Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smog wawelski. Jak garstka zapaleńców wznieciła rewolucję dla naszego zdrowia

ZBIGNIEW BARTUŚ
Krakowska manifestacja antysmogowa FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Krakowska manifestacja antysmogowa FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Kaktus na dłoni Marcusa, niemieckiego ekologa, który przyjechał nad Wisłę walczyć z "polską nieodpowiedzialnością klimatyczną", powinien mieć już ze dwa metry, a jak wszystko pójdzie dobrze - to nawet ze sześć. Wtedy wypijemy butelkę reńskiego Spätlese, o które założyliśmy się stojąc przy siarczyście dymiącym kominie nieopodal Ogrodu Botanicznego. Takich kominów jest w Krakowie co najmniej 30 tysięcy. Za pięć lat ma ich nie być - właśnie to zamierzamy uczcić słodkim winem i... głębokim wdechem czystego krakowskiego powietrza.

Krakowska manifestacja antysmogowa FOT. ANDRZEJ BANAŚ

Ledwie się widzimy przez mgłę pyłów i trucizn. Mimo to 21-letni Niemiec ma oczy wybałuszone ze zdumienia. Doświadczył czegoś, co nie mieści się w głowie zachodnim ekobojownikom.

Na razie - choć stoimy dwa metry od siebie - ledwie się widzimy przez mgłę pyłów i trucizn skracających życie. Mimo to 21-letni Marcus ma szeroko otwarte usta i oczy wybałuszone ze zdumienia. Był w Krakowie świadkiem czegoś, co zachodnioeuropejskim ekobojownikom absolutnie nie mieści się w głowie.

Oto radni uchwalili zakaz palenia węglem w domach. - To mniej więcej tak, jakby w Moskwie zakazali czytać Lenina, w Ameryce - posiadania broni, a w Indiach oglądania wytworów Bollywood - dziwi się student z Kolonii.

Zachodni ekolodzy wyobrażają sobie Polskę jako krainę, gdzie kopalnie fedrują węgiel od Bałtyku po Tatry. Mieszkańcy spalają tu owo diabelsko czarne świństwo nie tylko po to, by mieć najbrudniejszą w Europie energię, ale też dlatego, że chcą zrobić na złość ratującej Ziemię reszcie Europy. Polak bowiem wierzy w Boga, a nie jakieś tam zmiany klimatyczne; (nie)wiarę tę umacnia w nim górniczy lobbysta wyzierający (ze świętą Barbarą w klapie) z każdej szafy i lodówki.

Na arenie międzynarodowej walczymy o węgiel jak o niepodległość, na szczytach klimatycznych dajemy odpór wiatrakom i biomasie. Nie mamy zaufania do słońca i rzek. Palenie gazem oznacza dla nas wzmacnianie potęgi Gazpromu - na myśl o tym każdy Polak, nawet osesek, przybiera bojową pozę husarza. Z piórami rozwianymi w patriotycznym smogu.

Dla europejskich ekobojowników byłoby więc istnym science-fiction, gdyby w mieście leżącym o rzut beretem od stolicy węgla, mieście Akademii Górniczo-Hutniczej, mieście dwóch Światowych Kongresów Węglowych (w roku 1950 i 2010) - udało się wprowadzić zakaz używania węgla. Z zachodniej perspektywy wydawało się to nierealne, tym bardziej że tak jak my nie mamy zaufania do wiatraków, tak tam wątpią w jakość naszej demokracji. - Graniczycie z Rosją, Białorusią i Ukrainą, wiadomo - rzuca Marcus i to ma, w jego przekonaniu, wszystko wyjaśniać. Fakt, iście putinowską demokrację przećwiczyliśmy ostatnio podczas "głosowania" nad OFE. Rząd wymyślił i poszłoooo.

Kiedy więc w połowie listopada z ułańską fantazją i odwagą prognozowałem, że zakaz palenia węglem zostanie jednak przyjęty i że w kolejnych latach wejdzie w życie, dzięki czemu krakowskie powietrze - jedno z najgorszych w Europie - zasadniczo się poprawi, praktyczny Marcus mnie wyśmiał stawiając w zakładzie najlepsze Spätlese. Dobitnie świadczy to o wyjątkowości uchwały małopolskiego Sejmiku.

Uchwała ta jest niewątpliwie sukcesem garstki osób skupionych w Krakowskim Alarmie Smogowym. Garstki, która dzięki wykorzystaniu metod propagandowo-informacyjnych - nowoczesnych (internet, serwisy społecznościowe) i tradycyjnych (marsze, pikiety, obecność z transparentami w trakcie głosowań) potrafiła nagłośnić znany od dawna problem. O tym, że Kraków jest jednym z najbardziej zanieczyszczonych miast Europy, że stężenia pyłów i trujących substancji w powietrzu powaliłyby wawelskiego smoka, wiemy od lat. Aktywiści Alarmu zastosowali jednak prosty przekaz i podpierając go wiarygodnymi danymi z badań naukowców potrafili dotrzeć do najważniejszych mediów. Akcje KAS, choćby marsze, były przy tym widowiskowe, a reakcje na głosy oponentów - szybkie.
To wystarczyło, przede wszystkim dlatego, że osławione "górnicze lobby" okazało się w mieście AGH słabe. Słabe zdumiewająco, zważywszy, że chodzi tu o gigantyczne pieniądze - a może i przyszłość większości krajowych kopalń. Dziś sprzedają one drobnym odbiorcom blisko jedną czwartą węgla. Mają z tego wysoki i szybki zarobek. Który zniknie, jeśli inne miasta pójdą śladem Krakowa.

Mimo to w przeżywającej wielkie finansowe kłopoty branży górniczej potraktowano "krakowskie fanaberie" z tradycyjną arogancją. W efekcie czego głos zwolenników węgla prawie nie zaistniał w publicznej debacie. Branży nie udało się zmobilizować nawet ludzi osobiście i biznesowo zainteresowanych walką z zakazem (uczelnie, składy węgla, właściciele pieców) - świadczą o tym sromotnie przegrane konsultacje społeczne i prasowe plebiscyty: 90 proc. uczestników poparło zakaz.

Nie czarujmy się jednak: bojownikom o czyste powietrze udało się wygrać bitwę, ale wojna dopiero przed nimi. Zakaz ma wejść w życie za niespełna pięć lat. Do tego czasu trzeba wymienić węglowe instalacje na... Właśnie, na co? Górnicy już krzyczą, że ogrzanie 120-metrowego domu węglem kosztuje 1600 zł rocznie, ciepłem z sieci - 2500 zł, gazem ziemnym (z Gazpromu!) - 3 tys. zł, olejem opałowym - 4200 zł, a prądem - 5,8 tys. zł. Władze miasta zapowiedziały dopłaty zarówno do wymiany instalacji, jak i rachunków za energię. Łatwo wyliczyć, że najbardziej opłaca się - po pierwsze - porządnie ocieplić stare domy (wtedy do ich ogrzania trzeba nawet dwa razy mniej energii!), a po drugie - podłączyć jak najwięcej z nich do sieci MPEC (to mogłoby też nieco udobruchać górników, bo MPEC czerpie energię z elektrociepłowni węglowej). Ale MPEC, bądź co bądź spółka miejska, w planie na lata 2014-18 w ogóle nie zaplanował zwiększenia nakładów na przyłączenie większej liczby nowych domostw!

Zdaniem Marcusa świadczy to o tym, że władze Krakowa, choć oficjalnie popierają zakaz, są nim równie zaskoczone, jak górnicy. A kontrataku - ba, walki o życie! - tych ostatnim należy się spodziewać szybciej niż później. Odkąd Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła listę najbardziej zanieczyszczonych miast, nad zakazem głowią się: Rybnik, Zabrze, Katowice, Gliwice, Dąbrowa Górnicza, Bytom...

Tak oto przysłowiowo wręcz konserwatywny Kraków rozniecił rewolucję. Jak się skończy? Nikt nie wie, więc obiecałem Marcusowi, że pozostawię Spätlese w lodówce, póki niebo nad nami nie będzie trwale jasne i przejrzyste. Na razie balon widokowy nad Wisłą ma nas informować o stanie powietrza (czyste - zielony, brudne - żółty, trujące - czerwony). O ile dostrzeżemy go przez smog. Przed świętami miasto spowiła mgła z siedmiokrotnie przekroczoną dawką pyłów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski