Wielki trzyliterowy bohomaz szpeci mur kościoła św. Kazimierza Królewicza (kościół franciszkanów, dawniej - reformatów) przy ul. Reformackiej. To pierwsze takich rozmiarów pseudograffiti na świątyni w Krakowie.
- Były już malunki na kościele św. Wojciecha, pojawiają się na kościele św. Jana od strony zaułka z kawiarniami, ale dotąd nieduże albo tylko flamastrem. Tutaj wandal zużył pewnie całą puszkę sprayu - mówi Maciej Wilamowski, dyrektor biura Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa. SKOZK w połowie lat 90. wspierał odnowę elewacji tego kościoła.
- Narcyzm tych, którzy chcą zostawić po sobie napis na murze, niestety jest dziś silniejszy niż nasza polska norma kulturowa, zgodnie z którą nie niszczymy świątyń - zauważa Wilamowski.
Również walczący ze smarowaniem po elewacjach Waldemar Domański, pomysłodawca społecznej inicjatywy Pogromcy Bazgrołów uważa, że to zjawisko się rozprzestrzenia i bezczelność pseudografficiarzy jest coraz większa. Ma nowy pomysł na walkę z bazgrołami.
- W najbliższym czasie, przed świętami wielkanocnymi planuję napisanie listu, prośby do proboszczów w Krakowie, by poruszyć ten temat na kazaniach. Bo bazgroły i bohomazy są w części mową wulgarną i mową nienawiści. Ich malowanie to dewastacja. Są więc współczesnym grzechem, który zieje z krakowskich elewacji - uważa Waldemar Domański.
Więcej jutro w "Dzienniku Polskim"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?