Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słynna oberża

Redakcja
Przy ulicy św. Jana, w pobliżu Rynku Głównego, powstał w pierwszej połowie XVII stulecia kościół pod wezwaniem NMP ad Praesepe popularnie zwany Żłóbkiem. To w tym miejscu - w pobliżu dzisiejszego narożnika z ul. św. Marka tam, gdzie przez całe lata funkcjonowało słynne kino "Sztuka" - wznosił się od roku 1570 Bróg ewangelicki, który po zburzeniu w roku 1587 dostał się prawem kaduka w ręce królewskie. Panujący wówczas król Zygmunt III Waza w roku 1622 oddał go Stanisławowi Lubomirskiemu, który dwa lata potem parcelę po byłym Brogu ofiarował bernardynom. Pod rokiem 1633 w aktach napotykamy wzmiankę, że stał tutaj drewniany kościół wzniesiony w konstrukcji powszechnie nazywanej murem pruskim. Zburzono go w roku 1644 i szybko przystąpiono do budowy nowego, z fundacji Stanisława Lubomirskiego. Ukończono go w roku 1647, a rok później uroczyście konsekrowano pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Panny Marii. Nowa świątynia była jednonawowa, czyli salowa, z fasadą i wejściem głównym od ulicy św. Jana. Przetrwała do 4 ćwierci XVIII wieku. W roku 1788 prymas Michał Poniatowski nakazał bernardynom w ciągu dwunastu dni opuścić klasztor i przekazać go bazylianom, którzy na krótko osiedlili się przy tym kościele. Ostatecznie dekretem cesarskim z kwietnia 1797 roku nakazano bezzwłocznie kościół sprzedać. Budynki nabył w roku 1801 Węgier Maciej Knotz i w roku 1802 przerobił na dom zajezdny, zwany w owym czasie oberżą "Pod Królem Węgierskim", czym nawiązał nie tylko do swojego pochodzenia, ale także do miłej jego sercu Budy, z której pochodził. Dodajmy, że w roku 1818 dokupił kamienicę od ulicy Sławkowskiej. Całość architektonicznie połączył w zgrabny kompleks budynków architekt Szczepan Humbert (stworzono tym samym obecny Hotel Saski). Przypomnijmy też, że kościół Bernardynów w wyniku prac adaptacyjnych prowadzonych przez Knotza podzielono na dwie kondygnacje. Na parterze urządzono - obok innych pomieszczeń - powozownię, zaś na pierwszym piętrze salę balową, gdzie Knotz wydawał bale i reduty cieszące się dużym wzięciem. W parterowych salach znalazło siedzibę Towarzystwo Praktycznego Rolnictwa, prowadzące między innymi czytelnię książek z zakresu kultury rolniczej, jak również urządzało ono wystawy "machin agronomicznych" oraz prowadziło także salę bilardową.

Michał Rożek

Knotz żył przede wszystkim z wielkich balów. To one przynosiły mu dochód. Oberżę rozsławił bal wydany na sześćset osób wyprawiony przez hrabiego Artura Potockiego z Krzeszowic.

Ówczesna prasa odnotowała również co znaczniejszych gości oberży "Pod Królem Węgierskim". W roku 1820 zatrzymał się u Knotza egzotyczny gość - poseł perski Mira Abdul Hassan. Było to w dziejach Krakowa wydarzenie niemal wyjątkowe. Gościowi miasto dało ochronę, a milicja miejska dostała rozkaz trzymania przed oberżą straży honorowej. Knotz żył przede wszystkim z wielkich balów. To one przynosiły mu dochód. Oberżę rozsławił bal wydany na sześćset osób wyprawiony przez hrabiego Artura Potockiego z Krzeszowic.
Knotz nie tylko wynajmował pokoje, urządzał bale, lecz także handlował węgierskim winem, sprowadzał także z Węgier ogórki. Znany był także z reklamy, którą bardzo często ogłaszał na łamach "Gazety Krakowskiej". W jednej z nich czytamy: Maciej Knotz ma honor donieść Prześwietnej Publiczności, iż od d. 16 kwietnia w winnym jego handlu przy ulicy ś. Jana "Pod znakiem Króla Węgierskiego" dostać można dobrego czerwonego wina (Ofner) kwarta po złp 1 groszy 6. _Knotz należał do pierwszych kupców posługujących się ogłoszeniami reklamowymi.
Bale u Knotza - mimo ochrony policyjnej - nieraz kończyły się źle. Taki incydent zdarzył się w roku 1822. Obił się - dzięki prasie - szerokim echem w całej Europie. Otóż uczestniczący w balu generał Grabowski zbliżył się _do bufetu, a trzymając w ręku szklankę lemoniady podaną przez służącą, zażądał rumu od stojącego za kasą czeladnika cukierni Wielanda 23-letniego Szwajcara Jana Wazona (...). Czeladnik, którego generał nazwał wprzód chłopcem, odrzekł hardo, iż podanie trunków do obsługujących należy, na co usłyszał powtórne wezwanie w słowach: no, so gieb Rhum, du dummer Kerl. Obraza została w tych samych słowach generałowi zwróconą, wskutek czego, rozgniewany, rzucił szklanką lemoniady na Wazona i równocześnie chwycił go za czuprynę. Wazon na odwet porwał generała za włosy i rozpoczęła się walka czubów, dopóki urzędnik policji nie rozbroił i nie uwięził Wazona.

