Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmietnisko z problemami

Tomasz Mateusiak
Tak właśnie segregowane są śmieci w Suchej Beskidzkiej.
Tak właśnie segregowane są śmieci w Suchej Beskidzkiej. fot. Tomasz Mateusiak
Powiat suski. Nowoczesna sortownia i składowisko śmieci w Suchej Beskidzkiej ma problemy finansowe. Czy długi samorządowego zakładu będą musieli w ostatecznym rozrachunku pokryć sami górale?

Sucha Beskidzka na gwałt potrzebuje dziś... śmieci. Przez zbyt małą ilość odpadów przywożonych do działającej w tym mieście sortowni, wyremontowany dwa lata temu zakład wpadł w tarapaty finansowe. To zła informacja dla mieszkańców, bo ostatecznie to właśnie w ich kieszeniach samorządowcy mogą szukać pieniędzy na ratowanie przedsiębiorstwa.

A miało być tak pięknie...

To miała być prestiżowa inwestycja - pokazująca, że pod Babią Górą potrafią dbać o ekologię... Tak w 2014 roku opisywano mediom oddaną już po remoncie sortownię i składowisko odpadów komunalnych w Suchej Beskidzkiej. Właściciel zakładu - Związek Gmin Dorzecza Górnej Skawy - Świnna Poręba - zainwestował w śmieciowe przedsiębiorstwo sporo - aż 10 mln zł (7,5 mln stanowiła dotacja). Pieniądze te poszły na unowocześnienie zakładu, tak by mógł się znaleźć w nowej strategii Małopolski jako tzw. Regionalna Instalacja Odbioru Odpadów.

- Przed remontami nasza sortownia była przestarzała - mówił w 2013 roku Marek Listwan, ówczesny przewodniczący Związku Gmin. - Gdybyśmy nie wykonali tych prac, musielibyśmy zamknąć cały zakład, a śmieci wozić do innych składowisk. A tak zainwestowaliśmy i zakład będzie zarabiał, bo przyjmie także śmieciarki nawet spoza powiatu suskiego.

Pojawiły się długi

Teraz stało się jasne, że tamte wyliczenia były przeszacowane. Sortownia i składowisko zamiast zarabiać przynoszą straty, a władze Związku Gmin zastanawiają się, jak uchronić je przed plajtą.

Okazuje się bowiem, że w czasie trwającego ponad rok remontu sortownia i składowisko działały na pół gwizdka, więc nie zarabiały, choć koszty cały czas były. Już wtedy powstał dług. Po otwarciu wyremontowanej instalacji nie zgłosiło się też zbyt wiele firm, które chciałyby tu oddać śmieci. - By zwiększyć zyski, pod koniec 2015 roku akcjonariusze związku (gminy Zawoja, Sucha Beskidzka, Jordanów oraz Stryszawa - przyp. red.) zdecydowali, że trzeba podnieść stawki za przyjmowane odpady - mówi Stanisław Pawlik, przewodniczący Związku Gmin, który zastąpił na tym stanowisku Listwana. Od 1 stycznia wynosiły one 280 zł za tonę śmieci niesegregowanych i 150 za segregowane. Są to stawki dla gmin spoza związku. Akcjonariusze płacą mniej o 40-50 zł za tonę.

Niestety, szybko okazało się, że ten krok się nie opłacał. Dostawcy znaleźli sobie tańsze sortownie.

Niższe ceny - więcej pracy

Od 1 marca ceny za odbiór śmieci przez suskie instalacje znów spadły. Dziś wynoszą 250 zł za tonę odpadów zmieszanych i 125 zł za tonę segregowanych. To i tak więcej, niż w konkurencyjnej sortowni w Myślenicach (tam przyjęcie tony śmieci kosztuje odpowiednio 240 i 120 zł). Część firm komunalnych znów do Suchej wróciła. To jednak nie wystarczy.

Dług pokryją górale?

Prezes Pawlik dodaje, że nie ma na razie mowy o tym, by przychody były tak duże, by sortownia i wysypisko same spłaciły swoje długi. Ile dokładnie wynoszą, nikt nie chciał zdradzić. Wiadomo jednak, że to minimum 3 mln złotych, bo tyle pożyczki związek zaciągnął na wkład własny przy remoncie sortowni.

Zrzeszone w związku gminy zadeklarowały więc, że solidarnie pokryją z własnych budżetów dług sortowni.

Taka informacja martwi jednak mieszkańców Suchej, gmin Jordanów, Stryszawa i Zawoja. Boją się, że docelowo problemy sortowni mogą się odbić na ich kieszeni, ponieważ samorządy, by znaleźć pieniądze na ratowanie przedsiębiorstwa, mogą podnieść ceny śmieci właśnie im.

- Od nowego roku i tak płacimy za śmieci więcej niż rok wcześniej - mówi Dawid Chowaniak, mieszkaniec Zawoi. - Podwyżka wyniosła 2 złote miesięcznie od osoby za śmieci niesegregowane. Mam nadzieję, że kolejnej nie będzie, bo władza powinna kierować się dobrem mieszkańców, a nie skupiać się na ratowaniu jakiegoś śmietniska. Skoro trzeba do niego dokładać, to po co nam ono? Już dziś płacimy więcej niż mieszkańcy gmin, których śmieci jeżdżą na inne wysypiska. Może więc lepiej byłoby wywozić nasze śmieci np. do Myślenic? - zastanawia się Chowaniak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski