Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słynnymi dziejopisami są gazele

Paweł Głowacki
Dostawka. Mówiąc o literaturze – kto bez lęku przed protekcjonalnym westchnieniem prawdziwych fachowców, bez dygotania na myśl o nieuchronnym morderczym rechocie tłuszczy czytelników nowoczesnych sięga dziś po stareńką kategorię „smak”? No, kto?

Mówiąc o książkach bądź obrazach, muzyce, teatrze lub filmie, obojętne, i obojętne, czy karcąc dzieło, czy chwaląc – mówi się np.: „Idea”. „Idea utworu pana K. jest mętna”, „Ideę dzieła pani F. zainspiruje wielu”. Albo: „Temat”. „Podjęty przez pana L. temat jest na wskroś aktualny”, „Temat sztuki pani B. nie zainteresuje dziś wielu”. Albo: „Forma”, raczej zawsze ramię w ramię z „Przesłaniem”. „Nowoczesna, wynikająca z uważnego obserwowania zmieniającego się wokół nas świata Forma filmu pa- na S. nierozerwalnie łączy się z jakże palącym dla naszego dzisiejszego społeczeństwa Przesłaniem”, „Nienowoczesna Forma spektaklu pa- ni D., artystki, która wyraźnie nie nadąża za światem, nie wróży jej dziełu dobrze, a gdy dodamy do tego fakt, że Przesłanie dzieła jest cokolwiek mętne i już od dawna nieaktualne – należy przypuszczać, że teatr będzie miał spore kłopoty z frekwencją”. I tak dalej, i dalej, i jeszcze...

Jakoś tak dziś mówi się powszechnie. Sięga się po bezpieczne i łatwe w użyciu gadżety językowe – bezpieczne i łatwe w użyciu, gdyż nawet małemu dziecku nie trzeba znaczenia gadżetów tych tłumaczyć zbyt długo, nawet małemu dziecku, więc o intelektualne moce matki jesteś spokojny. Recytujesz tedy gładko: „Idea”, „Temat”, „Forma”, „Przesłanie” – i wszystko jasne dla każdego, jasne, proste, miłe przy przełykaniu. Recytujesz więc znowu, po czym raz jeszcze, po czym znów, recytujesz ty, recytuje on, ona, one i oni, recytują wszyscy, prawie... A kto nie recytuje oczywistości? Kto dziś stareńką, omszałą kategorię wyciąga z wiersza Herberta bądź z innej, cudownie wiekowej szafy, głęboko w tyle mając lęk i dygot?

Nie dokładnie dziś, nie, lecz niedawno przecież, w grudniu 1992 roku, już w tak zwanych naszych czasach, Winfried Georg Sebald tak otwiera opowiastkę „Mały zajączek”, drobną prozę o poezji szalonego poety Ernsta Herbecka: „Większość tego, z czym wciąż się stykamy w nowszej literaturze, już po paru latach traci smak”. Nie ma co kryć – zdumiała mnie ta fraza. Oto pisarz „naszych czasów” – a sięga go słowo kompletnie nie z „naszych czasów”! Omija tępe klocki „Idea”, „Temat”, „Forma”, „Przesłanie” i staje przy „smaku”, tak jest – małą i tylko małą literą pisanym! Rzekłbym: staje przy „smaku” pisanym wyłącznie małą literą pierwszej osoby liczny pojedynczej. Jakby przypominał lekcję Witolda Gombrowicza, co bezsens bezosobowego o dziele sztuki perorowania w imieniu ludzkości oraz obiektywnych kryteriów bezlitośnie oddzielał od sensu pisania we własnym imieniu, tylko sobą i w efekcie – o sobie. „Nie można mówić: ta zupa pomidorowa jest niedobra. Można jedynie rzec: mnie ta zupa pomidorowa nie smakuje”. To samo, gdy pomidorowa jest udana.

Nie tylko w „Małym zajączku” – w całym, świeżo wydanym tomie różnych, po śmierci Sebalda (rok 2001) zebranych okruchów „Campo Santo”, Sebald nie wprost, na dnie słów przypomina tę starą lekcję, odwieczną tę oczywistość. I czy są to cztery odpryski nieukończonej powieści o Korsyce czy eseistyczne drobiazgi – po kilku pierwszych linijkach wiesz już: „Ideą”, „Tematem”, „Formą” i „Przesłaniem” sztuki Sebalda jest smak jego zdań jak hipnotyzujące węże bez ustanku mruczącej Amazonii. Herbeck rzekł: „Słynnymi dziejopisami są gazele”. Czule żal mi tych, którzy nie zbadają, czy to prawda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski