Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć fortepianisty

Redakcja
Zdzisław Gabryelski
Zdzisław Gabryelski
16 sierpnia 1905 roku "Nowa Reforma" w dwóch zdaniach, zwięźle doniosła o samobójczej śmierci krakowskiego przedsiębiorcy Zdzisława Gabryelskiego: "Wczoraj z rana w mieszkaniu własnem w kamienicy "Krzysztofory" odebrał sobie życie wystrzałem z rewolweru znany w Krakowie właściciel składu fortepianów Gabryelski, który targnął się na swe życie w przystępie ataku choroby nerwowej, nękającej go od kilku miesięcy."

Zdzisław Gabryelski

Kraków Jana Rogóża

Kraków był wydarzeniem poruszony, choć w tamtej epoce takie wypadki były dość częste. Jak czytamy w "Nowościach Ilustrowanych" w notatce "Śmierć fortepianisty": "Mania samobójcza to jedna z poważniejszych epidemii nurtujących nasze społeczeństwo, której rozsadniki znakomicie prosperują na gruncie nerwowości, neurastenii i pokrewnych im chorób umysłowych cechujących nasz wiek. Nie ma tygodnia, nie ma dnia prawie byśmy nie słyszeli o tragicznych wypadkach samobójstwa". Wiadomość o zgonie Gabryelskiego w kronice wydarzeń bieżących "NR" nosi tytuł: "Dwa samobójstwa"; bo drugi akapit doniesienia informuje "o odebraniu sobie życia przez p. Holly z ul. Czystej 13, wdowę po inżynierze naftowym. Prawdopodobną przyczyną desperackiego kroku denatki była melancholia w jaką popadła po stracie męża". Ludzie odbierają sobie życie z rozmaitych powodów, natury ekonomicznej, zawiedzionej miłości, z powodu depresji, frustracji wynikającej z niespełnionych ambicji. Wydaje się, iż ten ostatni powód mógł pchnąć do samobójstwa Zdzisława Gabryelskiego.

Niewiele byśmy wiedzieli o nim, gdyby nie T. Boy Żeleński, który poświęcił mu kilka akapitów w książce "Znasz li ten kraj?" poświęconej cyganerii krakowskiej, w rozdziale "Fortepian Stacha". Ów Stach to Stanisław Przybyszewski, który zjawił się pod Wawelem w 1898 roku stając się w sennym mieście gwiazdą pierwszej wielkości. Czas zweryfikował tą wielkość, dziś Przybyszewskim nikt się nie przejmuje, jego twórczość zalatuje w najlepszym razie naftaliną, a częściej niezamierzenie śmieszy niż dramatycznie porusza jak to się zdarzało w kręgach intelektualnych nas przełomie 19. i 20. stulecia. Nawet Boy, kpiarz i humorysta był na serio długo pod przemożnym wpływem osobowości Przybyszewskiego. A nadwrażliwiec Gabryelski posunął się w hołdach dla Stacha do granic patologii. "Na wstępie - pisze sam Przybyszewski we wspomnieniach - gdy przybyłem do Krakowa zastanowił mnie jeden człowiek, przystojny starannie ubrany, przystanął przede mną i powiedział jednym tchem - "Byłbym szczęśliwy gdybym był cielakiem, z którego skóry pańskie buty wyprawione...- Przez chwilę zgłupiałem, ale nie przeczę byłem wzruszony tą przemową."

Wzruszenie, jeśli było, szybko minęło, została proza życia. Przybyszewski jak na cygana artystycznego przystało był niepraktyczny, bez pieniędzy, a Gabryelski to "nie jakiś chłystek, ale meloman, filozof i oryginał, a zarazem właściciel największego w Krakowie składu fortepianów". Został satelitą Przybyszewskiego i jego - jak to się dziś mawia - sponsorem. Tyle, że w zamian miast wdzięczności dostawał lekceważenie i drwiny. Podarował Przybyszewskiemu, dobremu pianiście, fortepian. Potem go odebrał, gdy obdarowany zaczął rozpowiadać, jak pisze Boy, że Gabryelski to "skąpiec, brudas i świnia.". Poszło o to, że Przybyszewski swoim zwyczajem zaczął rozporządzać się nie swoim i usiłował wymusić na Gabryelskim prezent dla kogoś w postaci kolejnego fortepianu. Gabryelski odmówił, bo czołobitność i zachwyty mają jednak pewne granice. Zresztą nie był całkowicie swobodny w dysponowaniu firmą, formalnie będącą własnością jego matki Bronisławy, która tolerowała ekscentryczne wybryki syna, ale pilnowała by nie został bankrutem. Gabryelski był melomanem, handlował fortepianami, ale pianistą nie był, więc do konfraterni artystycznej nie był liczny. Uchodził za filozofa, napisał nawet jakąś broszurkę, ale okazała się dziecinnym plagiatem z niemieckiego podręcznika. Mógł być solidnym kupcem - odbywał nawet praktyki w czeskich i niemieckich firmach produkujących fortepiany - ale to najwyraźniej nie satysfakcjonowało jego ambicji i ciągot artystyczno-inteletualnych. Wynik - frustracja znajdująca pożywkę na gruncie rozchwiania emocjonalnego. Świadczy o tym też jego życie intymne i stosunek do kobiet, o czym plotkuje Boy przytaczając w formie anegdoty finał romansu Gabryelskiego z aktorką Natalią Siennicką. "Krył histeryczny entuzjazm i chorobliwą nadczułość - pisze Boy - pod maską zimnego Anglika. Siennicka przywiedziona do rozpaczy jego angielską flegmą wypędziła go kiedyś po nocy w samej koszuli na schody. Gabryelski zadzwonił do pierwszych z brzegu drzwi i przedstawił się zdumionemu gospodarzowi: - Jestem Zdzisław Gabryelski, właściciel składu fortepianów, czy nie mógłby mi pan pożyczyć spodni?"
Przygoda z Przybyszewskim była tylko jednym z incydentów w niepoukładanym życiorysie Gabryelskiego i zapewne nie ona zdecydowała o samobójczej śmierci, choć zapewne mocno wpisała się w destrukcję jego psychiki. Być może głównym motywem było muzyczne niespełnienie. Na dwa lata przed śmiercią Gabryelski dostał manii na puncie pianol, samograjów, odtwarzających muzykę z taśmy perforowanej. Reklamował je, wciskał ludziom na raty, sam na nich grywał. W reklamie firmy czytamy m.in: "Przy jedynie fizycznej pracy grającego wykonanie utworu przez samograje nie różni się od wykonania przez automat. Ale jeśli grający muzykę kocha i rozumie, od jego pracy duchowej zależy o ile wykonanie utworu przez samograj przewyższy najidealniejsze wykonanie nawet najgenialniejszego wirtuoza". Znamienne...

"Przez otwarte okna Krzysztoforów co noc płynęła na Rynek kaskada tonów, to Gabryelski opętańczo, niestrudzenie rżnął na swojej pianoli. O którejkolwiek godzinie nocy było wejść na Rynek, zawsze słyszało się tę muzykę, która miało w sobie coś upiornego. Jednego dnia nuta się urwała - długa cisza - i rozległ się strzał..."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski