Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Smuda siedzi na gorącym krześle

Bartosz Karcz
Przed Franciszkiem Smudą teraz trudne zadanie. Musi szybko pozbierać zespół po trzech porażkach
Przed Franciszkiem Smudą teraz trudne zadanie. Musi szybko pozbierać zespół po trzech porażkach fot. Andrzej Banaś
Piłka nożna. W ciągu tygodnia „Biała Gwiazda” przegrała trzy mecze, dwa w lidze i jedno w Pucharze Polski. Po przegranych derbach Krakowa nad głową trenera Wisły zaczęły zbierać się czarne chmury. Na razie „Franz” może pracować, ale nie ma już komfortu jak dotychczas

21 września Wisła była liderem ekstraklasy. Później przyszły jednak trzy porażki i zero strzelonych bramek. Z dobrej atmosfery nic nie zostało. Jeszcze przed meczem z Legią piłkarze Wisły i ich trener Franciszek Smuda mieli świadomość, że pokonanie mistrzów Polski, a następnie wygranie derbów Krakowa da im czas na spokojną pracę przynajmniej do końca roku. Porażki w obu tych spotkaniach, w dodatku przeplecione przegraną z Lechem Poznań w Pucharze Polski, sprawiły, że o spokoju mowy być nie może.

Nie jest już tajemnicą, że po niedzielnym meczu z Cracovią zrobiło się w Wiśle gorąco. Jeszcze w niedzielę wieczorem i wczoraj rano utrzymania posady nie mógł być pewnien trener Franciszek Smuda. Właściciel klubu Bogusław Cupiał bardzo ambicjonalnie podchodzi do meczów z Legią i „Pasami”. Dwie przegrane w ciągu tygodnia (a licząc mecz z Lechem trzy), w dodatku w kiepskim stylu, sprawiły, że trenerskim stołkiem Smudy mocno zatrzęsło.

Do Myślenic został wezwany dyrektor sportowy Wisły Zdzisław Kapka. Efekt rozmów? Na razie Smuda zostaje. Czy jednak na długo? Historia podobnych porażek uczy, że w Wiśle takich klęsk się nie zapomina. Przekonał się o tym kiedyś Maciej Skorża, który po porażkach w Sosnowcu z Legią i Cracovią uratował się na krótko trzema kolejnymi zwycięstwami i tym, że skończyła się runda jesienna. Gdy jednak potknął się już wiosną raz i drugi, to nie było dla niego litości i wyleciał z pracy.

Podobnie rzecz miała się z Robertem Maaskantem, który za derbową porażkę zapłacił jeszcze szybciej. Został zwolniony tuż po niej.

Przeciwko Smudzie działa również to, że zupełnie odpuścił Puchar Polski, wystawiając w Poznaniu zespół dublerów. To miało być związane z oszczędzaniem najlepszych piłkarzy na derby. Gdyby „Franz” pokonał Cracovię, to o meczu z Lechem wszyscy by zapomnieli. W sytuacji, która miała jednak miejsce w niedzielę, ten Puchar Polski może szkoleniowcowi Wisły odbić się czkawką.

Wisła przegrała wszystko, co mogła przegrać w ostatnim czasie. W dodatku jej piłkarze jakby nie zdawali sobie do końca sprawy z tego, o co gra się w takim meczu, jak derby. – Za __mało zrobiliśmy, żeby ten mecz wygrać – powiedział kapitan Wisły Arkadiusz Głowacki. – To Cracovia była drużyną, która bardziej nastawiła się na __walkę, była bardziej zdeterminowana.

Piłkarzom Cracovii trudno się dziwić, że podeszli do meczu derbowego z determinacją. Pozostaje pytanie, dlaczego aż w takim stopniu nie zademonstrowali tego wiślacy? To paradoks, że największą ambicją imponował w ich szeregach facet, który w Krakowie mieszka od zaledwie kilku tygodni.

Mowa oczywiście o Richardzie Guzmicsu. Za takie podejście swoich podopiecznych do najważniejszego meczu w sezonie w znacznym stopniu odpowiada trener. Pytanie, czy Smuda będzie teraz w stanie na dobre pozbierać zespół i czy dostanie na to czas?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski