Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smak do kasy

Redakcja
Wyrastamy na mocarstwo doskonałej żywności. Ta produkowana masowo jest o niebo lepsza od zagranicznych odpowiedników. Ktokolwiek naciął się na kanapkę z duńskim salami, wie o czym mówię. Jaskrawoczerwona substancja, bez smaku, tłusta i śliska. Lista składników i dodatków jak stronica z podręcznika chemii. Wszyscy patrzą na to z obrzydzeniem, ale jedzą. Dania eksportuje ten wynalazek na cały świat.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Łatwo możemy wejść na ten rynek. Głównie tam, gdzie jest sporo Polaków. W RFN, W. Brytanii, Ameryce, choć nie tylko. Polacy wszędzie są świetnymi ambasadorami naszej krakowskiej suchej i polędwicy sopockiej. Gdziekolwiek gryzą swoje kanapki, konsumenci tych z czerwoną substancją przypa- trują się z zazdrością. Potem sami próbują naszą wędzonkę i na ogół przy niej pozostają.

To zupełnie coś innego niż zdobywać rynek od zera. Światowa kariera pizzy i pasty (makaronów oraz kluseczek) zaczęła się od Włochów, którzy jedli rodzinne specjały na odległych kontynentach. Amerykanie spopularyzowali hamburgery, Niemcy frankfurterki, Meksykanie tapas, a Grecy tzatziki. Ten ostatni kraj, kojarzący się raczej ze skalistymi wysepkami niż z pokrytymi kwieciem łąkami, wylansował zagęszczony jogurt. Używa się go od rana do wieczora, smakuje jak kwaśna śmietana, sprzedaje wszędzie.

Nie ma chyba kraju bez Polaków. Warto do nich dotrzeć z naszymi przysmakami. Mogą to nie być dostawy idące w tysiące ton, ale marketingowo – bardzo pożyteczne. Trzeba ten mechanizm uruchomić i podtrzymywać. Klienci sklepów z żywnością są bardzo lojalni. Jak coś im posmakuje, chcą to zawsze kupować. Sprawdziłem to na sobie. Grecki jogurt, który odkryłem w Londynie, do dzisiaj ma miejsce w mojej lodówce.

Nasza ofensywa żywnościowa na świat musi stać się jednym z priorytetów strategii gospodarczej. Na razie priorytetów nie ma. Niech będzie to więc pierwszy oficjalnie ogłoszony i intensywnie rozwijany kierunek naszej ekspansji ekonomicznej. Żywność już stała się międzynarodowym towarem strategicznym.Jego znaczenie będzie rosło. Bogate kraje utrzymają swój poziom życia, na talerzach będą chciały mieć wszystko, co najlepsze. Dojdą jednak także inni. Ci, co do niedawna żywili się garstką ryżu dziennie, dzisiaj mają rosnące ambicje. Setki milionów nowych klientów, do których musimy znaleźć drogę.

Jak w każdej ofensywie, dobrze mieć tajną broń. Naszą jest żywność ekologiczna. Klienci z najgrubszymi portfelami chcą jeść smacznie to, co natura stworzyła. Silny podtekst zdrowotny ekożywności dodatkowo skłania do sięgania po portfele.

W tej konkurencji mamy same atuty. Wielkie gospodarstwa na zachodzie Europy nie zrezygnują z nawozów sztucznych, chemicznych środków ochrony, dodatków do pasz itp. My, w naszych małych gospodarstwach, zrobimy to bez problemu.

Już zresztą robimy. Pierwsze gospodarstwa ekologiczne pojawiły się u nas niedawno, a dzisiaj jest ich 21 tysięcy. Zajmują ok. 600 tysięcy hektarów. Niewiele, ale tempo imponuje. Co roku obszar ten wzrasta o 25 proc. Jest czym się chwalić.

Mamy w Europie wyjątkowe warunki do produkcji żywności naturalnej. Świetny klimat, duże obszary nieskażonych pól i łąk. Małe gospodarstwa rodzinne, w których można wszystkiego dopilnować, dopieścić, o wszystko zadbać. Opłacalne dla rolników są ceny tych produktów, choć zdecydowanie zbyt wiele idzie dla różnych pośredników.

Temu jednak można zaradzić. Nie lubimy się organizować, każdy woli coś dłubać na własną rękę, ale tutaj niewiele zdziała się w pojedynkę. Instytucje państwowe zajmujące się rolnictwem nie imponują sprawnością. Jeśli jednak żywność ma być naszym towarem strategicznym, muszą wytężyć szare komórki i napiąć muskuły. Pojedynczy producenci nie pojadą na międzynarodowe targi, nie zrobią "polskiego tygodnia” w ważnej stolicy europejskiej. Nie zaproszą zagranicznych dziennikarzy, żeby spróbowali na miejscu naszych specjałów – i później to opisali.

Potrzebna jest przemyślana, sprawna, inteligentna kampania "Food from Poland” (przekazuję bezpłatnie prawa autorskie do hasła). Trzeba ją robić nie po to, żeby wystawiać faktury i skorzystać z unijnych dotacji, tylko żeby zrobić – stworzyć platformę międzynarodowej ekspansji polskiej żywności, szczególnie tej naturalnej.

Trzeba się wszędzie wcisnąć. Na opakowaniu kanapek serwowanych w samolotach można wydrukować 3 zdania o wspaniałej szynce czy kiełbasie krakowskiej. Każdemu przyjęciu w ambasadzie powinny towarzyszyć estetycznie wydrukowane informacje, że to "Food from Poland”. To samo na bankietach w kraju, a są ich dziesiątki.

Połączenie smaku z kasą jest świetną kombinacją. Zaproponujmy to światu. Mamy co i zaczynamy się uczyć jak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski