chyba każdy Słowak ogląda je w telewizji. O igrzyskach to już chyba nie ma nawet co mówić. I ja, jeśli tylko mam czas, też włączam telewizor. Nie wiem, czy u mnie w kraju jest chociaż jeden człowiek, który hokejem w __ogóle się nie interesuje.
Kiedyś sam marzył, żeby na co dzień zakładać łyżwy. Inne zdanie miał jednak ojciec.
– _Pamiętam, jak prosiłem rodziców, żeby zawieźli mnie na trening hokeja. No, ale tata zadecydował, że będę grać w futbol. Chodziło chyba o to, że sam całe życie biegał za piłką. Najwyżej w drugiej, wtedy jeszcze czechosłowackiej, lidze. Co ciekawe, też był środkowym pomocnikiem. Mnie samego trenerzy czasami ustawiali na bokach, ale od małego najwięcej czasu spędzałem w środku pomocy _– opowiada.
Najlepszych słowackich hokeistów wymienia bez wytchnienia. – Piłkarski idol? Tomas Rosicky. Najbardziej podobał mi się, kiedy zaczynał w Pradze. Sparta grała wtedy kilka razy z rzędu w Lidze Mistrzów, a on już jako młody chłopak pokazywał się z bardzo dobrej strony. Zresztą, w ogóle zawsze najbardziej lubiłem oglądać grę zawodników drugiej linii – zdradza.
Poza Rosicky’m, ścianę pokoju w rodzinnym domu zdobiły także inne plakaty. – Zidane, Figo i Ronaldo, ale ten pierwszy, prawdziwy z Brazylii – wyjaśnia.
Urodził się w miejscowości Martin, jednak od 11 lat na co dzień mieszka w Puchovie. To małe miasteczko jak mówi – jakieś dwadzieścia tysięcy mieszkańców, a znakiem firmowym jest zakład firmy „Continental”. Z kolei w Nowym Sączu gra trzeci sezon.
– Wiadomo, tutaj ulubione miejsce to Rynek, ale też okolice rzeki Kamienicy, gdzie chodzę na spacery z żoną i córką. To tam spędzamy czas. Myślę o tym, żeby w końcu razem z rodziną wybrać się do __Krakowa – twierdzi.
W naszym kraju występuje w sumie od czterech lat, a Polska nie miała być żadnym przystankiem w drodze na Zachód Europy. – _Nigdy nie myślałem w dłuższej perspektywie, za to zawsze starałem się, tak po prostu, w każdy kolejny dzień rzetelnie pracować _– wyjaśnia.
Co ciekawe, do Polski – a konkretnie Podbeskidzia Bielsko-Biała – ściągnął go Robert Kasperczyk, wtedy trener „Górali”, a dziś właśnie Sandecji.
– Bardzo miło wspominam naszą współpracę – zapewnia krótko Nather.
Tego lata przedłużył kontrakt, chociaż były głosy, że zmieni klub.
– _Z szefami klubu porozmawialiśmy tym razem trochę dłużej, ale ja nigdy nie powiedziałem, że chcę wrócić na Słowację. Była tylko kwestia: dogadamy się, czy nie _– prostuje.
Od początku rundy jesiennej wspólnie z nowymi kolegami: m.in. Grzegorzem Baranem i Maciejem Małkowskim, ma decydować o sile pierwszoligowca z Małopolski.
– _Tak, wiem jak Sandecja grała przed kilkoma laty i mam nadzieję, że takie same czasy znów nadchodzą. Dołączyli do nas bardzo dobrzy zawodnicy, którzy poza umiejętnościami mają też odpowiednie charaktery. Czekamy na ten pierwszy mecz w nowym sezonie i wszyscy liczymy, że rozgrywki będą udane _– kończy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?