Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smuda: jeśli komuś nie podoba się moja osoba, to wiem co mam robić

Bartosz Karcz, Piotr Tymczak
Franciszek Smuda
Franciszek Smuda Andrzej Banaś
Franciszek Smuda ma małe kłopoty kadrowe przed meczem Legia Warszawa – Wisła Kraków. Szkoleniowiec „Białej Gwiazdy” mówi nie tylko o spotkaniu na szczycie w piłkarskiej ekstraklasie, ale również o konflikcie klubu z częścią kibiców.

Michał Chrapek trenował indywidualnie. Może nie zagrać w Warszawie?
Może tak być. Ostatnio narzeka na mięsień dwugłowy. Jedzie z nami na mecz i zastanowimy się w niedzielę. Mamy już alternatywę na jego miejsce.

Jest nią Michał Nalepa?
Na mecz z Legią Nalepa ma pewne miejsce. Alternatywy są inne.

Gdyby zagrał Nalepa i Chrapek, to zabraknie Donalda Guerriera?
Nie chcę mówić jaki będzie dokładny skład.

Mecz z Legią to sprawdzian, czy Wisła walczy o mistrzostwo Polski, czy europejskie puchary?
Jak słyszę, że walczymy o mistrzostwo to z jednej strony jestem wzruszony, a z drugiej zastanawiam się, czy to rzeczywiście prawda. Startując myślałem o czymś zupełnie innym.

Sytuacja jest jednak taka, że na teraz po 25. kolejkach, biorąc pod uwagę podział punktów, Legia wyprzedza Wisłę o zaledwie trzy „oczka”.
Obojętnie jaki wynik padnie w meczu w stolicy to i tak wszystko będzie zależało od rundy play off. To będzie siedem spotkań, które tak naprawdę pokażą kto będzie mistrzem. Na Legii będziemy walczyć o jak najlepszy wynik. Chcemy nazbierać jak najwięcej punktów i przynajmniej pozostać w pierwszej czwórce.

Jak Pan ocenia obecną Legię prowadzoną przez nowego trenera Henninga Berga?
Tak naprawdę w tym roku oglądałem tylko jeden cały mecz Legii ze Śląskiem - w telewizji. Do przerwy Legia mogła prowadzić 4:0, co najmniej 3:0. Nie wykorzystali sytuacji, ale to groźny rywal. Mają świetnych piłkarzy jak na naszą ekstraklasę. To jest największy kandydat do mistrzostwa.

W meczu ze Śląskiem, jak i w innych spotkaniach, motorem napędowym Legii jest Miroslav Radović. Ma Pan pomysł jak go zatrzymać?
Obecnie nie gra się już ze ścisłym kryciem jednego zawodnika, delegowaniem tzw. plastra. To jest staromodne, choć widzę, że niektórzy to stosują. Jednego piłkarza można poświęcić na plastra. My chcemy grać całym zespołem i zabezpieczyć pole karne, aby Radović nie był groźny.

Do kadry powraca Arkadiusz Głowacki. Jakie ma to znaczenie dla zespołu?
Bardzo duże. Widzieliśmy jak było kiedy nie grał. Z nim zespół ma większą wiarę w siebie. Arek daje pozytywny impuls dla całej drużyny.

Po remisie z Lechią w Gdańsku i porażką z Ruchem Chorzów u siebie musiał Pan mocno podnosić piłkarzy na duchu?
Z punktu w Gdańsku byłem zadowolony. Lechia to dobry zespół. Nie wymagajcie od nas, że będziemy grali na światowym poziomie i wygrywać z każdym. Porażka z Ruchem mnie zmartwiła. Nie przypuszczałem, że przegramy. Myślałem, że w najgorszym wypadku zostanie 0:0. Przegraliśmy, ale być może taki zimny prysznic od czasu do czasu trzeba przejść. Nie musimy się po nim pozbierać, bo nie jesteśmy w jakimś dołku, kryzysie. Myślę, że ta drużyna potrafi rozegrać dobre spotkanie i na takie liczę w Warszawie.

