Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Służba bliźniemu

Redakcja
- Raz w roku przedstawiacie Państwo Radzie Miejskiej sprawozdanie z działalności ośrodka. Czy na tej podstawie może wskazać Pani grupy osób, które najczęściej zgłaszają się do Państwa po pomoc?

Rozmowa z DorotĄ KŁeczek, kierowniczką Miejsko- -Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Myślenicach

- Raz w roku przedstawiacie Państwo Radzie Miejskiej sprawozdanie z działalności ośrodka. Czy na tej podstawie może wskazać Pani grupy osób, które najczęściej zgłaszają się do Państwa po pomoc?

   
   - Takie analizy przeprowadzamy cyklicznie i nie wynika z nich nic, co wyróżniałoby nas spośród innych ośrodków. Najczęściej podopieczni zgłaszają się z powodu ubóstwa powstałego na skutek długotrwałego pozostawania bez pracy, choroby, niepełnosprawności, a także bezradności w sprawach opiekuńczo-wychowawczych, alkoholizmu, sieroctwa, klęsk żywiołowych, trudności w przystosowaniu się do życia po opuszczeniu zakładu karnego.
   - Bezrobocie jest problemem, z którym nie można się uporać od razu. Dzieci i młodzież dorastają w rodzinach, które przyzwyczają się do tego, że zasiłek to rzecz naturalna. Wolą dostawać pieniądze niż je zarabiać.
   - W jednym z opracowań napisałam, i podtrzymuję to, że dzieci powinny wzrastać w atmosferze rodzinnej, która sprzyjać będzie wychowaniu przez pracę i przyczyni się do ukształtowania człowieka, który lubi pracować, ceni każdą pracę oraz rozumie jej sens i znaczenie. Praca tworzy ogólne warunki środowiskowe, jednoczy rodzinę, dostarcza informacji, wiedzy, a także ukierunkowuje życie rodzinne na określone cele i wartości. Praca decyduje także o rytmie życia rodzinnego i o jego organizacji.
   Dobrze, jeżeli bezrobocie trwa krótko, jego skutki nie są wtedy tak ogromne i szkody, jakie wyrządza dają się szybko naprawić. Inaczej wygląda sytuacja w rodzinach, gdzie bezrobocie trwa od dłuższego czasu, tam skutki dla funkcjonowania rodziny są często nieodwracalne.
   - Czy na przestrzeni ostatnich kilku lat problem bezrobocia dotykający rodziny, którym pomagacie, zmniejszył się czy też zwiększył?
   - Materiały, jakimi dysponujemy wykazują, że sytuacja w tych rodzinach w zdecydowanej większości nie poprawiła się, a wręcz pogorszyła. Bezrobocie zaś dotyka coraz częściej oboje rodziców, a nawet dorastające dzieci. Rodziny stają się coraz mniej wydolne wychowawczo, a narastające problemy, z którymi nie umieją sobie poradzić, powodują coraz większe uzależnienie tych rodzin i osób w nich żyjących od pomocy instytucjonalnej, jaką może im dać między innymi ośrodek pomocy społecznej. Rodzice w znacznej mierze zajęci swoimi sprawami, starający się zapewnić warunki ekonomiczne rodzinie, mają coraz mniej czasu na wychowywanie swoich dzieci, stąd coraz więcej problemów wychowawczych. Długotrwałe zaś pozostawanie bez pracy wyzwala w nich poczucie bezradności i bezsensowności życia. Stają się coraz mniej aktywni życiowo. Odbija się to także na pogorszeniu stanu zdrowia poszczególnych członków rodziny.
   Bezrobocie jest w Polsce relatywnie nowym zjawiskiem, lecz, niestety, już zjawiskiem masowym. Niezależnie z jakiej perspektywy rozważamy problem bezrobocia, musimy dojść do wniosku, że narusza ono wykształcone formy życia rodzinnego. Dla każdej rodziny ma ono jakieś skutki, wśród których na pewno przeważają negatywne. W krańcowych przypadkach bezrobocie może stać się przyczyną stawiania pod znakiem zapytania, sensu zakładania danej rodziny.
   Zdarzają się też aspekty pozytywne, kiedy to kryzys wywołany bezrobociem członka rodziny, staje się szansą do szukania nowych dróg i rozwiązań czy też głębszego zaangażowania się w życie rodziny. Wydaje mi się, że wskaźnikiem funkcjonowania demokracji i respektowania podstawowych praw osoby ludzkiej jest między innymi rzeczywisty dostęp do podjęcia pracy zarobkowej.
   Jak słusznie zauważył w "Etyce solidarności" ks. prof. J. Tischner " W pracy - podobnie jak w języku - idzie przede wszystkim o to, aby owoc był wspólny. Chleb ma być chlebem dla wszystkich". Ze względu jednak na uwarunkowania gospodarcze, zapewnienie każdemu człowiekowi pracy, okazało się ideałem niemożliwym do zrealizowania.
