Śmieszne rysunki walczą o swoje prawa

"Śmieszne obrazki też mają prawa autorskie". Ich autorzy nie tworzą ich po to by wszyscy, nieważne czy małe czy komercyjne fp, mogły je wykorzystywać bez ich zgody. Często gęsto zdarza się że takie złodziejaszki usuwają podpis autora i wtedy wstawiają je na swoje strony albo wykorzystują jako logo, reklamę. Wykorzystują znalezione w internecie grafiki do sprzedaży kubków czy też plakatów bądź innych rzeczy. Po prostu zarabiają na cudzej pracy - pisze na Facebooku graficzka, posługująca się artystycznym pseudonimem Pjanga.

Dziewczyna dołączyła do trwającej od kilku dni internetowej akcji Śmieszne obrazki też mają prawa autorskie, która ma na celu uświadomić internautom, że opublikowanie rysunku czy komiksu w Internecie, nie oznacza, że każdy, bez ograniczeń może go kopiować i udostępniać. Zwłaszcza komercyjnie.

- Zabawne grafiki zamieszczane w internecie mogą stanowić utwory w rozumieniu prawa autorskiego, nawet jeśli w przekonaniu niektórych internatów jest inaczej – tłumaczy radca prawny Karol Wątrobiński z kancelarii prawnej Bukowski i Wspólnicy. -  W przypadku posługiwania się nimi bez zgody autora w grę wchodzić może odpowiedzialność cywilna czyli odszkodowanie lub zadośćuczynienie, a nawet karna.

Choć graficy zaangażowani w akcję edukują w przyjaznej formie – tworząc zabawne komiksy, Wątrobiński ostrzega, że coraz więcej twórców, chce dochodzić swoich praw w sądzie. - Niekiedy nie chodzi tylko o uzyskanie rekompensaty finansowej, ale również o nagłośnienie problemu naruszeń praw autorskich, tak by ograniczyć ewentualne naruszenia w przyszłości – mówi. Dodaje też, że mimo akcji edukacyjnych i wzrastającej świadomości społecznej skala tego typu naruszeń wciąż jest spora.