W meczu z Ruchem mieliście trudność ze stwarzaniem sytuacji. Liczy Pan na to, że Legia, grając u siebie, zostawi wam więcej przestrzeni do ataków?
Na pewno nie będzie czekała na nas, tylko będzie atakowała, chciała za wszelką cenę jak najszybciej strzelić gola. To my powinniśmy mieć więcej miejsca, ale na pewno to będzie twarda walka na każdym metrze boiska i nie łatwo będzie o stworzenie sytuacji.

W jesiennym meczu obu zespołów w Krakowie Wisła nie ruszyła na Legię, tylko zabezpieczała głównie tyły. Teraz też chce Pan tak zagrać, czy pójdziecie na wymianę ciosów?
Nie sądzę, aby ktoś pojechał na Legię i poszedł od razu na wymianę ciosów. Widziałem też połowę meczu z Jagiellonią Białystok, która raczej starała się grać z kontry. Dopiero po 30 minutach Jagiellonia miała więcej z gry i stwarzała sytuacje bramkowe.

Legii zazwyczaj bramki strzela Paweł Brożek. Jego dyspozycja rośnie?
Paweł byłby w innej dyspozycji gdyby nie kontuzja. Dwa tygodnie leżał u masażysty i się leczył. Wychodził na boisko, bo chciał pomóc. Nie mamy innego napastnika. Paweł mógł sobie zagrać w pokera, a chciał pokazać, że ma charakter, chciał pomóc i za to mu dziękuję.

Mecz w Warszawie odbędzie się bez udziału publiczności. Jaka jest Pana opinia w tej sprawie?
Takich meczów nie powinno być. Będzie jak na treningu. Jak na festynie. Chociaż nawet nie, bo na festynie jest masa ludzi. Czy to jest dla dobra piłki? Dla nas jest lepiej grać przy wypełnionych trybunach. Jak jest doping, to jest inna motywacja do gry. A tak jak się krzyknie na stadionie, to jest echo. Plus jest może taki, że wtedy z ławki dochodzi wszystko do zawodników.

Dla Wisły nie będzie jednak plusem, że Legia zagra bez dwunastego zawodnika, jakim są kibice?
Nie wiem dla kogo będzie to plus, a dla kogo minus. To jest trudne dla obu zespołów. Ja jeszcze nie grałem takiego meczu. Zdarzy się to pierwszy raz.  

Mieliście grać początkowo o godz. 18, a zagracie o 13. Będzie to miało pańskim zdaniem jakiś wpływ na przebieg spotkania?
Szczerze mówiąc to nie jest pora na mecz. O tej porze to się powinno iść do kościoła, a nie grać w piłkę. Nie mamy jednak na to wpływu, alibi też nie będzie, trzeba wyjść i grać.

Wszyscy mówią, że Legia jest zdecydowanym faworytem do tytułu mistrza Polski. Jeśli jednak popatrzeć na jedenastki obu drużyn to dysproporcji wielkich nie widać.
To prawda, ale Legia ma szerszą kadrę. U nas dwóch, trzech zabraknie i mamy problem. Oni takich kłopotów nie mają. Astiz złapie kontuzję czy kartki, to wchodzi Rzeźniczak i jakość zostaje taka sama. Nie narzekamy jednak. Wiadomo, że było tutaj biednie, ale powoli z tego wychodzimy.

Więcej w tym tygodniu mówiło się nie o meczu z Legią, a o konflikcie klubu z częścią kibiców, którzy uderzyli też personalnie w Pana. Jak Pan to skomentuje?
Na pewno nie wszyscy kibice tak myślą. W ogóle nie rozumiem tej całej sprawy. Nigdy nie wypowiadałem się źle o kibicach, a wprost przeciwnie – często chwaliłem ich za duże wsparcie, jakiego udzielili zespołowi jesienią. Zastanawiam się zatem kto robi tę krecią robotę. Ja przecież nie pracuję tutaj, żeby zdemolować ten klub czy drużynę. Wprost przeciwnie, chcę wyciągnąć zespół z marazmu.