   - W tym roku weszły w życie dwie nowe ustawy; o pomocy społecznej i o świadczeniach rodzinnych. Czy wpłynęło to na zmianę Waszej pracy?
   - Musiał powstać nowy dział do obsługi świadczeń rodzinnych. Dodatkowo przejęliśmy wypłatę dodatków mieszkaniowych. Wymagało to od nas wielkiego zaangażowania, dużego nakładu pracy i ciągłego podnoszenia kwalifikacji. Muszę podkreślić tutaj duże zrozumienie i zaangażowanie wszystkich pracowników zatrudnionych w ośrodku. Uporaliśmy się na czas z wszystkim, chociaż obciążenie w maju i czerwcu było ogromne.
   - Jakimi środkami dysponujecie w bieżącym roku i na jakie cele są one spożytkowane?
   - Łącznie ze środkami na świadczenia rodzinne i dodatki mieszkaniowe dysponujemy kwotą rzędu 5 milionów złotych. Do kwietnia mieliśmy w swojej gestii zasiłki stałe z tytułu opieki nad niepełnosprawnymi dziećmi, dla matek samotnie wychowujących dzieci. Teraz zasiłki te wchodzą w skład tzw. świadczeń rodzinnych, tak samo jak zasiłki przyznawane samotnym rodzicom, którym skończył się okres pobierania zasiłków dla bezrobotnych, a dziecko nie ukończyło 7 lat.
   Pomoc społeczna zajmuje się wypłatą zasiłków stałych, które otrzymują osoby mające orzeczony umiarkowany bądź znaczny stopień niepełnosprawności. Bez zmian pozostały też tzw. zasiłki okresowe - czyli pomoc przyznawana na kilka miesięcy, oraz zasiłki celowe, czyli pomoc przyznawana na określony cel, np. na zakup węgla na zimę, odzieży, obuwia, zakup lekarstw, żywności oraz pomoc doraźna, którą świadczymy w związku ze zdarzeniami losowymi, klęskami żywiołowymi itp. Obydwa typy zasiłków są zadaniem własnym gminy i to na niej od maja br. ciąży obowiązek wywiązywania się z niego.
   - Spektrum świadczonej pomocy jest spore, aż prosi się zapytać, czy środki te to kwota wystarczająca?
   - To zależy od podejścia do zagadnienia "pomoc społeczna". Ja zawsze byłam zwolenniczką dawania ludziom wędki, a nie ryby. Uważam, że zasiłki powinni dostawać tylko ci, którzy nie potrafią zapracować, na przykład z powodu choroby czy niepełnosprawności. Natomiast co do pozostałych osób pozostających bez pracy, wolałabym dać im możliwość zarabiania. Szczególnie staramy się dbać o młodzież, by wytworzyć w młodych ludziach nawyk i potrzebę pracy, a nie odruch wyciągania ręki po zasiłek. Dobrze układa nam się współpraca z Powiatowym Urzędem Pracy. Dzięki niej mamy do zaoferowania staże albo prace interwencyjne, albo roboty publiczne, albo wreszcie kursy bądź szkolenia. Aczkolwiek, gdy jest rzeczywista potrzeba, nikt nie pozostaje bez pomocy. Dlatego rozmowa w tym pokoju, tu przy tym biurku zaczyna się od przedstawienia sytuacji i szukania wyjścia, które będzie korzystne - powiedziałabym - długofalowo. Ostatnim wariantem pomocy branym pod uwagę jest przyznanie zasiłku.
   - Ale przecież na pewno są też osoby nastawione wyłącznie roszczeniowo, które przychodzą tylko z jednym pytaniem: ile dostanę?
   - Owszem. Ale aby mogły dostać zasiłek, muszą wykazać się współpracą z pracownikiem socjalnym w rozwiązywaniu swoich problemów. W niedługim czasie będziemy podpisywać kontrakty socjalne, które na obie strony będą nakładały pewne obowiązki.
   - Co będzie w tych kontraktach?
   - Dana osoba będzie musiała np. wykazać się aktywnością w poszukiwaniu pracy, będzie zobowiązana stawić się u lekarza specjalisty, na przykład psychiatry, poddać się leczeniu odwykowemu. Tym bardziej że to właśnie alkoholizm i choroby psychiczne są wiodącymi czynnikami wpływającymi na bezrobocie dotkniętych nimi osób.
   - _Niedawno był uroczyście obchodzony Dzień Pracownika Socjalnego. Co Pani zdaniem jest głównym zajęciem pracownika socjalnego?
   - _Praca socjalna. Poprzez pracę w terenie zdobywamy wiedzę na temat warunków, w jakich żyją nasi podopieczni i jak sobie radzą. To pozwala mieć własny pogląd na wiele trudnych spraw, które musimy rozwiązywać i łatwiej jest unikać błędnych decyzji. Wśród 3898 wyjść służbowych w roku 2003, prawie 900 dotyczyło wyjść związanych z pracą socjalną. Pracownicy załatwiali ponad 800 różnego rodzaju spraw, co zajęło im około 850 godzin w ciągu roku.

   Ośrodek wypełniając swoje statutowe zadania, współpracuje z wieloma instytucjami i organizacjami pozarządowymi, jak: Powiatowy Urząd Pracy, Zakład Ubezpieczeń Społecznych, Kasa Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, Niepubliczne Zakłady Opieki Zdrowotnej, Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Myślenicach, Szpital Specjalistyczny im. Babińskiego w Krakowie, Zakład Leczenia Uzależnień w Bulowicach, Sąd Rodzinny w Myślenicach, kuratorzy zawodowi i społeczni pracujący przy sądzie w Myślenicach, komornik Sądu Rejonowego, Zakład Energetyczny, Zakład Gazowniczy,Spółdzielnia Mieszkaniowa, Urząd Miasta i Gminy Myślenice, Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Myślenicach, Powiatowy Zespół Orzekania o Niepełnosprawności, Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie, Polski Czerwony Krzyż, Polski Komitet Pomocy Społecznej, Caritas "Betania" wMyślenicach, Caritas Archidiecezji Krakowskiej, Stowarzyszenie "Sursum corda", a także inne rodzime firmy z terenu gminy i powiatu.
   Niemniej pracochłonne są wyjścia do sklepów, w celu wydania przez pracowników zasiłków na formę rzeczowa bądź też przekazania i rozliczenia w sklepach zasiłków przekazywanych na zakup podstawowych artykułów żywnościowych.
   - Czym jeszcze zajmują się pracownicy OPS-u?
   - Świadczymy też usługi opiekuńcze, możemy też umieścić naszego podopiecznego w domu pomocy społecznej. Z usług opiekuńczych korzysta 50-60 osób. Pomagamy rodzinom w opiece nad obłożnie chorymi, towarzyszymy podczas wizyt u lekarza lub zakupów, robimy porządki itp. Współpracujemy też z oddziałem opiekuńczym myślenickiego szpitala, gdzie czasowo umieszcza się osoby przewlekle chore, żeby wspomóc rodzinę, która przez miesiąc czy dwa może np. przeprowadzić remont w domu, odpocząć psychicznie.
   - A dożywianie dzieci?
   - To są tzw. zadania gminy, u nas korzysta z tej formy pomocy prawie 600 dzieci, to stanowi ok. 10 procent wszystkich dzieci w gminie. Dostają one obiad, a w szkołach, gdzie nie ma stołówki, drugie śniadanie.
   - Na czym polega Wasza rola, jeśli chodzi o alkoholizm i bezradność z powodów opiekuńczych?
   - W ośrodku mamy zarejestrowanych 113 takich przypadków. Najtrudniejsze sprawy kierujemy poprzez gminną Komisję ds. Rozwiązywania Problemów Alkoholowych na przymusowe leczenie. Oferujemy pomoc w razie podjęcia dobrowolnego leczenia, objęcie pomocą rzeczową osób samotnych i rodzin.__Przyjęło się też, że osoby dotknięte tym problemem nie dostają od nas pieniędzy do ręki, a jeśli już, to są z nich rozliczani. Muszą przynieść np. rachunek, fakturę, że kupili węgiel, że zapłacili za prąd. Jest to sposób uspołeczniania tych ludzi. Oni uczą się odpowiedzialności, obowiązkowości, tego, o czym już dawno zapomnieli, bo zawsze ktoś za nich myślał.
   - Czy ma Pani jakieś marzenie, które chciałaby Pani zrealizować?
   - Tak, marzy mi się powstanie ośrodka pomocy rodzinie z zatrudnionym w nim psychologiem, pedagogami, lekarzem pediatrą i prawnikiem. Byłby to taki "latający holender", który niósłby pomoc jeszcze przed tym, zanim rodzina zgłosi się do ośrodka. Poza tym utworzenie na terenie powiatu centrum integracji społecznej. Chcielibyśmy też w przyszłości utworzyć środowiskowy dom samopomocowy, a może nawet wygospodarować mieszkanie chronione dla osób z problemami psychicznymi.
Rozmawiała:
MAJKA LISIŃSKA-KOZIOŁ

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski