– Z Wisłą dzieje się coś złego?
– Nie wiem, czy to jest dobrze postawione pytanie. Coś złego działo się z nią w ubiegłym sezonie, a w tym trzeba ją za całokształt chwalić, bez względu na końcowy wynik. Przed rozgrywkami mało kto przecież wierzył, że Wisła będzie grać o podium, ba, sam Smuda miał duże wątpliwości, czy z tym składem uda mu się awansować do pierwszej ósemki. Zespół był w rozsypce. Smuda go poskładał do kupy i trzeba mu to oddać. Natomiast to, jak wiślacy grają wiosną, to już inna para kaloszy.
– Biorąc pod uwagę ostatni miesiąc i pięć kolejek, to najgorsza drużyna w ekstraklasie.
– I to jest paradoks, że „Franz” jesienią, zupełnie niespodziewanie, wypracował z Wisłą szansę na tytuł, a wiosną na własne życzenie ją zmarnował.
– Nieodwołalnie?
– Oczywiście. Aby myśleć o mistrzostwie, to przez całą wiosnę na najwyższych obrotach powinni grać jej liderzy: Paweł Brożek, Stilić i Głowacki. A tego nie ma, zwłaszcza w przypadku tego pierwszego. Do tego zdarzają się takie historie jak w Lubinie, gdzie Wisła przegrała wygrany mecz. Miśkiewicz dostał szansę na popełnienie błędu i, niestety, niech mi wybaczy sarkazm, ją wykorzystał.
Nie mówię o tym zabawnym minięciu się z piłką, tylko o interwencji przy rzucie wolnym. Był źle ustawiony, gol, remis i wszystko się posypało. Ale „Misiek” wybronił w tym sezonie Wiśle tyle punktów, że teraz nie fair byłoby wieszanie na nim psów. Zdarzyło się, trudno. Zresztą wiosną nie tylko w Lubinie Wisła dała ciała.
– Dlaczego?
– Potwierdziło się niestety, że „Franz” nie jest specjalistą od zimowych przygotowań. Tym razem najwyraźniej przedobrzył. On zawsze nieufnie podchodził do współpracy z trenerami od przygotowania fizycznego. Nawet jak miał kogoś takiego w sztabie i ten ktoś układał jakiś program, to Smuda traktował to niezobowiązująco. Potem lubił jeszcze na treningach dołożyć coś ponad plan.
– Znamienny jest przykład Pawła Brożka. Jesienią grał z marszu, w zasadzie bez treningów, i zdobył 11 bramek. Wiosną, po normalnym cyklu przygotowań, nie strzelił jeszcze żadnej.
– No właśnie. Nie chcę się pastwić nad „Franzem”, ale gdyby nie Stilić, który przyszedł w zimie, to teraz jeszcze gorzej by to wyglądało.
– Wisła wiosną jeszcze się rozpędzi?
– Nie ma szans. Słyszałem o teorii, że „Franz” przygotował zespół tak, żeby najmocniejszy był na play-off, ale to tylko takie gadanie. Powtarzam: trzeba mu oddać co cesarskie, bo podniósł w tym sezonie Wisłę z kolan. Ale nie ma też co mydlić oczu, że wiosną jest wspaniale. Nie jest. Jak patrzę na obecny skład Wisły, to myślę sobie: rewelacja. A gra jest bardzo słaba, o wiele gorsza niż jesienią, gdy kadra była uboższa.
Franek musi na to zerknąć i obiektywnie ocenić. Na pewno jednak nie można podejść do tego tak, że Wisła przegrała w tym sezonie tytuł. Jeśli porównamy jej wyniki z prognozami przed sezonem, to bilans jest zdecydowanie na plus. Moim zdaniem, zakręci się w pierwszej czwórce. To już coś. Teraz dajmy jej już odpocząć od krytyki, trzeba myśleć o następnym sezonie. Kapitał jest, w przyszłym roku tytuł może wrócić do Krakowa.
– Też ma Pan wrażenie, że w tej chwili zdobycie mistrzostwa Polski nie jest przesadnie trudnym wyzwaniem?
– Okazuje się, że tak. Nikt nie może się zbliżyć do poziomu Legii, a jest to poziom, który absolutnie nie powinien dawać tytułu. Legia gra przecież katastrofalnie. I to jest dramat polskiej piłki – lider ma dziesięć punktów przewagi nad resztą stawki, a nic nie gra. Ma tylko szczęście, że reszta gra jeszcze słabiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?