Afera ta miała głośne reperkusje. Nazajutrz zebrał się Senat Rządzący Wolnego Miasta Krakowa, który w trybie nadzwyczajnym skazał dumnego Szwajcara na publiczną chłostę oraz "odszupasowanie go" do miejsca urodzenia. Wyrok błyskawicznie wykonano i nieszczęśliwy Szwajcar musiał opuścić Kraków. Cały ten czyn uznano za niemal rewolucyjny, zaś czeladnika porównywano do skrajnych i nader niebezpiecznych rewolucjonistów.
Egzekucja Wazona wywołała niezadowolenie ówczesnej europejskiej prasy. Wszyscy zgodnie ją potępili. Kraków stał się sławny w Europie. Po Krakowie krążył także złośliwy wierszyk:
Otóż to Rzeczpospolita!
Bije baty, ani pyta,
Ani sądu, ani prawa,
Prezes kazał, zaraz ława...
Należał Knotz do odnowicieli Towarzystwa Strzeleckiego zwanego Bractwem Kurkowym. To on był pierwszym królem kurkowym, o czym pisał Józef Wawel Louis: Godło strzelców, srebrny kur, znakomity płód sztuki złotniczej z XVI wieku, a dar królewski, uwieziony przez winiarza Bartynowskiego w dniach ucisku na Węgry i tam ukryty, powrócił w roku 1822 do Krakowa i w d. 11 maja 1834 zawisł na piersiach pierwszego króla z nowej serii oberżysty Maciej Knotza.
W roku następnym Maciej Knotz odszedł z tego łez padołu. Był rok 1835. Pozostawił po sobie czworo potomstwa. Po śmierci ojca oberżę przejął jego syn Józef August Knotz, niezgorszy adwokat, ale kiepski kupiec. Do prowadzenia interesu się nie nadawał. O dalszych losach "Króla Węgierskiego" Maria Estreicherówna napisała: Ale właśnie, gdy po inkorporacji Krakowa (do Austrii) nastała żałoba narodowa, przeszła oberża na własność Cezarego Hallera, którego rodzina miała znaczne sumy na tym budynku ulokowane. Nowy właściciel wynajął gmach na koszary 2 Pułku Artylerii Konnej, pozbawiając tak krakowian na kilka lat głównego przybytku rozrywki. Dopiero w roku 1858 wrócił budynek do dawnego przeznaczenia już jako Hotel Saski (Hotel de Saxe). Wtedy właśnie bowiem nazwa hotel wypiera dawną oberżę. Że zaś po odnowieniu sali przypadła era nowej żałoby, więc sala nie odegrała w omawianym piętnastoleciu tej roli w życiu towarzyskim, jaką miała na początku i przy końcu wieku aż do przebudowy Starego Teatru.
W Hotelu Saskim zatrzymywali się drobni kupcy, rzemieślnicy. Stał się na parę lat zwykłą spelunką, w której popijano, zaś w osobnych pokoikach zabawiano się z dziewczętami, folgując swoim chuciom.
Natomiast do legendy dawnej oberży "Pod Królem Węgierskim" przeszła sala balowa, od połowy XIX stulecia nazywana Salą Saską; znajduje się w narożu ulic św. Jana i św. Tomasza. To tutaj odbywały się liczne koncerty, a muzycy i kompozytorzy tutaj występujący należeli do elity muzycznej Europy. To tutaj z końcem marca 1843 wystąpił aż trzykrotnie Franciszek Liszt, na którego - jak zanotował współczesny - z pierwszych rzędów rzucił się tłum kobiet i rozpoczęła się walka... o pękniętą w czasie koncertu strunę fortepianową. Ponadto kobiety na zabój kochały się w Liszcie, który im nigdy nie odmawiał swoich przyrodzonych wdzięków. Występował w Sali Saskiej wielki kompozytor Jan Brahms. W roku 1880 afisze rozwieszone na mieście donosiły: w Sali Hotelu Saskiego koncert Jana Brahmsa pianisty i Józefa Joachima skrzypka. _Publiczność obecna na koncercie szalała. _I znów zdawało się, że ściany Sali Saskiej rozstąpią się od ścisku.
Koncertowali w tym tak zacnym miejscu Ignacy Jan Paderewski, Józef Hofman i Artur Rubinstein. Wystąpiła w tym miejscu Helena Modrzejewska, która fascynowała nie tylko grą i urodą, ale przede wszystkim niezwykłą inteligencją. To genius loci tego wspaniałego miejsca, którego dzieje uległy z upływem nieubłaganego czasu zapomnieniu. A wszystko zaczęło się od oberży "Pod Królem Węgierskim".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski