Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ślubny prezent

Redakcja
Niedźwiedź - Stal Herb Sanok 2-0 (1-0)

2-0 Luty 47 min.

 1-0 Kozieł 4 min.
 Sędziował Grzegorz Szkutnik z Lublina. Żółte kartki: Luty - Masio. Widzów 550.
 Niedźwiedź: Latos - Pobrotyn, Sasnal, Kurkiewicz
- Stanula, Luty, Szary (66 Płocha), Bujak (88 Sowula), Lukaj (86 Pabian) - Kozieł, Kmak (73 Poterek).
 Stal: Sołtysik - Węgrzyn, Bernacki, Birek (83 Masio)
- Ząbkiewicz, Płoucha (69 Graboń), Sieradzki, Gorzynik, Kosiba - Badowicz, Pilszak (61 Tarnolicki).
 Przed meczem trener gospodarzy Piotr Kocąb mówił, że jeśli jego piłkarze chcą mieć spokojną zimę, to muszą wygrywać spotkania u siebie. W meczu z sąsiadem z tabeli, sanocką Stalą, podopieczni trenera Kocąba zrobili pierwszy krok ku temu, a "zabójcze" dla piłkarzy z Sanoka były pierwsze minuty obu części spotkania.
 Już w 4 min po centrze Lukaja piłkę próbował wybić Sołtysik, jednak ta trafiła wprost do Kozieła, który nieatakowany przez obrońców Stali spokojnie, ładnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Był to jego drugi gol w tym sezonie i tym samym zrównał się on z najlepszym strzelcem ekipy Niedźwiedzia Rafałem Kmakiem.
 Goście odpowiedzieli w 11 min strzałem Płouchy, bez problemu obronionym przez Latosa i w 20 min, gdy po samotnym rajdzie Pilszak miał przed sobą tylko golkipera gospodarzy, jednak naciskany przez powracającego Sasnala oddał strzał mocno niecelny. Potem na boisku niewiele się działo, dopiero w ostatnich minutach
I połowy zrobiło się ciekawiej za sprawą piłkarzy Stali, którzy zaczęli grać zdecydowanie szybciej. W 39 min świetną sytuację po kiksie Kurkiewicza miał Płoucha, który z 5 metrów strzelił obok słupka. Chwilę później niegroźny strzał Sieradzkiego sprawił sporo kłopotu Latosowi, który oślepiony przez słońce wypuścił piłkę z rąk. Natychmiast próbował do niej dopaść jeden z zawodników gości, ale bramkarz Niedźwiedzia szybko zdołał naprawić swój błąd.
 Na drugą połowę Stal wyszła z mocnym postanowieniem strzelenia wyrównującej bramki. Ponownie jednak piłkarze gości nie zdążyli rozegrać jeszcze akcji, a już stracili drugą bramkę, gdy po rzucie rożnym Luty z bliska skierował piłkę do siatki. Sprawił on sobie tym samym prezent, gdyż w zeszłym tygodniu zmienił stan cywilny. Goście reklamowali, że przy tej akcji piłka została dotknięta ręką, lecz arbiter był innego zdania. Piłkarze z Sanoka próbowali jeszcze nawiązać walkę, ale ich akcje zatrzymywały się zazwyczaj przed polem karnym Niedźwiedzia, a pojedyncze strzały nie sprawiały problemu Latosowi. Lepsze okazje do podwyższenia rezultatu mieli gospodarze, jednak i oni nie potrafili wykorzystać stworzonych sytuacji.

Po meczu powiedzieli:

 Piotr Kocąb, trener Niedźwiedzia - Mądrze rozegraliśmy pierwsze fragmenty meczu i udało się strzelić bramkę. Chłopcy pokazali, że potrafią walczyć, że są ambitni. Nie jesteśmy jakimiś wirtuozami, zresztą specyfika tego boiska wymusza grę kontaktową. Muszę dodać, że przeciwnik grał bardzo mądrze, jest tam kilku ciekawych zawodników. Jednocześnie chciałbym pochwalić moich zawodników, wiedzieli, że muszą wygrać i wygrali. Cieszymy sie z tego zwycięstwa, pokazaliśmy już, że potrafimy grać zarówno na wyjeździe, jak i u siebie.
 Piotr Kot, trener Stali
- Nie było to wielkie widowisko, zagraliśmy bardzo słabo, nie było środka pola, słabo grała druga linia, co było jedną z przyczyn porażki. Druga bramka padła po zagraniu ręką, my natomiast powinniśmy wyrównać jeszcze przed przerwą. Były dwie wyśmienite sytuacje, niestety tak się nie stało. Niedźwiedź był drużyną lepszą, ale też bez rewelacji.

(GF)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski