Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smog niebezpieczny dla zwierząt

Dorota Dejmek
Kiedy przechodzimy z psem przez ulicę, jego nos znajduje się na wysokości rur wydechowych samochodów.
Kiedy przechodzimy z psem przez ulicę, jego nos znajduje się na wysokości rur wydechowych samochodów. fot. 123RF
Zdrowie psów. Pył zawieszony stanowi wyjątkowe zagrożenie dla zdrowia naszego przyjaciela, ponieważ nasila stan tzw. stresu tlenowego w jego organizmie. Psy są także narażone na wdychanie toksycznych związków emitowanych przez samochody i osadzających się na trawi.

Początek sezonu grzewczego, spaliny samochodowe i inwersja pogodowa spowodowały, że mieszkańcy Krakowa duszą się w smogu. A wraz z nami duszą się nasze psy. Apele o niewychodzenie z domu dotyczą tylko wąskiej grupy krakowian i to w ograniczonym zakresie. Przecież nawet osoba nie mająca już zawodowych lub szkolnych obowiązków, musi wyjść z czterech ścian mieszkania. Jeśli jest opiekunem psa - nawet trzy razy dziennie. Smog nie smog, zwierzak stoi pod drzwiami w przedpokoju i domaga się spaceru.

Tymczasem normy stężenia szkodliwych pyłów zawieszonych (PM emitują głównie starego typu piece węglowe, w których dodatkowo spalane są śmieci i niskiej jakości miał węglowy) przekroczone zostały w naszym mieście kilkakrotnie. A przecież zanieczyszczenie powietrza jest najgroźniejszą formą zatruwania środowiska ze względu na bezpośrednie oddziaływanie na wszelkie organizmy żywe, obejmowanie swym zasięgiem dużych obszarów oraz łatwość przemieszczania się zanieczyszczeń.

Stałe przebywanie w strefie narażonej na ten rodzaj skażenia pociąga za sobą wiele poważnych konsekwencji, m.in. występowanie astmy oskrzelowej, przewlekłego zapalenia oskrzeli, prowadzącego niekiedy do przewlekłej obturacyjnej choroby płuc, niewydolności oddechowej czy alergii.

Niektóre prace naukowe wskazują, że nasz organizm szybciej się starzeje, kiedy żyjemy w smogu - naczynia krwionośne stają się bardziej sztywne, szybciej rozwija się miażdżyca i zawały serca. Udowodniono także związek zanieczyszczenia powietrza z występowaniem nowotworów złośliwych, zwłaszcza takich, jak rak płuca, nerki, pęcherza moczowego, niektóre chłoniaki. Jednym z kilku rakotwórczych składowych pyłu zawieszonego są węglowodory aromatyczne, np. benzo(a)piren. Dopuszczalna przez WHO, średnia norma roczna benzo(a)pirenu na metr sześcienny powietrza, to 1 nanogram. Tymczasem w Krakowie średnie roczne stężenie tej substancji to 7 nanogramów, czyli norma jest przekroczona wielokrotnie.

Transport samochodowy także nie jest bez winy. Samochody stojące w korkach emitują dużo różnych szkodliwych substancji, m.in. takich jak tlenki azotu, metale ciężkie i wiele innych. Nawet godzinna ekspozycja na zanieczyszczone powietrze może powodować skutki zdrowotne, takie jak podrażnienie, łzawienie spojówek oczu, kaszel, zmęczenie, senność, bóle głowy, duszność.

W Krakowie i innych miejscowościach Małopolski usytuowanych w kotlinach oddychamy więc mieszaniną trujących gazów, które wywołują w naszych organizmach dramatyczne skutki. Boimy się o swoje zdrowie i zdrowie najbliższych. Co jednak z naszymi czworonożnymi przyjaciółmi? Psy, zwierzęta o bardzo wyostrzonych zmysłach, odczuwają negatywne aspekty wielkomiejskiego życia jeszcze silniej niż my.

Pył zawieszony stanowi wyjątkowe zagrożenie dla zdrowia psa, ponieważ nasila stan stresu oksydacyjnego w jego organizmie. Jest to brak równowagi między antyoksydantami (przeciwutleniaczami) oraz prooksydantami (utleniaczami), za sprawą której zwiększa się produkcja wolnych rodników i nadtlenków. Te z kolei wywołują w organizmie czworonoga uszkodzenia komórkowe na poziomie białek, lipidów, a nawet struktury DNA.

Nasze zwierzaki, nie dość, że oddychają zanieczyszczonym powietrzem, są także szczególnie narażone na wdychanie toksycznych związków emitowanych przez samochody. Kiedy przechodzimy z naszym pupilem przez ulicę, jego nos znajduje się na wysokości rur wydechowych przejeżdżających lub stojących w korkach aut. Psy mają też bliski kontakt z olejami, które osadzają się na ulicach, chodnikach i trawie.

Jeśli zauważymy, że nasz podopieczny liże trawę lub ma zamiar ją trochę poskubać (niektóre psy lubią zjadać trawę) - stanowczo reagujmy. Lekarze weterynarii zauważają, że szkodliwy w tym przypadku jest też psi zwyczaj lizania sobie łap - w ten sposób do ciała czworonoga przedostaje się jeszcze większa ilość toksycznych związków. Skutek? Taki sam jak u ludzi - zwiększona zachorowalność na astmę, zapalenie oskrzeli, a także ryzyko utraty węchu, rozwoju chorób neurologicznych o podłożu zwyrodnieniowym i zapalnym, a nawet nowotworów.

Czy możemy pomóc swojemu psu? Chyba w takim samym stopniu jak sobie - wyprowadzając się z zanieczyszczonego miasta w nieskażone, dziewicze tereny. To oczywiście mrzonki, żyjemy tu i teraz, starajmy się więc - na ile to możliwe - złagodzić skutki wielkomiejskiego, nieprzyjaznego dla zdrowia środowiska. Oprócz zanieczyszczonego powietrza, to także hałas, tłok, ruch samochodowy i uliczny, czyli czynniki wywołujące lub nasilające stres naszego przyjaciela i będące przyczyną wielu jego chorób. Jak najczęściej starajmy się zabierać czworonoga na spacery w przyjemne miejsca (wyjazdy za miasto, pełne zieleni parki), dbajmy o jego zdrowie (badania kontrolne) i właściwą dietę.

Przede wszystkim ważna jest karma bogata w przewciwutleniacze, takie jak witaminy C, E (redukują ryzyko uszkodzeń komórkowych), luteina (podnosi zdolność organizmu do samoregeneracji w obliczu infekcji), tauryna (wspomaga właściwości przeciwutleniające limfocytów), beta-karoten i likopen. Natomiast długie spacery, uprawianie sportu i zabawa stymulują psa emocjonalnie i fizycznie, co zawsze pozytywnie odbija się na jego zdrowiu.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski