Śmierć po włamaniu?

Tragiczny finał nocnej libacji

Pijany 14-latek, którego w jednej z podkrakowskich wsi śmiertelnie potrącił samochód ciężarowy, prawdopodobnie chwilę wcześniej razem z kolegą dokonał włamania do miejscowej szkoły. Policji udało się już zidentyfikować pojazd i kierowcę, pod kołami którego zginął nieletni.

   Tragiczny finał miało nocne spotkanie kilku młodych osób w miejscowości w gminie Kocmyrzów-Luborzyca. Dwaj chłopcy 14- i 16-latek poszli wieczorem do swojego znajomego. Tam wspólnie wypili znaczną ilość alkoholu. Po północy postanowili wrócić do domu. Rozstali się na parkingu przy miejscowej remizie straży pożarnej, na którym zaparkowana stała ciężarówka-chłodnia, na którą mimo późnej pory ładowano kalafiory.
   W chwilę później, gdy samochód z parkingu odjechał, 16-latek postanowił wrócić ponownie pod remizę, chcąc powiedzieć coś młodszemu koledze. Niestety, ten leżał na ziemi zakrwawiony i nieprzytomny. Mimo że na miejsce przybiegł mieszkający w pobliżu lekarz, który zaczął reanimować nieprzytomnego 14-latka, a następnie chłopak został zabrany przez pogotowie ratunkowe do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu, ranny, po kilkudziesięciu minutach, zmarł.
   - Wiadomo już, kto był kierowcą ciężarówki, obecnie staramy się odtworzyć, jak doszło do śmierci 14-latka uderzonego przez samochód - mówi nadkomisarz Marek Korzonek, naczelnik sekcji dochodzeniowo-śledczej Komendy Powiatowej Policji w Krakowie. - Wyjaśniamy także okoliczności poprzedzające tę tragedię. Ustaliliśmy bowiem, że obaj młodzi ludzie wcześniej pili alkohol i włamali się do pobliskiej szkoły, skąd wynieśli m.in. magnetofon (który trafił do pasera z Krakowa).
   Policjanci postawili na razie 16-latkowi zarzuty włamania i kradzieży. Obecnie badany jest związek z popełnionym przestępstwem tragicznie zmarłego 14-latka.
(MADE)