Z badań przeprowadzonych przez firmę Gemius wynika, że Polacy najchętniej poznają muzykę w... internecie. Najwięcej widzów i słuchaczy miał w minionym roku serwis YouTube - bo aż 16 mln osób. Inne tego typu strony - Wrzuta.pl i Dailymotion - oglądało odpowiednio 2,1 mln i 1 mln internautów. Skąd popularność tego typu serwisów?
- Bo YouTube jest za darmo. Aby posłuchać w nim muzyki czy obejrzeć wideo nie trzeba też nic zamawiać ani ściągać dodatkowego oprogramowania. Poza tym - wszystkie treści w YouTube i podobnych serwisach są legalne. Pojawiają się one tam na zasadzie promocji, a my możemy z nich korzystać zgodnie z prawem do domowego użytku - wyjaśnia Hirek Wrona, dziennikarz muzyczny.
Być może nie byłoby w tym nic złego, że przeciętny Polak słucha muzyki głównie z serwisu YouTube, gdyby nie fakt, że większość umieszczonych w nim nagrań muzycznych jest po prostu kiepskiej jakości. To znaczy, że obecne młode pokolenie jest skazane na kontakt z dźwiękiem najgorszym z możliwych.
- Niejednokrotnie bywałem na mocno zakrapianych alkoholem imprezach, których bywalcy walczyli ze sobą o dostęp do YouTube, aby móc puścić swoją ulubioną piosenkę. Korzystanie z tego serwisu odbywa się chyba głównie w takich okolicznościach. Mam nadzieję, że skupiony odbiór muzyki wygląda w wykonaniu Polaków inaczej - dystansuje się Igor Box z elektronicznego duetu Skalpel.
Tymczasem nie od dziś w YouTube można trafić na klipy zawierające całe płyty różnych wykonawców, zilustrowane jedynie okładką wydawnictwa. Ilość odtworzeń świadczy, że internauci właśnie w ten sposób poznają albumy swych idoli. Czy to nie frustruje artystów, którzy miesiącami cyzelują dźwięk w studiu i starają się o jak najlepsze brzmienie swych nagrań?
- Kiedy nagrywałam album "Tricks Of Life" bardzo zależało mi na brzmieniu, wynajęłam profesjonalne studio, nagrywałam kwartet smyczkowy, dopracowywałam każdy szczegół. Z każdą kolejną płytą miałam świadomość, że jest to działanie, które doceni wąska grupa ludzi, głównie audiofile i branża. Ograniczyłam więc budżet nagraniowy na kolejne płyty - irytuje się Novika, piosenkarka i producentka.
Świadomość, że współcześni słuchacze interesują się tylko pojedynczymi piosenkami, do których wideoklipy mogą sobie obejrzeć w YouTube, wywiera na artystów wielką presję. Nic więc dziwnego, że doprowadziło to do poważnych zmian w promocji muzyki.
- Obserwuję od pewnego czasu renesans zapomnianych formatów - singla i epki (płyta z czterema utworami - przyp. aut.). Nie zniechęca mnie to jednak i aktualnie pracuję nad nowym albumem. Zdaję sobie jednak sprawę, że 90 procent słuchaczy pozna z niego tylko jedną czy dwie piosenki w... YouTube - śmieje się Andrzej Smolik, muzyk i producent.
Najmłodsi artyści, którzy "wychowali się" na serwisach w rodzaju YouTube tworzą obecnie swoją muzykę z dźwięków skopiowanych właśnie z internetu, mając pełną świadomość ich kiepskiej jakości.
- Mój kolega z projektu Evorevo, Magiera, kupił niedawno płytę na winylu. Posłuchał jej na sprzęcie stereo hi-fi, a potem zgrał sobie do komputera. I stwierdził, że z empetrójek brzmi... znacznie lepiej - kończy Igor Box.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?