Ukamienowanie. Uduszenie. Kara "tysiąca cięć". Grzebanie żywcem. Pożarcie przez zwierzęta. Piłowanie. Przywiązanie do wylotu lufy armatniej. Zrzucenie z urwiska. Rozerwanie między dwiema łodziami (drzewami, końmi). Ta (dalece niepełna) wyliczanka dowodzi, jak wielka może być ludzka wyobraźnia w kwestii zadawania śmierci. Zadawania w majestacie prawa, na oczach tłumów. Historię kary śmierci opisuje Nigel Cawthorne, brytyjski historyk, w książce zatytułowanej "Publiczne egzekucje".
Wystawianie tak intymnej czynności jak umieranie na widok publiczny miało wiele przyczyn.
Dodatkowo - przez poniżenie - wzmacniało wyznaczoną skazańcowi karę. Było ostrzeżeniem dla innych, którzy mogliby dopuścić się podobnych przestępstw. Jednak "publiczne egzekucje służyły nie tylko likwidacji skazańca, ale odczłowieczały wykonawców i widzów. Rzymianie, którzy celowo wystawiali wyraźnie słabszych przestępców lub bezbronnych chrześcijan do walki z potężnymi gladiatorami, dostrzegali w tym pewną korzyść. Uważali, że publiczna egzekucja uczy publiczność patrzeć w twarz śmierci" - pisze Cawthorne. Ludźmi, dla których śmierć stawała się sprawą naturalną, oczywistą, niemal codzienną, którzy dzięki obcowaniu z nią zatracali wyższe uczucia, współczucie, empatię, było łatwiej rządzić.
Tego, jak łatwo taki efekt osiągnąć, i to za pomocą najprostszych środków, dowodzą pochodzące z lat 60. XIX wieku relacje dwóch brytyjskich oficerów, R. Mounteneya Jephsona i Edwarda Pennella Elmhirsta, przytaczane w tej książce. Zaproszeni na makabryczną japońską egzekucję (szczegółów oszczędzę) przeżyli traumę. "Odwróciwszy się do pozostałych osób z naszej grupki, widzieliśmy po pobladłych twarzach obecnych tam twardych mężczyzn, że i oni nie pozostali nieczuli na scenę, która się właśnie przed nami rozegrała" - cytuje Cawthorne. Ale wszystko zależy od scenerii, nastroju, stylu - powiedzmy - inscenizacji. Ci sami oficerowie rok wcześniej uczestniczyli w ścięciu trzech Chińczyków w Kantonie.
"Tam jednak odbywało się to w tak zwyczajnej, roboczej atmosferze, a Chińczycy wydawali się tak mało przejęci czekającym ich losem - wręcz śmiali się i rozmawiali aż do chwili, gdy musieli klęknąć (…) a krótki ciężki miecz ścinał kolejne głowy - że patrzyliśmy na to zupełnie inaczej, niż na scenę, którą opisaliśmy, nie doznając żadnego z tak nieprzyjemnych odczuć jak w tym przypadku" - napisali.
Publiczne egzekucje wykonywano przez tysiąclecia. Jak przypomina Cawthorne, w Wielkiej Brytanii zakazano ich w roku 1868, w USA w 1936. Wciąż jednak są wykonywane, m.in. w Iranie, Arabii Saudyjskiej, Chinach; zdaniem niektórych także w USA, "gdzie ostatnim chwilom skazańca towarzyszy zwykle wielu zaproszonych świadków".
Cawthorne zwraca też jednak uwagę, że publiczna egzekucja niekiedy dodawała skazańcowi godności. Gdy umierał, krzycząc: Niech żyje…!!!
Nigel Cawthorne "Publiczne egzekucje", przekład Julia Grochowska, Świat Książki, Warszawa 2014
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?