Rozmawiał Pan przez ostatnie miesiące z kibicami?
Na początku mieliśmy dwa, trzy spotkania. Odbyły się one w sympatycznej atmosferze. Prosiłem ich, żeby pomogli nam w trudnym momencie. Tak było jesienią. Teraz dziwię się, dlaczego ktoś miesza mnie w organizacyjne sprawy, skoro ja ani z Bogusławem Cupiałem, ani z prezesem Bednarzem w ogóle na takie tematy nie rozmawiałem, ani nie rozmawiam. Mnie interesuje tylko strona sportowa. Zresztą właściciel ostatnio był za granicą, więc nawet nie rozmawialiśmy na tematy sportowe, a co dopiero związane z tą aferą.

Nie obawia się Pan, że przez to całe zamieszanie stracicie atut swojego boiska?
Obawiam się, bo jeśli pójdzie to wszystko w negatywnym kierunku, to szkoda będzie tego wszystkiego. Przez ostatnie miesiące, w trudnej dla klubu sytuacji, zrobiliśmy bardzo dużo i nie można tego zniszczyć. Jeśli ktoś będzie robił inaczej, to ja już na to nie będę miał wpływu.

A na zawodników ten konflikt wpływa w jakimś stopniu?
Dużo na ten temat rozmawiają. Staram się im tłumaczyć, żeby nie zawracali sobie głowy tymi problemami, żeby skoncentrowali się na treningach i meczach. Oni do mnie też mówią, żebym się nie denerwował.

Ciężko się jednak chyba od tego wszystkie odciąć?
Na pewno nie motywuje to do dalszej budowy drużyny. Odbiera wręcz chęci, żeby coś tutaj stworzyć.

Na stronie Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków pojawił się tekst, w którym kibice wprost domagają się pańskiego zwolnienia.
Jestem takim człowiekiem, który jeśli komuś nie podoba się moja osoba, to wiem co mam robić. Potrafię się szybko spakować i po problemie.

Bierze Pan pod uwagę fakt, że to jednak nie jest głos wszystkich kibiców?
Biorę, bo wiem, że to jest jedynie grupa i nie wszyscy tak myślą. Powtórzę jeszcze raz, w żadnym klubie nie interesowały mnie sprawy organizacyjne. Nie wtrącam się w to.

Jeśli w czasie meczu z Zawiszą Bydgoszcz dojdzie do jakiś incydentów, związanych z pańską osobą, to będzie się Pan tym przejmował?
W czasie meczu nie, ale po nim zastanowię się co dalej. W takiej atmosferze trudno bowiem pracować.

Ze strony SKWK padają zarzuty, że miał Pan udział w odejściu Radosława Sobolewskiego. Jak Pan to skomentuje?
O tym decydował zarząd. Gdy przyszedłem do Wisły usłyszałem, że chłopak ma 37 lat i klub nie wiąże z nim już przyszłości. Myślę, że Radkowi wyszło to nawet na dobre, bo ma możliwość gry w Górniku.

Nie tylko Wisła ma tego typu problem z kibicami. Jak Pan w ogóle ocenia sytuację w całej Polsce, związaną z ekscesami na trybunach czy konfliktami na linii kluby – kibice?
To demoluje nasz futbol. Jeśli tak dalej pójdzie, to nie będziemy też za chwilę mieć reprezentacji. Każdy z właścicieli, czy to jest Bogusław Cupiał, czy Osuch w Bydgoszczy, czy właściciele Legii chce zbudować silny zespół. To później przekłada się na budowę kadry. Jeśli jednak dalej sytuacja będzie tak wyglądać jak teraz, to za chwilę cała ta nasza ekstraklasa padnie i zostanie sport amatorski.

Pracował Pan też w Legii. Niedzielny mecz jest dla Pana szczególny również w związku z tym?
Nie podchodzę tak do sprawy, bo to nie ma dzisiaj żadnego znaczenia. Liczy się to, gdzie pracuję teraz i dla Wisły chcę jak najlepiej.

Na stałe mieszka Pan jednak w Krakowie.
Mieszkam, bo tutaj ułożyłem sobie życie, tutaj mam rodzinę. Jak nawet nie będę już nigdzie pracował, to dalej będę kibicował krakowskim drużynom. A Kraków zawsze mi się podobał. To najładniejsze miasto w Polsce obok Wrocławia czy Gdańska.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Smuda: jeśli komuś nie podoba się moja osoba, to wiem co mam robić - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski