Śmieci w obozie Płaszów. Tuż przed Marszem Pamięci

Na jutro zaplanowany jest tradycyjny Marsz Pamięci z placu Bohaterów Getta do niemieckiego, nazistowskiego obozu koncentracyjnego w Płaszowie. Odbywa się w 72. rocznicę likwidacji getta.

Wybierają się na niego nie tylko mieszkańcy Krakowa. Przyjeżdża także wiele grup z Izraela i innych państw, których obywatele stracili życie w obozie.

Od poniedziałku sprawdzaliśmy, jak wyglądają porządki w obozie przed uroczystością. Odpowiedzialne za to służby posprzątały po łepkach. Wczoraj na drzewach powiewały foliowe torebki, a przy bocznych ścieżkach piętrzyły się dzikie wysypiska.

Najgorzej było przy jaskiniach w kamieniołomach, tuż za wejściem na teren obozu przy ul. Jerozolimskiej (za tzw. Szarym Domkiem). To ulubione schronienie dla bezdomnych i amatorów procentowych trunków.

- Kraków jako duże miasto nie może pozwolić sobie na takie zaniedbanie. Mnóstwo turystów, na podstawie tego, jak wygląda miasto, tworzy sobie opinię na jego temat. Cierpią na tym również ci, którzy starają się dbać o ład - mówi Janusz Śniadecki, mieszkaniec Krakowa.

Za porządek na terenie miejsca pamięci odpowiada Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu oraz Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania. Obie instytucje zapewniały nas wczoraj, że przed samą uroczystością posprzątają. - MPO sprząta główne drogi dojazdowe do pomnika - mówi Piotr Odorczuk. Okolicznym terenem zajmuje się natomiast ZIKiT.

Michał Pyclik z ZIKiT obiecał, że na miejsce wysłane zostaną służby, które usuną przynoszący nam wstyd bałagan. Tyle że w miejscu, które jest ogromnym cmentarzyskiem, sprzątanie powinno odbywać się na bieżąco.

Grupy z Izraela przyjeżdżają do Krakowa przez cały rok, a w marcu ze zdwojoną intensywnością. - Nie wiem, co oni sobie o nas myślą - martwi się pani Helena Olbrat spacerująca po obozie. - Dla nich takie dzikie wysypiska na terenie obozu to może być nawet dowód na polski antysemityzm - stwierdza.